Gdy skończyłem 65 lat, poszedłem do ZUS, żeby złożyć podanie o emeryturę. Niestety, zapomniałem wziąć z domu legitymację ubezpieczeniową, więc powiedzialem panience w okienku, że wrócę później.
Panienka na to: – Proszę rozpiąć koszulę. Gdy to zrobiłem, panienka powiedziala: – Te siwe wlosy na pana piersi są dla mnie wystarczającym dowodem na to, że jest pan w wieku emerytalnym. Nie potrzebuje pan iść do domu po legitymację.
Gdy opowiedzialem o tym żonie, ona powiedziala: – Powinieneś był spuścić spodnie. Wtedy byś też dostał rentę inwalidzką.
I wtedy zaczęła się awantura…
***
Żona dała mi do zrozumienia, co chce dostać na rocznicę ślubu.
– Chcę coś błyszczącego, co leci od zera do setki w ciągu 3 sekund.
Wobec tego kupiłem jej wagę.
I wtedy zaczęła się awantura…
***
Żona mówi: – Tak się wczoraj uśmiałam w tym teatrze, kochany, że wróciłam do domu półżywa…
– Powinnaś, najdroższa, pójść jeszcze raz na ten spektakl…
I wtedy zaczęła się awantura…
***
Gdy wróciłem wczoraj do domu, żona domagała się, żebym ją zabrał do jakiegoś drogiego miejsca. Wobec tego zabrałem ją na stację benzynową.
I wtedy zaczęła się awantura…
***
Żona i ja poszliśmy na spotkanie maturzystów z mojej szkoły, wiele lat po maturze. Zauważyłem pijaną kobietę, siedzącą samotnie przy sąsiednim stoliku.
Żona spytała: – Kto to jest?
Odpowiedzialem: – To moja była sympatia. Słyszałem, że gdy przerwaliśmy nasz romans ona zaczęła pić i od tej pory nigdy nie była trzeźwa.
Żona na to: – Kto by pomyślał, że człowiek może coś świętować tak długo?
I wtedy zaczęła się awantura…
Opracował: Walter Karolkiewicz
meritum.us