– Jan Karski przebywał w polskim obozie śmierci – takiego określenia użył Barack Obama podczas uroczystości pośmiertnego uhonorowania Prezydenckim Medalem Wolności bohaterskiego kuriera podziemia AK. Ten niebywały akt ignorancji obecnego włodarza Białego Domu jest nie pierwszą skandaliczną słowną wpadką przywódcy największego mocarstwa na świecie, jakkolwiek raczej największego kalibru.

I nie chodzi o to, że tym razem dotyczy nas, Polaków. Wcześniej popełniane przez Obamę gafy, kiedy w publicznych przemówieniach upierał się, iż w skład USA wchodzi 57 stanów czy dokonał pomylenia Słowacji ze Słowenią tłumaczono przejęzyczeniami bądź niekompetencją osób przygotowujących prezydentowi Ameryki przemówienia. No i teraz administracja rządowa podobnie usprawiedliwia katastrofalną w wydźwięku wypowiedź pierwszego czarnoskórego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Alibi zgoła naiwne, jako że absolwent Harvardu ma obowiązek odejść od stenogramu, jeśli znajdują się w nim skrajnie fałszujące historię sekwencje. Jeśli tego nie robi to jest ignorantem. Osobą totalnie niekompetentną, wszak irytująco niedouczoną. W tym wypadku bowiem nie chodzi o pomieszane cyferki czy podobnie brzmiące nazwy. Obama dopuścił się obrazoburczego dla wszystkich Polaków określenia, okrutnie krzywdzącego nasz naród.

Wcześniej padające w amerykańskich periodykach identyczne sformułowania, czyli nazywanie niemieckich obozów koncentracyjnych polskimi było wypadkową miliardowych rekompensat wypłacanych przez RFN swoim niegdysiejszym ofiarom lub ich potomkom. W ramach czego słowo “niemieckie” obowiązkowo zastąpiono wyrażeniem “nazistowskie”. A to dla większości Amerykanów niezrozumiały eufemizm, bo i gdzie mieli umiejscawiać te “nazistowskie obozy śmierci”? Skoro znajdują się na terenie obecnej Polski to i niechybnie musiały być polskie? Tę sprawę jednak załatwiono, ze strony Polonii głównie dzięki godnej podziwu batalii prezesa Fundacji Kościuszkowskiej Alexa Storozynskiego i całej polskiej diaspory w Stanach Zjednoczonych. I gdy zaciekły spór o wraże nazewnictwo został na korzyść prawdy historycznej ostatecznie zakończony z identycznym “kwiatuszkiem” wyskoczyła najważniejsza persona w Ameryce! Odwoływania, przeprosiny i szukanie w dalszych szeregach władzy winnych nie pomoże – Barack Obama ma definitywnie z głowy poparcie Polonii w listopadowych wyborach prezydenckich!

Najzabawniej jednak brzmią próby łagodzenia skandalu przez co poniektórych zwolenników aksamitnych rozwiązań zgrzytów na najwyższych szczeblach władzy, chyba że padające w Warszawie propozycje załagodzenia Obamowej wpadki mają charakter szyderczo-prześmiewczy. Mianowicie były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, wypowiadając się na falach RMF FM wyszedł z inicjatywą, aby luki w wiedzy historycznej głowa amerykańskiego państwa mogła uzupełnić odwiedzając osobiście jeden z NIEMIECKICH obozów zagłady, zlokalizowanych na terenie POLSKI. Zabrzmiało niczym ponury żart, bo w ten sposób można uczyć nie tak przecież odległych dziejów świata kilkunastolatka, który używa nazistowskich symboli nie mając świadomości ich znaczenia i kontekstu historycznego. Lekcja holokaustu – z fizycznym doświadczeniem mającym przekonać, kto faktycznie był autorem największego ludobójstwa w dziejach ludzkości – proponowana przywódcy Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej to jakaś tragifarsa, inicjatywa raczej na pewno mocno wstydliwa dla wszystkich Amerykanów.

