jaka piękna ta Ameryka

entuzjazm zawsze fason trzyma

uśmiech obowiązkiem każdego

nie odróżnisz robotnika od filistyna

kojoty polują w śródmieściu

gołębie w czerwonych krawatach

zwodzone mosty wciąż na warcie

magnolie kwitną nawet jesienią

kamery śledzą wolnych ludzi

mandaty przychodzą z komputera

apokalipsa pisze pamiętnik

benzyna pijana od alkoholu

opera tylko dla bene nati

balet dla natchnionych wirtualistów

motocykliści jeżdżą bez kasku

na wrotkach rudy młodzieniec

jazz w coraz wyższych tonacjach

blues smutniejsze ma lico

korupcja w nowej fryzurze

czas przyszły stracił pracę

wieżowce rozmawiają z niebem

Art Institute dekoracje zmienia

      Chicago megalopolis

      Chicago metropolis

      Chicago Polish

 

Janusz Kopeć

Chicago, w lutym 2012