Zapowiadana szumnie bokserska gala w The Club – polonijnym centrum rozrywki w Burbank – nie zawiodła  najbardziej wybrednych sympatyków sportu. Świetnie przygotowany ring, znakomite zaplecze dla zawodników i gości imprezy, profesjonalna oprawa z występującym na żywo Piotrem Marszałkiem sprawiły, iż prawie 1,5-tysięczna widownia zadowolona opuszczała progi The Club. Głównym oczywiście powodem dobrego samopoczucia kibiców (w ogromnej większości Polaków) było zwycięstwo Grzegorza Soszyńskiego, który w walce wieczoru pokonał Rayco Saundersa.

Wygrana, tak jak przewidywali to fachowcy, nie przyszła urodzonemu w Zakopanem Soszyńskiemu łatwo. Doświadczony rywal stawił potężny opór szarżującemu Polakowi i wymiana ciosów trwała długo. Soszyński prowadził co prawda wysoko na punkty, ale kto wie jak potoczyłaby się końcówka walki gdyby nie straszliwy cios, który doszedł celu w 9. rundzie, a  po którym Saunders miał ogromne kłopoty z utrzymaniem równowagi. Czarnoskóry fighter z Pittsburgha pod koniec liczenia przyjął postawę, po prawdzie przed nokautem uratował go po pół minucie dramatycznej obrony gong kończący przedostatnia odsłonę. W 10. rundzie Soszyński potwierdził dominację w ringu i sędziowie nie mieli najmniejszych wątpliwości, który z bokserów był tego dnia lepszy. John McCarthy, Matthew Podgorski i Ted Gimza ocenili pojedynek identycznie (!): 99-91. Wakujący tytuł IBF North American i pas mistrza przypadł 30-letniemu bokserowi z Polski. Grzegorz Soszyńskim w tej chwili ma tylko jedną porażkę na koncie, na punkty z Dawidem Kosteckim 3 lata temu. Do rewanżu nie dojdzie, przynajmniej w najbliższym czasie, bo rzeszowianina czeka przymusowy kilkuletni rozbrat ze sportem.

Obecny na walce Andrzej Fonfara uważnie przyglądał się pojedynkowi obu „chodzących” – tak jak on w lekkociężkiej wadze – rywalom. Być może któryś z nich stanie niedługo w ringu naprzeciwko niego i dziś już można przewidzieć, że byłaby to twarda walka, w której chicagowianin wcale nie musiałby być faworytem. Soszyński jest w wybornej formie, Saunders nigdy nie przegrał przez nokaut, a wczoraj był zaledwie drugi raz na deskach w swojej pięknej karierze.

Jeśli zaś chodzi o pozostałe pojedynki wieczoru to Ramon Valenzuela Jr  wygrał  z Sidney’em  Gurley’em na punkty, Russell Fiore ciężko znokautował już w 1. rundzie  Mike’a  Maleya, a Mike Gavronski zwyciężył także przez TKO, tyle że w 6.odsłonie Alberto Mercedesa.

Na koniec warto też podkreślić znakomitą pracę sędziów, zespołu medycznego i panien chodzących po ringu z numerami rund. Najbardziej oczywiście publiczności podobały się panie w strojach kąpielowych, czemu patrząc na zdjęcia trudno się dziwić.

Całość imprezy w The Club należy zresztą pochwalić za profesjonalizm. Czekamy na następną galę zorganizowaną z taką klasą.

tekst i zdjęcia

Sławek Sobczak

meritum.us

meritum.us