Najpierw dobra wiadomość: na przekór kalendarzowi Majów prawdopodobnie nie będzie końca świata w 2012 roku. Ale podobnie jak 2011, nadchodzący rok może przynieść znaczące wyzwania tutaj w USA… i na całym świecie. Będzie to również historyczny rok, jako że po raz kolejny będziemy wybierać prezydenta.
Zanim zanurzymy się w dyskusji o tym co będzie „grane” w 2012, podsumujmy z grubsza 2011.
- Oprocentowania pożyczek hipotecznych zakończyły rok na historycznie najniższym poziomie, niżej niż większość oczekiwała, włączając nas.
- Pomimo utrzymujących się niskich oprocentowań, rynek nieruchomości nie okazał znaków ożywienia w drugiej połowie roku, tak jak oczekiwaliśmy i mieliśmy nadzieję.
- Rynek pracy zrobił nieznaczne postępy, ale trudne do zauważenia gołym okiem.
- GDP zakończy rok około 2%, może nawet trochę niżej, po przyszłych rewizjach – wysokie ceny ropy naftowej, japońskie tsunami i wynikły z tego kryzys nuklearny były poważnymi przeciwnikami dla i tak wątłej gospodarki.
- Stock Market, po bardzo burzliwym roku, reagując na pokaźną chmarę negatywnych czynników, zakończył rok blisko początkowego poziomu.
- Również bazując na poziomie zaufania konsumentów oraz obrazie gospodarki, nastąpiło pierwsze w historii obniżenie wartości kredytowej USA, w dużej części„dzięki” ostremu podziałowi naszego rządu.
- Finałowo: pogarszający się i rozszerzający kryzys zadłużenia w Europie ukoronował rok wypełniony finansowymi i politycznymi niepewnościami.
Po tej porcji słońca i tęcz w naszym przeglądzie 2011 roku, przejdźmy do tego na co powinniśmy zwracać uwagę i oczekiwać w nadchodzącym roku.
Rok EURO – drukować teraz czy później?
Gospodarka USA, oprocentowania pożyczek, inflacja, rynek nieruchomości, rynek pracy, Federal Reserve, ropa naftowa, złoto, dolar, Stock Market a nawet wybory prezydenckie będą w olbrzymim stopniu uzależnione od tego, jak Unia Europejska poradzi sobie ze swoim aktualnym kryzysem zadłużenia.
Podczas gdy sytuacja europejska jest niesamowicie ważna dla całego świata – nasz wewnętrzny świat pożyczkowo-realnościowy ma w tym swój poważny „interes”. Bieżący dramat europejski powoduje ucieczkę światowych pieniędzy do naszych (amerykańskich) relatywnie bezpiecznych obligacji. I chociaż nam też nie brakuje naszych własnych kłopotów, w dalszym ciągu jesteśmy „najczystszą koszulą w worku z brudną bielizną”, a zatem zapotrzebowanie na nasze obligacje pozwala na utrzymanie niskich oprocentowań, tak długo jak sytuacja europejska pozostaje nierozwiązana.
Próbując oszczędzić słowa i nie tworzyć kalamburów, spróbuję uprościć to co dzieje się w Europie i co może się wydarzyć w przyszłości.
Jak wiele rozwiniętych gospodarek krajów świata, większość państw europejskich ma dużo, dużo za dużo długów. Olbrzymia część tych długów siedzi w księgach sektora bankowego całej Europy.
Pierwsze oznaki prawdziwych kłopotów objawiły się gdy oprocentowanie (yeld) greckich obligacji ostro podskoczyło do góry na skutek strachu, że inwestorzy mogą nie odzyskać włożonego kapitału. Po miesiącach niepewności, zamieszania i przetargów inwestorzy zgodzili się na darowanie części długu (sławny„haircut”) – podobnie jak w 2008 roku nasze instytucje finansowe były zmuszone „odpisać”- przełknąć straty spowodowane substandartowymi pożyczkami hipotecznymi.