Dla nas, Polaków osiadłych w USA, cały ten epizod jest jakże bolesny, bo i uderza w nasz czuły punkt: wciąż na Ziemi Waszyngtona fałszowaną prawdę historyczną.

Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us

Nie milkną echa po gafie prezydenta Baracka Obamy, który podczas pośmiertnego uhonorowania Jana Karskiego Prezydenckim Medalem Wolności użył określenia “polski obóz śmierci”. Na słowa prezydenta USA zareagował już polski MSZ, rzecznik rządu Paweł Graś i były minister spraw zagranicznych Adam Daniel Rotfeld, który w imieniu zmarłego odebrał odznaczenie.

Tuż po wydarzeniu głos w sprawie zabrał Radosław Sikorski. Szef MSZ, na Twitterze, zapowiedział, że Biały Dom przeprosi za oburzający błąd. “Szkoda, że doniosłą uroczystość przyćmiła ignorancja i niekompetencja” – napisał minister.

Również na Twitterze, w sprawie wypowiedział się rzecznik rządu Paweł Graś. Poinformował, że premier Donald Tusk pilnie poprosił szefa MSZ i ambasadora Polski w USA o pełną informację ws. wystąpienia Obamy. – Oczekujemy na szybką i zdecydowaną reakcję administracji Stanów Zjednoczonych – oświadczył Graś. Zapowiedział też reakcję szefa rządu, która ma mieć miejsce jeszcze w środę przed południem.

W sprawie wypowiedział się też Adam Daniel Rotfeld, który w imieniu Jana Karskiego odebrał medal z rąk prezydenta USA. – Polska oczekuje przeprosin od prezydenta Baracka Obamy za sformułowanie “polski obóz śmierci” użyte przez niego na ceremonii uhonorowania Jana Karskiego Prezydenckim Medalem Wolności – powiedział były minister spraw zagranicznych RP Adam Daniel Rotfeld. – Oczekujmy dziś stosownego oświadczenia i sprostowania oraz przeprosin na piśmie, a co się stanie jutro, zobaczymy – powiedział polskim korespondentom w Waszyngtonie we wtorek wieczorem minister Rotfeld, który w imieniu nieżyjącego Karskiego odebrał medal na uroczystości w Białym Domu. – Otrzymałem zapewnienie, że to się stanie i dziś i jutro – dodał. Były minister przypisuje winę za gafę personelowi Białego Domu. – W wystąpieniu prezydenta Obamy, skądinąd bardzo wyważonym i ciepłym dla Karskiego i Polski, znalazły się słowa, które są trudne do przyjęcia. Są one w moim przekonaniu wyrazem niskiego profesjonalizmu tych ludzi, którzy w Białym Domu takie przemówienia przygotowują – powiedział Rotfeld.

Poinformował, że bezpośrednio po uroczystości w Białym Domu, wraz z ambasadorem RP w Waszyngtonie Robertem Kupieckim, przeprowadził rozmowy na temat gafy z “różnymi osobami w Białym Domu” i z ambasadorem amerykańskim w Polsce Lee Feinsteinem.

– Powiedzieliśmy co na ten temat myślimy i oczekujemy stosownych kroków. Otrzymałem przyrzeczenie, że w tej sprawie będzie wydane specjalne oświadczenie, które będzie zawierało słowa przeproszenia za te niefortunne słowa, które w istocie rzeczy, przy pomocy wielu amerykańskich przyjaciół, udało się na trwałe wyeliminować z głównych amerykańskich mediów. Mam nadzieję, że cała ta historia w ostatecznym rozrachunku uświadomi raz na zawsze, że to wołanie o edukację na temat tego co się w Polsce wydarzyło w latach 1939-1945 jest potrzebne. Elementarna przyzwoitość wymaga, by powiedzieć prawdę, że to były obozy hitlerowskie – dodał były minister.

– Prezydent przejęzyczył się. Nawiązywał do nazistowskich obozów śmierci w Polsce. Ubolewamy z powodu tej błędnej wypowiedzi, która nie powinna odwrócić uwagi od oczywistej intencji uhonorowania pana Karskiego i tych dzielnych obywateli, którzy stali po stronie ludzkiej godności w obliczu tyranii – oświadczył rzecznik działającej przy prezydencie USA Rady Bezpieczeństwa Narodowego (NSC) Tommy Vietor.

