Zapowiadana od kilku lat sprzedaż jedynego polskiego państwowego przewoźnika lotniczego, jakim są PLL “LOT” dziwnie przeciąga się w czasie, nie mogąc dojść do skutku. Nieustające spekulacje i kalkulacje (kto i za ile?) byłyby już mocno przynudnawe, gdyby nie karmiono od czasu do czasu opinii publicznej niemal sensacyjnymi doniesieniami. Teraz niczym diabeł z pudełka wyskoczył nowy chętny do przejęcia LOTu – narodowy przewoźnik Turcji. Mówi się też o drugim potencjalnym kupcu, niemniej nazwa zarówno tajemniczych linii lotniczych jak i kraju, z którego pochodzą nie pada. Gdyby przyjmowano zakłady na trafne wskazanie przyszłego nabywcy polskich linii lotniczych my konsekwentnie – na tych łamach już bowiem to sygnalizowaliśmy – stawialibyśmy wszystkie pieniądze na Lufthansę. Niemiecki potentat lotniczy wykupuje bowiem w Europie wszystko, co warte jest większej uwagi, więc raczej nie ma prawa przepuścić wyjątkowej okazji nabycia uznanego, wręcz historycznego znaku firmowego z sąsiedniego kraju.
– Resort skarbu podtrzymuje plan sprzedaży PLL LOT jeszcze w tym roku – poinformowała rzeczniczka MSP. Dodała, że resort rozmawia z dwoma potencjalnymi inwestorami. Znana jest nazwa jednego z nich – Turkish Airlines.
Dziennik „Financial Times” napisał, że tureckie linie lotnicze Turkish Airlines potwierdziły, iż są zainteresowane przejęciem PLL LOT. Linie upoważniły komitet wykonawczy, by dokonał „wstępnej analizy procesu prywatyzacyjnego i potencjału inwestycyjnego LOT” – brzmi komunikat tureckiej firmy, cytowany przez „FT”.
Gazeta nazywa to „formalnym krokiem, wykraczającym poza (dotychczasowe) zainteresowanie polską grupą, któremu w 2010 roku dał wyraz naczelny dyrektor Temel Kotil”. Według gazety w reakcji na tę wiadomość w poniedziałek notowania przewoźnika na tureckiej giełdzie zwyżkowały o 3 proc.
– Odbyło się jedno spotkanie z Turkish Airlines w grudniu ubiegłego roku. Turcy przedstawili swoje zainteresowanie PLL LOT, ale nie było żadnych konkretów z ich strony – powiedziała rzeczniczka MSP Magdalena Kobos. Dodała, że harmonogram spotkań z potencjalnym inwestorem będzie oparty o postępy w rozmowach. – Nie mamy ustalonego kalendarza spotkań – podkreśliła.
Dodała, że drugi inwestor, który interesuje się polskimi liniami, nie chce ujawnić swojej nazwy. Jak powiedziała, „to potencjalni inwestorzy decydują o polityce komunikowania”. – Chcemy sprzedaż LOT przeprowadzić jak najszybciej – podkreśliła.
Były minister skarbu Aleksander Grad mówił we wrześniu ubiegłego roku, że spodziewa się sprzedaży PLL LOT w 2012 roku. Obecnie w spółce jest prowadzona restrukturyzacja w obszarach jej działalności majątkowej i organizacyjnej, a także zatrudnienia.
W ocenie Moniki Trappmann z Frost & Sullivan informacja o planach tureckich linii wobec LOT jest dobrą zapowiedzią dla planów Ministerstwa Skarbu odnośnie przyszłości spółki, jednak mogą się one okazać nie tak łatwe do zrealizowania.
– LOT ma pełną swobodę operowania na terytorium UE i korzysta z istniejących umów bilateralnych pomiędzy UE i krajami spoza Unii. Jednak aby utrzymać ten status musi spełniać wymagania prawa unijnego, w tym również restrykcje dotyczące mniejszościowego udziału w kapitale firmy i sprawowaniu nad nią kontroli przez inwestorów spoza UE – powiedziała Trappmann.
Skarb Państwa ma 67,97 proc. akcji przewoźnika, Regionalny Fundusz Gospodarczy – 25,1 proc., pozostałe 6,93 proc. należy do pracowników.
– Obecnie 68 proc. udziałów przewoźnika jest bezpośrednią własnością Skarbu Państwa. W teorii Turkish Airlines może nabyć do 49 proc. akcji spółki od Skarbu Państwa. W konsekwencji jednak tureckie linie stałby się największym udziałowcem i miałyby pośrednią kontrolę nad LOT. Jedynym możliwym scenariuszem zaspokajającym unijne wymagania bez długotrwałych procedur biurokratycznych jest opcja, w której Turcy odkupią część posiadanych przez Skarb Państwa akcji i stanie się drugim, co do wielkości, udziałowcem – przekazała.
W jej ocenie takie rozwiązanie byłoby wystarczającym posunięciem, by Turcy mogli zrealizować plany stworzenia w Warszawie hubu (portu przesiadkowego – przyp. red.) na Europę, jednakże dawałoby tureckim liniom jedynie ograniczony wpływ na niezbędny proces restrukturyzacji LOT.
„FT” zauważa, że w odróżnieniu od LOT Turkish Airlines są liniami dochodowymi, choć mają za sobą trudny rok i ucierpiały na skutek osłabienia tureckiej waluty, liry. Mimo to, przez ostatnie trzy lata turecki przewoźnik zwiększył stan posiadania z ok. 130 do 180 maszyn i przeznaczył rekordowe środki na reklamę. Turkish Airlines w 49 proc. należą do skarbu państwa.
Według gazety zadłużenie netto Turkish Airlines wzrosło z 4,2 mld tureckich lirów (TL) (ok. 2,3 mld USD) w 2010 roku do 7,1 mld TL (ok. 3,9 mld USD) na koniec trzeciego kwartału 2011 roku. Za pierwsze trzy kwartały 2011 roku przewoźnik odnotował stratę netto w wysokości 467 mln TL (257 mld USD). Zysk za trzeci kwartał wyniósł 77 mln TL (42 mln USD) – podaje dziennik.
eLPe meritum.us, PAP