Większość Kanadyjczyków jest gotowa płacić większe podatki dla zmniejszenia nierówności społecznych, a niemal wszyscy są za większym obłożeniem bogatych.

U południowego sąsiada sprawa podatków mocno podzieliła Amerykanów i stała się centralną kwestią kampanii wyborczej, natomiast w  Kanadzie nawet najlepiej zarabiający są za podwyższeniem progów – ustalił w ankiecie Broadbent Institute.

Około 64 proc. z 2 tys. zapytanych stwierdziło, że byłoby skłonne płacić większe podatki dla zapewnienia sprawnej państwowej służby zdrowia, programów podnoszenia kwalifikacji po ukończeniu szkoły średniej, systemu emerytur, a 23 proc. jest nawet skore do tego.

Przytłaczająca większość, bo aż 83 proc., w tym najlepiej zarabiający, popiera podwyższenie progów dla najbogatszych Kanadyjczyków. Nawet członkowie Partii Konserwatywnej są w 58 procentach za lekkim podwyższeniem podatków na zapewnienie ochrony programom socjalnym.

Podatek spadkowy zlikwidowano w Kanadzie w latach 80., ale w obecnym sondażu 69 proc. respondentów jest za przywróceniem stawki 35 proc. od każdej nieruchomości wartej ponad 5 mln dolarów.

W USA prezydent Barack Obama uczynił z tzw. reguły Warrena Buffetta – propozycji opodatkowania minimalną stawką 30 proc. wszystkich zarabiających milion dolarów rocznie – kluczowym hasłem swej kampanii o reelekcję. Republikanie są temu przeciwni i  twierdzą, że każda podwyżka podatków zagroziłaby ożywieniu  gospodarczemu, a propozycja opodatkowania bogatych byłaby wypowiedzeniem wojny klasowej.

afp, p.r.

ekonomia24 rp.pl