Agencja Associated Press podkreśliła, że wypowiedź Obamy wywołała skargi polskich organizacji kulturalnych.

Prezes Fundacji Kościuszkowskiej Alex Storozynski stwierdził w opublikowanym oświadczeniu, że prezydent Obama swoją wypowiedzią zaszokował Polaków obecnych w Białym Domu jak i tych, którzy obserwowali uroczystość w telewizji. Zdaniem Storozynskiego, prezydent musi uznać swój błąd i przeprosić za niego. – Musi to uczynić dla Karskiego i dla innych Polaków, którzy ryzykowali życiem usiłując powstrzymać Holokaust – głosi oświadczenie.

Storozynski przypomniał, że w ciągu ubiegłych 2 lat ponad 300 tys. osób podpisało petycję na stronie internetowej Fundacji domagającej się od mediów zaprzestania używania tego “historycznie błędnego określenia”. Dotychczas dzienniki New York Times, The Wall Street Journal, agencja Associated Press i inne media zmieniły swoje instrukcje (stylebooki) i zabroniły używania tego określenia. Teraz Biały Dom Obamy musi uczynić to samo – podkreślił Storozynski.

W stenogramie z wystąpienia Obamy, rozesłanym mediom w kilka godzin po uroczystości w Białym Domu, słowa “polski obóz śmierci” zostały zastąpione słowami: “nazistowski obóz przejściowy w Izbicy”, zgodnie z prawdą historyczną.

Jan Karski (właściwe nazwisko: Kozielewski) dwukrotnie przedostał się do getta warszawskiego, a potem, w przebraniu strażnika, do hitlerowskiego obozu przejściowego w Izbicy. Jako kurier polskiego państwa podziemnego przekazał na Zachód pierwsze relacje naocznego świadka Holokaustu. W Anglii Karski spotkał się m.in. z ministrem spraw zagranicznych Anthonym Edenem. Po przybyciu do USA rozmawiał z prezydentem F.D. Rooseveltem, którego prosił o pomoc dla Żydów. Prezydent dał mu jednak do zrozumienia, że priorytetem aliantów jest zwycięstwo nad Trzecią Rzeszą, a nie ratowanie Żydów.

Wraz z Karskim Prezydenckim Medalem Wolności Obama uhonorował także 12 innych osób, w tym byłą sekretarz stanu Madeleine Albright, prezydenta Izraela Szimona Peresa oraz słynnego piosenkarza Boba Dylana.

Medal przyznawany jest – jak wyjaśnia Biały Dom – “osobom, które wniosły szczególny wkład w sprawę bezpieczeństwa i interesów narodowych USA, pokoju światowego, a także za inne wybitne osiągnięcia na arenie kulturalnej i publicznej”.

Medalem odznaczani są także cudzoziemcy. Z Polaków otrzymał go m.in. twórca Solidarności i były prezydent Lech Wałęsa oraz zmarły w 2005 r. były dyrektor sekcji polskiej Radia Wolna Europa Jan Nowak-Jeziorański.

Uhonorowanie Karskiego jest owocem starań Polski i Polonii amerykańskiej, a także działaczy diaspory żydowskiej w USA.

O przyznanie mu medalu, z inicjatywy Fundacji Kościuszkowskiej i długoletniej towarzyszki życia Karskiego, Kayi Mireckiej-Ploss, zabiegała organizacja Jan Karski US Centennial Campaign pod kierownictwem Wandy Urbańskiej, która współpracowała z Ewą Wierzyńską z Muzeum Historii Polski w Warszawie.

Organizacja, która będzie także przygotowywać obchody 100. rocznicy urodzin Karskiego (2014 r.), zmobilizowała kongresmenów i senatorów do napisania listu do prezydenta Obamy z prośbą o uhonorowanie Polaka.

List z poparciem dla odznaczenia Karskiego wysłał do Obamy także były prezydent RP Aleksander Kwaśniewski.

PAP