Odkryta właśnie afera wystawia jak najgorsze świadectwo amerykańskim służbom specjalnym, zajmującym się czysto technicznie szczątkami ofiar zamachów z 11 września 2001 roku. Jedyny w historii atak na Amerykę z użyciem broni miał miejsce w tym tragicznym dniu, kiedy to terroryści spod znaku Al-kaidy porwali 4 samoloty pasażerskie doprowadzając w różnych miejscach Stanów Zjednoczonych do bezprecedensowych, spektakularnych katastrof, używając ich do zniszczeń symbolicznych dla USA obiektów. Łączna liczba ofiar kilkugodzinnego dramatu wyniosła: 2.973 zabite absolutnie przypadkowe osoby (tym sześciu obywateli Polski), śmierć 19 porywaczy oraz 26 osób do tej pory uznawane za zaginione. Dziś okazuje się, że popioły niezidentyfikowanych ofiar zostały w iście barbarzyński sposób sprofanowane. Gdy opadły emocje, a po ogólnym szoku i żałobie ogólnonarodowej życie zaczęło się toczyć dalej i 11 września stał się li tylko mrocznym wspomnieniem służby specjalne stanęły przed zadziwiającym obecnie dylematem. Mianowicie nie bardzo wiedziały co zrobić z niezidentyfikowanymi szczątkami ofiar. No i przekazały je specjalistycznej firmie, która po kremacji wysypała je na… śmietnik! Niewiarygodne, wręcz nie do uwierzenia, że ludzkie popioły zamiast na cmentarz trafiły na wysypisko. Przy okazji wyszło na jaw, iż podobnie potraktowano szczątki co najmniej 274 amerykańskich żołnierzy zabitych w wojskowych misjach w Iraku i Afganistanie. Niestety, okazuje się, że miały miejsce hańbiące dla Ameryki praktyki!

Niezidentyfikowane szczątki ofiar ataków terrorystycznych na USA z 11 września 2001 roku zostały spalone, a ich popioły wyrzucone na śmietnisko – przyznało amerykańskie Ministerstwo Obrony w wewnętrznym raporcie.

Z opublikowanego wczoraj dokumentu wynika, że chodzi o niemożliwe do zidentyfikowania szczątki ofiar ataku na budynek Pentagonu, w który uderzył jeden z porwanych samolotów, oraz ofiar katastrofy samolotu, którego pasażerowie podjęli na pokładzie walkę z porywaczami. Większość ofiar z 11 września zginęła w ataku na wieżowce WTC w Nowym Jorku.

Decyzję o skremowaniu tych szczątków podjął resort obrony, ale odpowiedzialny za sprawy personelu w Pentagonie David Chu miał polecić, by popioły zostały złożone na narodowym cmentarzu wojskowym Arlington w Waszyngtonie.

Okazało się jednak, że kierownictwo kostnicy w bazie sił powietrznych Dover w stanie Delaware, gdzie umieszczono szczątki, przekazało je firmie, która spaliła je, a popioły rozsypała na wysypisku śmieci.

Raport nie wymienia nazwy tej firmy, ale informuje, że chodzi o to samo przedsiębiorstwo, które w podobny sposób obeszło się później z niezidentyfikowanymi szczątkami co najmniej 274 żołnierzy poległych w wojnach w Iraku i Afganistanie.

Raport opracowała komisja powołana przez ministra obrony Leona Panettę w następstwie skandalu ze szczątkami żołnierzy, ujawnionego przez media w listopadzie 2011 roku.

LP meritum.us, PAP