Teraz europejskie banki potrzebują znaczących sum pieniędzy, żeby się zrekapitalizować (uzupełnić kapitał) i to nie tylko z powodu greckiego długu, ale i innych krajów mających problemy ze spłatą zaciągniętych kredytów, jak Włochy, Hiszpania, Portugalia a nawet Belgia, gdzie już można zauważyć spadek cen obligacji i wzrost oprocentowania.
W dobrych ekonomicznie czasach banki mogłyby „wyjść” ze swoich rekapitalizacyjnych problemów poprzez zwiększenie operacji i udzielenie większej ilości pożyczek – ale nie teraz, gdy istnieje silne prawdopodobieństwo, że w pierwszej połowie 2012 Europa zsunie się w recesję.
Co będzie dalej?
Ostatni układ zaanonsowany przez Unię Europejską nawołuje do zaciśnięcia fiskalnej dyscypliny unijnej, gdzie każdy rząd będzie odpowiedzialny za osiągnięcie swoich specyficznych celów pomniejszenia deficytu, stosując oszczędnościowe cięcia i rekapitalizując swoje narodowe banki. Ale jeśli banki same nie będą w stanie się zrekapitalizować w ciężkich ekonomicznie warunkach, rządy poszczególnych krajów będą zmuszone użyć swojego kapitału dla ratowania banków… a jeśli to będzie musiało się stać, rządy nie będą miały wystarczającego kapitału na spłatę swoich długów. Widzicie problem? Wyobraźcie sobie dłużników z niewielkim dochodem i popsutym kredytem, zmuszonych do podjęcia decyzji jak użyć swoje fundusze – zdając sobie sprawę, że jeśli nie będą w stanie spłacać swoich długów puszczają się na coraz głębszą wodę (bez koła ratunkowego).
Jeżeli poszczególne kraje nie będą w stanie zacisnąć pasa, próbując zrekapitalizować banki i jednocześnie płacić swoje długi, świat straci zaufanie do ich zdolności poradzenia sobie z długiem – co spowoduje spadek wartości ich obligacji i wzrost oprocentowań (yeldu). Jeśli to się stanie, już będące w kłopotach banki będą zmuszone do kolejnych odpisów strat ze zdewaluowanego długu i zebrania większej ilości kapitału, którego brakowało w pierwszej kolejności… negatywna, jak spuszczona woda w toalecie, pętla kontynuuje.
Jak i kiedy to się naprawi? Nikt nie wie – cały czas kontynuowane zawiłe dyskusje dowodzą, że daleko od jakiegokolwiek rozwiązania. Co wiemy na pewno to to, ża każde rozsądne rozwiązanie będzie bardzo bolesne dla Unii Europejskiej.
Ostatecznie Europa potrzebuje olbrzymiego poparcia finansowego dla swoich banków i swoich narodowych długów aby zacząć myśleć o długoterminowej poprawie. Chociaż Niemcy są najsilniejszym finansowo krajem w strefie europejskiej, stanowczo odmawiają pomocy. I jest to zrozumiałe… powodem, że są relatywnie zdrowi finansowo, mają za sobą lata życia w finansowej dyscyplinie i wysokiej kulturze pracy i są sfrustrowani widokiem sąsiadów wyznających inny styl życia, teraz skomlących o pomoc. Niemcy preferują, aby każdy kraj ratował sam swoje finanse, zachowywał się odpowiedzialnie i spłacał swoje długi… chociaż wygląda to rozsądnie, realistycznie to tylko kwestia czasu, kiedy yelds (oprocentowania obligacji) w innych krajach jak Włochy, Hiszpania, Francja poszybują do góry. Wyższe oprocentowania tylko rozjątrzą i tak już ciężką sytuację, co przy wspólnej walucie… zrośnięci jak bracia syjamscy, czy to lubią czy nie – muszą kroczyć razem.
