Jestem podobny do innych ludzi, wrośnięty w ziemię co plony rodzi. Myślę podobnie jak ty, choć nie zawsze się zgadzam z tobą. Jestem tylko człowiekiem, narzędziem w ręku Pana. Dzielę się z ludźmi tym, co posiadam, bo wiem, że czasu nie mam zbyt wiele. Chciałbym naprawić świat, choć wiem, że nikt tego uczynić nie zdoła. Jednak słowa, które wysyłam do ludzi nie zawsze padają na zimne kamienie. Choćby rozkwitły w jednym człowieku, to wiem, że warto było. Nas nie potrzeba naprawiać, wystarczy odciąć od telewizora, włączyć własną dumę, pobudzić do myślenia. Stajemy się obojętni w przytłoczonym świecie, który zawsze dobro spychał do lamusa. Jestem, czy to nie wystarczy?

Minęły święta i jak co roku staramy się być lepszymi ludźmi, składamy przyrzeczenia innym i sobie, choć doskonale wiemy, że nie zawsze się realizują. Żyjemy na świecie, w którym coraz mniej przesłanek dobra, ale ono wciąż istnieje i nie tylko ja tak myślę. Nie wszystko jest stracone, ale ciągle należy się starać i głośno mówić o tym, co nas boli. Ile już razy w naszym życiu Bóg się rodził i umierał, pomyślmy – czego było więcej. Czasami wiara zamienia się w przyzwyczajenie, tradycje. Robimy coś, co robią inni, by nie wychylić się z tłumu. Tradycje są ważne, ale najpierw trzeba uwierzyć w zwykłego człowiek stojącego obok nas. Należy podać rękę tym, którzy ją do nas wyciągają i tym, którzy nic już od nas nie chcą. Samo współczucie ma ogromną wartość i podobnie działa jak skuteczny lek.

Kiedy Bóg się rodzi, my często umieramy, bo kiedy przestajemy żyć dla kogoś, nie możemy żyć również dla siebie. Człowiek bez żadnych uczuć i zasad staje się martwy jak drzewo, któremu podcięto korzenie.

Uczymy się nowych, często niezrozumiałych, ale modnych (zapożyczonych) słówek, a może należy przypomnieć te najbardziej proste, słowa naszych rodziców. Nie potrzebna jest renowacja, kiedy dom jest w dobrym stanie. Człowiek jest jak poezja; czym bardziej proste w niej słowa, tym staje się być piękniejszą.

Nie było miejsca w gospodzie, a czy na pewno jest dzisiaj, czy jest miejsce u ciebie w domu, by przyjąć bezdomnego. A może po prostu powiesz: robić mu się nie chce, zresztą pobrudziłby dywany, zaplamił biały obrus. Czy zastanowiłeś się, że może większe plamy pozostaną na twoim sumieniu. Dywanów nie zabiera się ze sobą, sumienie – tak.

Zbieramy telefony komórkowe dla żołnierzy stacjonujących daleko, a może już czas najwyższy, by powrócili do domów. Może pora, by zakończyć te roponośne wojny i powitać pokojem Narodzonego.

Mimo wszystko powracajmy ze stajenki zupełnie inną drogą, by ominąć każdego Heroda, nie zdradzajmy miejsca narodzin. Tak wiele w nas dobra, a tak ciężko je odsłonić, ale wszystko, co ma wielką wartość jest trudne do wydobycia. Złoto czy diamenty nie leżą na ulicy, chociaż i to się czasami zdarza.

Jeśli nie możemy kochać drugiego człowieka wystarczy zachować tolerancję, zostawić go w spokoju, po prostu dać mu żyć. Nie musimy wkładać pieniędzy do wyciągniętej dłoni, ale też nie możemy obrzucać tych ludzi epitetami. Myślę, że każdy myślący człowiek bez wyjątku wolałby dawać niż wyciągać rękę po jałmużnę. Lubimy osądzać, a nie chcemy być osądzani.

To wszystko takie proste lecz mało przyswajalne, najlepsza na ból głowy zdaje się być głośna muzyka zagłuszająca pozytywne myślenie.

Jestem, czy to nie wystarczy!

Weszliśmy w Nowy Rok i wiele od nas zależy jaki będzie, ile serca poświęcimy innym, ile oni nam. Jedynie życie dla innych ma jakiś głębszy sens, konto bankowe nigdy nie zabezpieczało ludzkiego sumienia, a nawet często nadwyrężało jego cienkie ścianki.

