„Wiosna, cieplejszy wieje wiatr, wiosna, znów nam przybyło lat”… No właśnie, zawsze jest smutno, gdy przybywa nam lat. Nawet gdyby życia stało do setki, to każdy rok ma dla nas olbrzymią wartość i znaczenie. Ale, kto o tym myśli mając przed sobą świat. Cieszymy się życiem na rozmaite sposoby: jednym rodzą się dzieci, drugim dorastają, innym zaś wychodzą za mąż wnuki. Wiosna jest jedyną z czterech pór roku, w której życie się budzi z zimowego snu niczym niedźwiadek. Dlaczego niedźwiadek?, bo z niedźwiedziem łączą nas złe skojarzenia, a wszystko, co zdrobniałe jest znacznie piękniejsze. Większość ludzi przywykła do rytmu życia i wraz z nim pędzi przez ten nie do końca zrozumiały świat. Elektroniczne zegary jakby przyśpieszyły, myślę, iż te z młodości, nakręcane – były znacznie wolniejsze. Dawały nam czas na wszystko, nie popędzały, a może też ówczesna doba skurczyła się niczym skórzana opaska na szyi skazańca. Kiedyś dochodziliśmy spacerkiem tam, gdzie dzisiaj biegamy.
Zapowiadano długą i srogą zimę, a tymczasem wiosna zagląda do naszych ponurych okien. Mylą się ludzie, dlaczego nie mogą mylić się świstaki. Wiele rzeczy robi się przez pomyłkę, a nawet wydaje wojny. Może ta wiosna nie przyniesie następnej bitwy, choć na Bliskim Wschodzie aż się gotuje. W tym pędzie niekoniecznie dostrzegamy różnice miedzy ciszą a wrzawą. Ale ona występuje i jest dość czytelna. Wojna od pokoju różni się tym, że w czasie pokoju synowie grzebią ojców, a w czasie wojny ojcowie grzebią synów. Myślę, że to nie jest aż tak mała różnica, by ją pomijać.
Wiosna, brzmi uroczo, ale nie w każdym przypadku, choć w większości zwiastuje odrodzenie i nadzieję na lepsze jutro.
Mieliśmy po drodze już kilka wiosen, choćby wymienić z ostatnich: Praską wiosnę w 1968 r., kiedy dokonaliśmy inwazji na Czechosłowację u boku ZSRR, NRD, Węgier i Bułgarii. To była długa wiosna, jej reperkusje trwają do dzisiaj. Lubimy robić porządki u innych, nie potrafimy u siebie. Dzisiaj jeździmy po całym świecie, by pouczać innych, wyważać cudze drzwi i strzelać do cywilów; kobiet i dzieci. To taka zabawa w wojnę, najpierw „bohaterstwo” a później skomlenie przed sądem o ułaskawienie. Mieliśmy dużo do powiedzenia, kiedy Rosjanie okupowali Afganistan, dzisiaj nie tylko popieramy okupanta, ale sami nim jesteśmy. Lubimy być podatną chorągiewką na każdy powiew wiatru, obojętnie skąd wieje.
Następna wiosna pojawiła się ostatnią jesienią: to Arabska Wiosna Ludów, która swoim zasięgiem objęła niemal cały Bliski Wschód. Spadają dyktatorskie głowy, ale też rośnie liczba sierot, kalekich i wdów. Wojna niczym tornado, nic po sobie nie pozostawia, jeno strach, pustkę i łzy. Mnoży świeże groby, a przecież nadchodzi wiosna, a wraz z nią życie. Mam nadzieję, że ta wiosna będzie inna. Nie doszukujmy się win, nie prowokujmy nikogo, a za ewentualnie wydane pieniądze na zwyrodniałe cele, pomóżmy światowej biedocie, o której wciąż tak mało wiemy. Być biednym, to nie grzech, ale wielka niewygoda. Myślę, że wszyscy chodziliśmy do szkół i powinniśmy umieć odróżniać dobro od zła, prawdę od kłamstwa. Ktoś powie, że wiedza to jeszcze nie mądrość, ale od czegoś trzeba zacząć. Z każdą wiosną przybywa nam lat i czym więcej ich mamy, tym bardziej chce nam się żyć. Myślę, że wszystkim ludziom bez względu na rasę i miejsce zamieszkania chce się żyć, podobnie jak nam. Do każdego przychodzi wiosna i miłość. Nikt nie powinien przeoczyć wiosny, jest ich tak niewiele i dlatego każda jest bardzo ważna. Wszyscy jesteśmy podobni do siebie, choć nie tacy sami. Kiedyś wyznawca innej wiary powiedział do katolika: wasza wiara ma najpiękniejsze założenia. Dlaczego zatem nie wstąpisz do naszej wiary – zagadnął katolik, bo wy nie przestrzegacie tych pięknych założeń i zasad – odparł innowierca. Musimy udowodnić światu, że katolik nie tylko potrafi wybaczać, ale też umie pomagać i kochać. Kto wie ile jeszcze wiosen przed nami, Bóg nie po to dał nam piękno, by go omijać, ignorować.
