Druga potyczka 1. rundy playoffs pomiędzy naszymi “Jastrzębiami” a “Kojotami” z Phoenix – ponownie na lodowisku w Glendale – obfitowała w podobne, a może nawet jeszcze większe emocje niż inauguracyjna konfrontacja. Znów zwycięzca został wyłoniony w dogrywce, tym razem jednak dreszczowiec zakończył się szczęśliwie dla Blackhawks. Wygrana 4-3 oznacza remis w serii 1-1, a batalia przenosi się na dwa kolejne spotkania do Chicago.

Bohaterem w ekipie Joela Quenneville śmiało można uznać w obu meczach Brenta Seabrooka. Bo i za sprawą imponującego opanowania i w newralgicznych momentach zimnej krwi doświadczonego obrońcy chicagowskiego zespołu dochodziło tak w czwartek, jak i w sobotę do dogrywek. W meczu numer 1. Seabrook na 15 sekund do końca regulaminowego czasu gry zdobył wyrównującego stan meczu (na 2-2) gola, z kolei w ostatniej konfrontacji na 5,5 sek. do syreny oznajmiającej koniec 3. tercji oddał na bramkę gospodarzy atomowy strzał, po którym delikatnie zmienił lot krążka Patrick Sharp i zrozpaczony bramkarz Coyotes Mike Smith skapitulował. Już w dogrywce szczęście uśmiechnęło się do naszego zespołu, kiedy w dziwnych okolicznościach (po niefortunnym wybiciu krążka zza bramki miejscowych) Bryan Bickell zdobył swojego drugiego gola w meczu, dającego końcowy triumf Hawks. Mimo wszystko zwycięstwo “Jastrzębi” było jak najbardziej zasłużone, wszak przewaga choćby w strzałach na bramkę była na korzyść chicagowian wręcz przygniatająca. Ponadto biorąc pod uwagę epizod z 2. tercji – mało z prawdziwym sportem mający wspólnego – śmiało można pokusić się o konkluzję, iż sprawiedliwości stało się zadość.

Mianowicie w 8. minucie drugiej tercji Andrew Shaw zderzył się (przy tylnej bandzie, kwestia kluczowa, bo poza polem bramkowym golkiper traktowany jest jak gracz z pola) ze wspominanym wyżej Smithem. Bramkarz Coyotes w obu potyczkach zademonstrował naprawdę dużą klasę sportową (w sumie wybronił aż 89 strzałów!), niemniej w tym konkretnym epizodzie także pokazał, iż nie obce mu są prawdziwe umiejętności aktorskie. Fakt, że kolizja do przyjemnych należeć nie mogła ale trudno było dopatrzeć się w postępku młodego chicagowskiego napastnika jakiegoś działania z premedytacją. Tymczasem golkiper gospodarzy jakby wyczuł koniunkturę i w stylu ostatnio modnym na boiskach piłkarskich po zderzeniu padł niczym osobnik trafiony piorunem wijąc się po tafli niczym piskorz. Do akcji ratunkowej ruszył cały sztab medyczny “Kojotów”, chyba nawet z pomocnikami pomocników. Wyprowadzenie nieszczęśnika ze stanu niemal agonalnego zakończyło się pełnym sukcesem w momencie, gdy sędziowie – ulegając presji gospodarzy z ich kibicami – zmienili zdanie i odesłali Shawna z ławki kar do szatni, a ich ostateczny wyrok był bezwzględny: kara meczu i dodatkowo 5 minut gry w osłabieniu (notabene właśnie wtedy miejscowi wyszli na prowadzenie 3-2). No i w tym momencie Smith cudownie ozdrowiał i stał już między słupkami bramki do samego końca potyczki. W najbardziej męskiej grze, za jaką uchodzi hokej, tego typu symulanckie demonstracje są rzadkością, a postrzega się je jako niemal akt zniewieścienia konkretnego gracza. Osobę nie pasującą do całej hokejowej rodziny.