Retrospektywnie można się dziwić jak można było myśleć, że koncept wspólnej waluty będzie w ogóle pracował. Każdy z krajów europejskich jest tak bardzo różny od swoich sąsiadów, bez prawdziwie wspólnego rządu – wystarczy popatrzeć co dzieje się u nas, jak zjednoczony rząd może być nieefektywny i w stałym impasie z problemami tylko jednego kraju!
Gdy yelds zaczną wzrastać, spowodowane zagrożeniem, że zadłużenie wymyka się spod kontroli, Niemcy mogą być zmuszeni uruchomić drukarnie w Europejskim Banki Centralnym i kreować więcej Euro aby wykupić ten cały dług. Jeśli Euro ma pozostać jako waluta – a wydaje się, że tak – może przybrać inną formę i mniejszą ilość członków, jako że kilka krajów może opuścić strefę Euro w 2012 roku. Co powiedziawszy, wydaje się, że nie jest pytaniem czy, tylko kiedy ECB zacznie drukować.
Jak to się ma do pożyczek hipotecznych?
W zależności od tego jak rozwinie się sytuacja będziemy mogli zaobserwować impakt na oprocentowania pożyczek – ale są tu dwa konkurujące czynniki warte obserwacji. Kiedy ECB zacznie drukować pieniądze osłabi to Euro w stosunku do dolara… podobnie jak dolar stracił do Euro w czasie kolejnych rund Quantitative Easing. Relatywnie mocniejszy dolar wzmocni obligacje a to pomoże utrzymać lub nawet obniżyć oprocentowania pożyczek. Ale – drukowanie pieniędzy jest również inflacyjne… jeśli yelds w Europie wzrosną spowodowane strachem przed inflacją może to się przenieść na nasz rynek obligacji i u nas spowodować wzrost. Ważnym będzie obserwowanie tych współgrających czynników w miarę rozwoju sytuacji, jako że będą one dominować nie tylko w 2012 ale również w 2013 i później?
Perspektywa ekonomiczna
Powróćmy jednak przez ocean na wody bliższe domu. Chociaż tocząca się Eurodrama może mieć różnoraki impakt na naszą gospodarkę, mamy pełne ręce naszych własnych aktualnych problemów. Co nam przyniesie rok 2012?
Rynek pracy
Rynek pracy zrobił małe postępy w 2011 r. i wydaje się, że będzie kontynuował ten trend w 2012. Można się spodziewać, że poziom bezrobocia pozostanie powyżej 8% przez cały 2012 rok, jako że zyski nowych miejsc pracy w sektorze prywatnym zostaną zniwelowane oszczędnościowymi cięciami w rządowym sektorze. Zbliżający się do emerytury Baby Boomers będą stopniowo wyłączani z grupy pracującej i ten zwrot w krajowej demografii pomoże w obniżaniu poziomu bezrobocia.
