Niespodziewanie amerykańska sekretarz stanu Hilary Clinton wylała na rozpalone nadziejami na zniesienie obowiązku wizowego głowy Polaków w kraju jak i całej Polonii kubeł nawet nie zimnej, a wręcz lodowatej wody.
Gdy wydawało się, że lada tydzień Polska zostanie wciągnięta w program bezwizowy, szefowa dyplomacji Stanów Zjednoczonych podczas spotkania z polskim ministrem spraw zagranicznych autorytatywnie stwierdziła, iż póki co wciąż obowiązywać będzie stan obecny. Czyli obywatele polscy udający się do USA będą zmuszeni nadal starać się indywidualnie o wizy i nic w tej newralgicznej, zarazem traktowanej przez polską stronę bardzo prestiżowo, kwestii na pewno nie zmieni się do końca obecnego roku.
– Wizy dla Polaków udających się do USA nie będą zniesione przed końcem tego roku – powiedziała sekretarz stanu Hillary Clinton po spotkaniu w Waszyngtonie z ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim.
Jak oświadczyła, w Kongresie jest poparcie dla włączenia Polski do programu ruchu bezwizowego do USA, ale – dodała – jest także spory opór przeciw temu.
Prezydent Barack Obama obiecał w grudniu prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu, że wizy będą zniesione za jego prezydentury. Nie wspomniał, czy chodzi o pierwszą kadencję, czy też o drugą – jeżeli do niej dojdzie.
Czyli także w dla nas jakże istotnej kwestii obecny rezydent Białego Domu zademonstrował demagogię. Barack Obama po prostu lubuje się w szastaniu obietnicami, z których realizacją w praktyce jest już znacznie gorzej. No, ale przecież rozbudzanie czyichś nadziei nic nie kosztuje, a znacznie – przynajmniej na jakiś czas – poprawia wizerunek i przysparza sympatyków. Tyle tylko, że taka taktyka sprawdza się jedynie do czasu, bo w końcu najwięksi przyjaciele przeistoczą się w największych wrogów, a w najlepszym wypadku zobojętniałych wobec potrzebującego stałego poparcia polityka.
LP meritum.us, PAP