* PHOENIX COYOTES – CHICAGO BLACKHAWKS 3-4 O.T. (2-1, 1-1, 0-1, 0-1)
0-1 Bickell (1. bramka w playoffs) asysty: Bolland i Oduya 03,05 min.
1-1 Torres (1) asysta: Doan 8,52 min.
2-1 Vermette (2) asysty: Yandle i Ekman-Larsson 13,44 min.
2-2 Bollig (1) asysty: Leddy i Keith 26,57 min.
3-2 Vermette (3) asysty: Yandle i Morris 28,41 min.
3-3 Sharp (1) asysty: Seabrook i Kane 59,54 min
3-4 Bickell (2) asysta: Stalberg 70,36 min.

Strzały na bramkę: 45-34 na korzyść Hawks

Widzów: 17.539

Seria: 1-1. Batalia toczy się do czterech zwycięstw jednego z zespołów.

Kolejne mecze:
CHI – PHO wtorek, 17 kwietnia 8.00 PM (TSN, CNBC, RDS, CSN-CH)

CHI – PHO czwartek, 19 kwietnia 7.00 PM  (TSN, CNBC, RDS2, CSN-CH)

PHO – CHI sobota, 21 kwietnia

Jeśli będzie potrzeba:

CHI – PHO poniedziałek, 23 kwietnia

PHO – CHI środa, 25 kwietnia

KONFERENCJA WSCHODNIA

* Pittsburgh – Philadelphia 3-4 (O.T.), 5-8, 4-8

Pierwszy mecz na tafli Flyers i 3. zwycięstwo znów okraszone ogromną ilością goli. Batalia z Penguins to walka dosłownie, bo i pojedynków na pięści jest jeszcze więcej niż strzelonych bramek. Zresztą to chyba właśnie nerwowa atmosfera ma wpływ na grad goli: po obu stronach 13 i 12 w ostatnich dwóch spotkaniach. Taka walka do ostatniej krwi (czasami do pierwszej w sensie dosłownym) momentami napawa grozą, bo i pewnych granic nie powinno się przekraczać.

Seria: 3-0 dla Flyers

* New York Rangers – Ottawa 4-2, 2-3 (O.T.)

Zaskoczenie! Ostatni w konferencji wygrał z pierwszym na wyjeździe, no i sytuacja diametralnie się odwróciła. Teraz to “Senatorzy” ze stolicy Kanady są w nieco korzystniejszej sytuacji, bo przed nimi dwa mecze na swojej tafli.

Seria: 1-1

* Boston – Washington 1-0 (O.T.), 1-2 (2. O.T.)

W tej parze z kolei goli jak na lekarstwo – iście piłkarskie rezultaty a czas potyczek na razie… najdłuższy. Tylko w sumie 4 bramki w meczach zakończonych dogrywką i dwoma dodatkowymi czasami gry.

Seria: 1-1

* Florida – New Jersey 2-3, 4-2

Kolejna para, kolejne “stykowe” rezultaty. W dzisiejszym, 2. meczu rywalizacji Panthers z Devils ostatnia bramka dla zespołu z Florydy padła po strzale do pustej bramki na sekundę przed ostatnią syreną.

Seria: 1-1

 KONFERENCJA ZACHODNIA

* Nashville – Detroit 3-2, 2-3, 3-2

Trzy spotkania zakończone identycznymi rezultatami, przy czym dwukrotnie Predators kończyli mecze z tarczą. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Red Wings nie złożą do końca broni, tyle że teraz to oni muszą gonić uciekającą szansę.

Seria: 2-1 dla Predators

* Vancouver – Los Angeles 2-4, 2-4, 0-1

Sensacyjni Kings! Canucks dwukrotnie pokonani u siebie oraz raz na wyjeździe. W taki oto sposób “kopciuszek” urósł do roli zdecydowanego faworyta pary, a zespół z najlepszym dorobkiem po sezonie regularnym jest już o krok od wyeliminowania. To jest właśnie czar plaoffs. Co było wcześniej błyskawicznie idzie w zapomnienie, a liczy się li tylko dzień dzisiejszy. Czyli aktualna dyspozycja.

Seria: 3-0 dla Kings

* St. Louis – San Jose 2-3 (2 O.T.), 3-0

W meczu numer 2 – rozgrywanym ponownie w St. Louis –  padł swoisty rekord: 34 nałożone przez sędziów na graczy obu drużyn kary!!! Punktowanie Blues nader skuteczne – w każdej z tercji po golu i wyrównanie bilansu całej batalii.

Seria: 1-1

Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us