Zamiast patrzyć na oficjalny poziom bezrobocia, który zawsze wzbudza kontrowersje ze względu na metodologię jego obliczania, powinniśmy zacząć obserwować „poziom partycypacji” siły roboczej, jako że to może być lepszym wskaźnikiem sytuacji na rynku pracy. Bez figurowego dryblowania ten wskaźnik mierzy liczbę ludzi zdolnych i chętnych do pracy względem liczby ludzi aktualnie pracujących. Jasno, prosto – i można obejrzeć na wykresie z Departamentu Pracy
Labor Force Statistics from the Current Population Survey
Series Id: LNS11300000 Top of Form Download: Bottom of Form |
|||||||||||||
Year |
Jan |
Feb |
Mar |
Apr |
May |
Jun |
Jul |
Aug |
Sep |
Oct |
Nov |
Dec |
Annual |
2001 |
67.2 | 67.1 | 67.2 | 66.9 | 66.7 | 66.7 | 66.8 | 66.5 | 66.8 | 66.7 | 66.7 | 66.7 | |
2002 |
66.5 | 66.8 | 66.6 | 66.7 | 66.7 | 66.6 | 66.5 | 66.6 | 66.7 | 66.6 | 66.4 | 66.3 | |
2003 |
66.4 | 66.4 | 66.3 | 66.4 | 66.4 | 66.5 | 66.2 | 66.1 | 66.1 | 66.1 | 66.1 | 65.9 | |
2004 |
66.1 | 66.0 | 66.0 | 65.9 | 66.0 | 66.1 | 66.1 | 66.0 | 65.8 | 65.9 | 66.0 | 65.9 | |
2005 |
65.8 | 65.9 | 65.9 | 66.1 | 66.1 | 66.1 | 66.1 | 66.2 | 66.1 | 66.1 | 66.0 | 66.0 | |
2006 |
66.0 | 66.1 | 66.2 | 66.1 | 66.1 | 66.2 | 66.1 | 66.2 | 66.1 | 66.2 | 66.3 | 66.4 | |
2007 |
66.4 | 66.3 | 66.2 | 65.9 | 66.0 | 66.0 | 66.0 | 65.8 | 66.0 | 65.8 | 66.0 | 66.0 | |
2008 |
66.2 | 66.0 | 66.1 | 65.9 | 66.1 | 66.1 | 66.0 | 66.1 | 66.0 | 66.0 | 65.8 | 65.8 | |
2009 |
65.7 | 65.7 | 65.6 | 65.6 | 65.7 | 65.7 | 65.5 | 65.4 | 65.1 | 65.1 | 65.0 | 64.7 | |
2010 |
64.8 | 64.8 | 64.9 | 65.1 | 64.9 | 64.7 | 64.6 | 64.7 | 64.7 | 64.5 | 64.5 | 64.3 | |
2011 |
64.2 | 64.2 | 64.2 | 64.2 | 64.2 | 64.1 | 63.9 | 64.0 | 64.2 | 64.2 | 64.0 |
Jak widać aktualny poziom partycypacji jest 64% co reprezentuje najniższy poziom od przeszło 30 lat. Jednym z faktorów przyczyniających się do tego jest wspomniana wyżej generacja Baby Boomers przechodzących na emeryturę i opuszczających grupę siły roboczej. Ale to tylko mała część spadku poziomu partycypacji, jako że istnieje duża liczba osób chcących „partycypować” a nie będących w stanie znaleźć miejsca zatrudnienia. Nic nie wskazuje, że rok 2012 przyniesie znaczną poprawę, raczej stagnację.
Pocieszającym czynnikiem jest coraz widoczniejszy trend powrotu z produkcją do USA dużych międzynarodowych korporacji, takich jak Caterpillar, Advanced Micro, Dow i innych oraz ich olbrzymiego kapitału gotówkowego, który przecież na dłuższą matę nie może leżeć bezczynnie.
Podmuch Inflacji
Inflacja, mierzona przez Core Consumer Price Index, pomiędzy listopadem 2010 a listopadem 2011 utrzymywała się na poziomie 2.2%, ostry wzrost od poprzedniego roku i zbliżający się do progu komfortu u Federal Reserve. Co jest interesujące, ale i lekko niepokojące, to fakt, że poziom inflacji rośnie przy braku wzrostu zarobków. Typowa inflacja rośnie gdy wzrastają zarobki – ale jak na razie znaczącego wzrostu zarobków nie widać.