Nie musimy kochać sąsiadów, innych narodów, ale nie możemy w nieskończoność powtarzać za mediami jak obłąkani, że są naszymi wrogami. Wrogowie się nie rodzą, to my ich stwarzamy, często bez żadnych powodów.

Nie zależy mi na tym, by wymieniać wszystkie błędy, w tym wiele nieszczęść spowodowanych ludzką ręką w minionym roku. Jest ich zbyt dużo i są zbyt bolesne. Nie będę też wymieniał zmarłych ludzi zasłużonych dla kultury, polityki itp. wszak w minionym roku opuściło ziemię setki tysięcy istnień ludzkich. Każdy człowiek jest taki sam i wszyscy jesteśmy w jakiś sposób zasłużeni, jesteśmy bohaterami choćby dlatego, że potrafimy żyć wśród zróżnicowanego tłumu. Część wspomnianych ludzi odeszła dzięki innym, a resztę zabrał Bóg, by skrócić im mękę. Przeszłość jest znacznie silniejsza od przyszłości i to, co było nigdy nie wróci.

Co do przyszłości, w dużej mierze jesteśmy zdolni nią manipulować i nasze plany zamieniać w czyn. Przy końcu roku się okaże czy będziemy o ten jeden rok mądrzejsi. Kto uważnie obserwuje świat, doskonale wie, że się zatracił, zagubił jak małe dziecko we mgle. Jakieś kryzysy, dawno zapomniane stwory przemówiły ludzkim głosem. Przy sterach najbogatsi ludzie, a wokół nich biedota kręcąca ostatkami sił to wielkie koło propagandy i nienawiści. Przeceniona mądrość człowieka prowadzi go na manowce, wszystko, co jeszcze wczoraj było nieludzkie, dzisiaj staje się normalnością, by nie powiedzieć zasadą. Rodzą się politycy jak grzyby po ciepłym deszczu, bez wiedzy i doświadczenia. Wystarczy, że mają wysokie uposażenia i takież o sobie mniemanie. Za doprowadzenie resortu do upadku, wynagradza się ministra wyższym stanowiskiem i to jest już nagminne.

Minął kolejny rok, a my ludzie nadal nie potrafimy wyciągnąć wniosków z błędów własnych i innych, a chyba w popełnianiu ich prowadzimy nie tylko w Europie. „Na błędach człowiek się uczy”, ale nie Polak. Mówią, że głupota nie zna granic, ja uważam, że dawno ją przekroczyliśmy. Jesteśmy w stanie wykłócać się w najmniejszych kręgach, ale o sprawy ważne walczyć nie potrafimy, choć dyskusja wrze wszędzie.

Nasz papież kiedyś powiedział: ”Prawdziwie wielki jest ten człowiek, który chce się czegoś nauczyć”

Najpierw musimy nauczyć się słuchać, ale większość z nas ciągle chce tylko mówić. Oglądamy się wciąż na innych, a wiemy doskonale, że wszystko należy zaczynać od siebie.

Mamy za sobą Ojczyste wybory, trzydzieści lat po wojnie z narodem wybraliśmy lepsze zło i ono będzie nas prowadziło do przepaści coraz szybciej i szybciej. Zobaczymy kogo kupią tubylcy, bo już tylko nieliczni i dzieci wierzą w prawdziwe wybory. Od dawien dawna jedyną cechą rządzącego jest posłuszeństwo. Dobrze jest słuchać mamy, ale żeby od razu obcego!

Narodzone dziecię zbyt długo czeka aż wydoroślejemy, czeka na mądrość człowieka, nie na doskonałość, ale na roztropność. Mówiąc o pokoju dążymy do wojen, bo czym można zastąpić ludzkie nienasycenie i agresję. Jesteśmy wciąż żądni krwi jak nasi przodkowie w rzymskim Koloseum. W ostatnich latach do wojen można było przywyknąć, do cierpienia innych ludzi ”wrogów”. Zapowiada się nowa wojna. Tylko patrzeć jak eksperci znajdą bombę atomową i zacznie się bombardowanie niewinnych ludzi. Lubimy bombardować, ale nie chcemy być bombardowani. Najlepszą obroną jest atak. Wielcy boją się małych, a może sprawiedliwości, która musi kiedyś zwyciężyć.

A gdyby tak nasza nadwyrężona „duma” zamieniła się w zwyczajny ludzki uśmiech, a jej głos wyszeptałby choćby trzy krótkie słowa – dobrze, że jesteś.

Władysław Panasiuk