Wprawdzie mamy wciąż kalendarzową wiosnę, ale kto by tam przywiązywał większą wagę do narzuconych pór roku, skoro Chicago nawiedziła fala iście tropikalnych upałów. Ponadto w miniony piątek, tradycyjnie na inaugurację długiego weekendu z okazji Memorial Day, oficjalnie zostały otwarte liczne chicagowskie plaże. Stąd faktycznie sezon letni został już rozpoczęty w ostatnich dniach maja.
Piękna, upalna pogoda spowodowała, iż miliony mieszkańców Chicagolandu spędzają trzy wolne dni na plażach jeziora Michigan, a i spora część udała się w okolice innych, jakże licznych w Illinois akwenów wodnych. W niedzielę temperatury dobijały do “setki”, bo i odnotowano 95 stopni Fahrenheita, w poniedziałek było podobnie, czyli w oba dni mieliśmy około 35 stopni w skali Celsjusza. Dla plażowiczów najradośniejsze jednak jest, iż woda w jeziorze jest ciepła niczym w kurortach Florydy. Wyjątkowo łagodna zima w powiązaniu z marcowymi i obecnymi – już prawdziwie letnimi – upałami spowodowały, że kąpiel w falach jeziora jest prawdziwą przyjemnością. Tak wysokiej temperatury wody przy brzegach nie było chyba nigdy w historii, a już na pewno od co najmniej dwóch dekad.
Zapowiada się więc piękne lato w “Wietrznym Mieście”, a miłośnicy kąpieli wodnych nie będą musieli wyjeżdżać na dalekie południe Stanów Zjednoczonych. Tropikalne wakacje, w pełnym tego słowa znaczeniu, mogą wszak mieć na chicagowskich plażach.
Tekst i zdjęcia:
Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us