Przy konserwatywnym (czytaj oszczędnym) zachowaniu konsumentów oraz klimacie politycznym promującym niepewność i tylko nieznaczną poprawę na rynku pracy – inflacja może powiększyć się nawet do poziomu 2.5% i pozostać w przedziale tolerancji u Federal Reserve. Trzeba pamiętać – inflacja jest głównym wrogiem obligacji i oprocentowań pożyczek hipotecznych, tak że wzrost inflacji – zła wiadomość dla oprocentowań, ale też trzeba pamiętać, iż inflacja i jej wpływ na oprocentowania nie są zamknięte w izolowanej bańce. Część magii w obserwacji oprocentowań i ich zachowania polega na zrozumieniu wszystkich konkurencyjnych czynników w czasie gry. Popatrzmy na inną niewiadomą na inflacyjnym froncie…
Federal Reserve: Może komuś następny QE?
Pamiętamy jak w 2010 roku po ogłoszeniu QE2 wzrósł poziom inflacji i pojawiły się prognozy na jeszcze wyższy wzrost. Na wiosnę 2012 roku Fed może wyjść z kolejnym QE3, pod pozorem pomocy opieszałemu rynkowi nieruchomości. Wiemy, wiemy i zgadzamy się, że kolejny ekonomiczny stymulus nie napędzi olbrzymiej ilości nowych kupców nieruchomości, ale to jest ich (FED) etykietka do QE3. I gdy ten stymulus zostanie ponownie wpompowany w gospodarkę możemy się spodziewać takiej samej reakcji jak po oficjalnym ogłoszeniu QE2 .
Trzeba również pamiętać, kiedy QE2 został zaanonsowany oprocentowania pożyczek hipotecznych spadły, natomiast kiedy fizycznie wszedł w życie poleciały do góry.
Nie można pominąć zmiany gwardii w Federal Reserve. Paru członków z prawem głosu, zdecydowanych przeciwników inflacji, zostało zamienionych na takich z gołębim sercem (czytaj: z tolerancją dla inflacji), co daje szanse lepsze niż 50/50 na QE3. Tak jak poprzednicy QE1 i QE2, następny QE3 nie przyniesie wiosny w gospodarce – ale na pewno podniesie zagrożenie inflacyjne i to znacznie.
Co z rynkiem nieruchomości?
Rynek nieruchomości, co prawda mój faworyt… niestety ten dział gospodarki w dalszym ciągu pozostaje pod znakiem zapytania.
- Foreclosures będą w 2012 w dalszym ciągu czołówką wiadomości biznesowych, jako że świeża porcja domów odebranych przez banki trafi na rynek, a to nie pozwoli na szerzej zakrojoną odbudowę tego rynku. Dobrą wiadomością jest to, że ilość spóźnień w spłatach pożyczek znacznie się zmniejszyła i ten trend będzie kontynuowany w 2012.
- Chociaż w niektórych częściach kraju widać oznaki poprawy, inne w dalszym ciągu borykają się z trudnościami, tak że w sumie można się spodziewać lekkiego spadku cen (1–2%) w pierwszej połowie 2012, ale już w drugiej początek jazdy w górę.
- Rynek wynajmu mieszkań wydaje się szybować wysoko, co znaczy, że zapotrzebowanie na inwestycyjne posiadłości w 2012 będzie silne… to może być wskazówką dla przyszłych inwestorów.
- Na pocieszenie – jesteśmy bliżej dna cenowego domów, a przy historycznie niskich oprocentowaniach pożyczek w 2012 na pewno będzie to następna „nie do przegapienia” okazja dla kupców nieruchomości.
Dochód Narodowy Brutto
GDP wskaźniki będą liche w pierwszej połowie roku, ale powinny się poprawiać w drugiej połowie. Ogólnie za cały 2012 rok możemy ujrzeć 2-2.5% wzrostu, zakładając, że „payroll tax cut” zostanie przedłużony na cały rok. Dla zobrazowania jak ważnym dla biznesów w 2011 roku było obcięcie tego podatku przypomnę: w 2011 roku GDP wzrósł maksymalnie o 2%, przy czym połowa lub 1% tego wzrostu wynikła właśnie z cięcia payrol tax. Czasami rząd pełni ważną rolę we wzroście ekonomicznym, jakkolwiek nie jest najlepszym rozwiązaniem, aby rząd pełnił tak olbrzymią rolę w stymulowaniu gospodarki…. tego typu pomoc nie może trwać wiecznie.