My też mieliśmy swoją narodową wiosnę, powstała Solidarność i wszyscy mieliśmy nadzieję, że życie potoczy się lepszą drogą. Dzisiaj nieco rozczarowani tamtą wzniosłą chwilą, liczymy zdrajców, którzy trzymali ze starą władzą. Oni żyją doskonale, a prawdziwi solidarnościowcy tacy jak Gwiazda i tysiące jemu podobnych przymierają głodem. Sam liczyłem na Wałęsę, że rozliczy złoczyńców, ale kolejny raz się myliłem. Zdradzają nas swoi i to jest bolesne, ale może doczekamy kolejnej wiosny, która potoczy się innym torem. Nie możemy zakładać, że ludzi dobrej woli jest mało, oni wciąż żyją. Daliśmy się wykiwać wiele razy, wciąż wierzymy ludziom podającym się za naszych przyjaciół. Sami wciągamy się w boje, a w zamian nie otrzymujemy nic, no, może nowych wrogów. Układ warszawski, NATO – aż strach bierze do jakiej organizacji jeszcze wstąpimy. Zauważmy, że koleżeństwo w większości składa się z równych sobie. My pasujemy do Węgier, Czech, Słowacji, to są nasi sojusznicy. Rzadko niedźwiedź przyjaźni się z zającem, tylko w bajkach mały przechytrza dużego.
W szkołach podstawowych obok języka rosyjskiego uczyliśmy się wspaniałych rzeczy, czytaliśmy piękne bajki naszych autorów, dlaczego więc nie wyciągamy mądrych wniosków, właśnie z bajek. Tyle znamy pięknych morałów, a nie wdrażamy ich w życie.
Pomarli nasi nobliści, polały się partyjne łzy, za przemowami ukryła się hańba i wstyd, ale na szczęście pozostał amerykański prezydent, też noblista, piszący świetne bajki. Możemy się zatem na nim wzorować, w polityce bajkopisarz ma swoje szczególne miejsce i znaczenie, nawet jeśli bajek nie pisze.
Żeby dojść do źródła musimy iść pod górę – pisał nasz papież. Nie wszystkie źródła wyschły, ale trzeba do nich dotrzeć. Wbrew wszystkim pozorom i prawom fizyki, pod górę idzie się łatwiej, a już na pewno mniej bolą nogi. Całe życie polega na poszukiwaniu czegoś nowego, nikt z nas nie chce stać w miejscu. Świat jest nadal odkrywczy, badamy kosmos, ale tak na prawdę na ziemi jest jeszcze wiele niezbadanych miejsc, nie mówiąc o głębinach mórz i oceanów. To wszystko czeka na wielki potencjał nauki, na nowych Kolumbów.
Myślę, że o wiele łatwiej jest badać kosmos, choćby z kilku prostych przyczyn, mianowicie: przestrzeń kosmiczna jest nadal wielką tajemnicą. Jej wielkość nie zna żadnych granic, tu można pozwalać sobie na olbrzymie rozbieżności, nieścisłości. To istny raj dla odkrywców. Nikt tak do końca nie wie ile na niebie świeci gwiazd, nawet liczba galaktyk ma pewne znaki zapytania. Kosmos dla naukowców to nieograniczona przestrzeń z wieloma niewiadomymi, i to właśnie kocha nauka. Badanie ziemi jest znacznie trudniejsze, wszak niektóre rzeczy są namacalne i łatwiejsze do udowodnienia. Wszystko, czym dzisiaj dysponuje technika ma swój początek w antyku. Można by śmiało postawić tezę, bez korzeni nie zakwitniesz. Wszystko ma swoje korzenie i każdej wiosny właśnie z nich zaczynają wypływać pierwsze soki. W życiu roślin, drzew i człowieka korzenie są najważniejsze, a dopiero w następnej kolejności jest powietrze, woda i sen. Gdzie umieścimy miłość, każdy z nas musi zdecydować sam.
Władysław Panasiuk