To przeprawa ale nie tylko przez Mekong.

Nie potrzeba małej Francuzki

i Chińczyka w czarnej limuzynie.

Marguerite Duras

nie napisała nawet jej imienia.

Cały opis

to: kapelusz z szeroką wstążką,

złote pantofelki, jedwabna sukienka

oraz gotowość, aby iść z nim do garsoniery.

Oddzielonej od ulicy żaluzjami i storą

ale miejski zgiełk

nieustannie tutaj dobiegał.

Ona nie będzie potrafić pokochać nikogo.

 

Kochany i opuszczony jednocześnie

– kochanek,

czeka na obu brzegach rozpaczy.

To opowieść o tym,

jak przeprawić się na lewą stronę

własnej skóry.

Pozbywać w jednej chwili:

pożądania, lęku, przyszłego…

i minionego czasu.

Jak iść do świata,

rozświetlonego marzeniami

i uczuciowej pustki,

jak potrzask niespodziewanej.

 

Zbigniew Mirosławski