W nasz 2% wzrost jest wliczony ciężki rok dla Europy, gdzie spodziewają się 0% wzrostu za 2012. Ale… nagły zwrot w europejskiej sytuacji np. odejście z Unii jakiegoś kraju, będzie miał negatywny impakt na nasze GDP, potencjalnie spychając dobrze poniżej 2%. Dlaczego? Ponieważ spowoduje to więcej niepewności, utratę zaufania i dalsze przyciśnięcie konsumenta. Ale nawet jeśli wszystko pójdzie dobrze, 2-2.5% GDP nie wystarczy aby znacząco poprawić sytuację na rynku pracy.
Stock market
Z historycznego punktu widzenia, Stocks wyglądają całkiem atrakcyjnie w porównaniu z innymi inwestycjami. Trzeba pamiętać, wiele korporacji „siedzi” na olbrzymiej gotówce…
Wysokiej jakości, płacące dywidendy stocks, powinny zachowywać się dobrze w 2012, jako że inwestorzy poszukują wysokiego yeldu. „Dogs of the Dow” teoria inwestycyjna, spopularyzowana na początku 1990 r., sugeruje doroczne inwestowanie w 10 Dow Jones Industriual stocks oferujących najwyższy yeld, oczywiście zakładając, że yeld będzie stały i cena tych akcji będzie wzrastać szybciej niż akcje korporacji z niższymi dywidendami.
Dla zainteresowanych lista aktualnych „Dogs” i ich aktualny Yeld… kilka znajomych nazw, które prawie każdy zna i które mogą dać okazję do w miarę bezpiecznej inwestycji: AT&T – 5,91%, Verizon – 5.1%, Merck – 4.53%, General Electric – 3.94%, Pfizer – 3.73%, DuPoint – 3.64%, Johnson & Johnson 3.53%, Intel 3.25%, Proctor & Gamble 3.19%, i Kraft – 3.14%. Do wyboru do koloru.
Jeszcze jedna uwaga z tej dziedziny na nowy rok: mądrze jest inwestować w firmy, których produktów sami używamy. Nie tylko daje to bliższy kontakt ze swoją inwestycją ale jest duża szansa, że jeśli ty lubisz tę firmę lub jej produkt, inni też lubią. Dla tych co mają dzieci – to może być zabawna metoda zainteresowania swoich dzieci i edukacji o rynkach finansowych. Pomyśl tylko McDonalds… jeśli kupiłeś pięć lat temu na pewno jesteś zadowolony.
Nigdy nie dyskutuj o religii ani polityce
… tak przynajmniej doradzały nam matki, ale zróbmy chwilowy wyłom od tego wiekowego powiedzonka, jako że polityka gra wielką rolę w naszym roku ekonomicznym. Politycy niestety dodali bólu do i tak cierpiącej ekonomii, wprowadzając więcej niepewności i zamieszania, co jest widoczne w aktualnie zaledwie 11-procentowej akceptacji Kongresu. Trzeba się przygotować na więcej zawziętych potyczek i obrzucania błotem w drugiej połowie 2012, gdy na agendę Kongresu wejdą cięcia podatkowe prezydenta Busha wygasające z końcem 2012. Ale kiedy opadnie kurz bitewny i zostaną wyczerpane wszystkie argumenty wydaje się – i taką mam nadzieję – że aktualne cięcia zostaną przedłużone albo coś bardzo bliskiego zostanie zatwierdzone, po prostu gospodarka USA nie rośnie wystarczająco szybko aby zaabsorbować negatywny efekt nawet niewielkiej podwyżki podatków.
Jest to również rok wyborów prezydenckich i wszystkie debaty będą się koncentrowały w większości wokół stanu gospodarki. Większość z nas jest sfrustrowana kierunkiem, w którym zdąża nasza gospodarka i uparcie wysokim poziomem bezrobocia. Również katastroficzny poziom zadłużenia i niemoc rządu w podjęciu jakichś znaczących kroków w kierunku jego redukcji są zastraszające… i dla tych, którzy się nie obawiają… powinni. Te problemy mogą okazać się wystarczające do zmiany gwardii w Kongresie i Białym Domu w 2013 roku.
Jednego możemy być pewni: w 2012 Waszyngton wykreuje jeszcze więcej zamieszania i niepewności… tak do wyborów… niestety to może znacznie opóźnić rozwiązanie istotnych problemów naszej ekonomii.
Oprocentowanie pożyczek i nowe szanse przed nami
W nadchodzącym roku wygląda na to, że oprocentowania w pierwszej połowie mogą spaść na skutek rumoru o QE3, może nawet do poziomu najniższego historycznie. Jak wszystkie okazje, ta też może mieć krótki żywot. Historia pokazuje obligacje skaczą do góry w oczekiwaniu na QE, i gwałtowny spadek po jego oficjalnym zaanonsowaniu… pomyśl o starym giełdowym powiedzeniu, „kupuj na rumor i sprzedaj na news”.
Jeżeli Federal Reserve nie wprowadzi QE3, oprocentowania i tak będą atrakcyjne przynajmniej w pierwszej połowie roku, później w miarę poprawy gospodarczej mogą podnieść się, ale nie zbyt wysoko. 30-letnie pożyczki ze stałym oprocentowaniem mogą spaść blisko 3.5% i podnieść się w okolice 4.5% w roku 2012, jednak nie wyżej, chyba że zagrożenie inflacyjne niespodziewanie wzrośnie. Ogólnie – wspaniały klimat oprocentowań dający wiele okazji do inwestycji.
Gdzie są te okazje? Za każdym rogiem
Nawet w ciężkiej ekonomii ludzie kończą studia, żenią się, rodzą dzieci i robią rożne rzeczy, które w rezultacie prowadzą do kupna domu. Chociaż potencjalni kupcy pozostają ostrożni, obfitość „domów na sprzedaż” z cenami, na które możemy sobie pozwolić i przy historycznie niskich oprocentowaniach, ilość kontraktów kupna-sprzedaży poszybuje do góry w 2012 roku.
Dla tych myślących o przefinansowaniu – trzeba zwracać uwagę na wartość nieruchomości w okolicy, jak również detale nowego programu HARP 2 wolno wchodzącego w życie. Prawdopodobnie bez konieczności nowej wyceny wartości i co ważne dla niektórych, bez konieczności udowadniania na nowo zdolności płatniczych. To może być kolejny rok gdzie więcej właścicieli domów może dostać pomoc w uzyskaniu lepszych warunków spłat pożyczki.
I to by było na tyle…
Tak mawiał Fridman z „60 minut na godzinę”. No cóż, za rok zobaczymy, ile było racji w tych prognozach, mam nadzieję, że te dobre się sprawdzą, a gdy złe się nie sprawdzą nie będziecie mieć do mnie żalu. W każdym bądź razie czeka nas w 2012 roku wiele zmian i niespodzianek. Również w U.S. Financial Ltd do serwisu pożyczkowego, agencji ubezpieczeniowej, pośrednictwa w sprzedaży nieruchomości, serwisu redukcji podatków od nieruchomości, księgowości dla biznesów, rozliczania podatków personalnych i korporacji w 2012 dodajemy agencję inwestycyjną z możliwościami przeprowadzania wszelkich transakcji giełdowych.
I pamiętajmy, w tych czasach pełnych niepewności, zamieszania i zmian… nie zapominajmy o tym/tych co jest najważniejsze w naszym życiu. I niech to będzie mój spóźniony Noworoczny Toast i Życzenie dla Czytelników.
Zbyszek Karaś
meritum.us