To że “Polak potrafi…” wiemy od dawien dawna, bo i mamy ciągle masę potwierdzających slogan przykładów. Pozytywnych, ale i niestety także skrajnie negatywnych. W tej drugiej kategorii od co najmniej dekady trwa jakaś korespondencyjna zawzięta rywalizacja w gronie krajowych (chociaż operujących nie tylko na terenie Polski) złodziei.
Najwidoczniej chcą udowodnić, iż zwinąć można literalnie wszystko. I nie jest już kwestia najważniejszą, czy złodziejski łup uda się zamienić na gotówkę, czy też priorytetem jest sama sztuka dla sztuki. Czyli demonstracja opacznie rozumianego sprytu, jakiejś złodziejskiej fantazji. A kolejne przypadki wprawiają w totalne zdumienie i nie bardzo wiadomo: śmiać się czy płakać?
Onegdaj trzech braci z okolic Tarnowa “podprowadziło” czyjś samochód marki Seat, ale że nie bardzo mieli pomysł na “opylenie” złodziejskiej zdobyczy rozczłonkowali pojazd i partiami sprzedawali jako złom… No, piramidalna głupota!
W nieodległym Krakowie z kolei szerzyła się w tym samym czasie plaga kradzieży rynien w starej części miasta. Tu jednak cel był ściśle nakreślony. Jako że były wykonane z blachy miedzianej, a czasami nawet ze zdobieniami mosiężnymi to spieniężenie miało sens. Cenny surowiec wtórny.
Inny ciekawy przypadek: na Śląsku głównie – chociaż nie tylko – jakiś czas temu w ramach złodziejskiego procederu demontowano trakcję kolejową. Zwinięcie niewielkiego odcinka torów czy słupów z drutami przewodzącymi prąd dla “spryciarzy” nie stanowiło problemu. A że żądza pieniądza kompletnie zabijała wyobraźnię niespodziewanie pojawiało się ogromne zagrożenie wypadkowe.
Ostatnio modne były kradzieże gołębi. Nie wynikały jednak z chęci zaspokojenia głodu poprzez ugotowanie zdrowotnego rosołku a zarobienia sporej gotówki. Stąd kradziono te bardziej szlachetne, hodowlane, czasami naprawdę sporo warte.
To jednak, czego z soboty na niedzielę dopuścili się w Opolu w tamtejszym zoo raczej na pewno także złodzieje bije wyżej wymienione przykłady na głowę. Mianowicie “podprowadzono” tam 7 małp! Niebywałe!
Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us
W opolskim zoo zniknęło w nocy siedem małp – tamaryn cesarskich. Brak zwierząt zauważyli rano pracownicy ogrodu zoologicznego. Sprawa została zgłoszona na policję.
Jak poinformował rzecznik opolskiej policji Maciej Milewski, do kradzieży lub uwolnienia zwierząt miało dojść między godz. 15 w sobotę a godz. 7 rano w niedzielę. Policjanci, którzy przyjechali na miejsce, stwierdzili, że drzwi do małpiarni, w której przebywały tamaryny, są wyłamane, a siatka otaczająca wolierę, po której biegały zwierzęta poprzecinana.
– Najbardziej prawdopodobna wydaje się obecnie hipoteza kradzieży. Policjanci zabezpieczają ślady i przesłuchują pracowników – powiedział Milewski.
Przekazał też, że funkcjonariusze będą oglądać nagrania z monitoringu w zoo, choć nie obejmował on małpiarni, w której znajdowały się tamaryny cesarskie.
Dyżurny wojewódzki poinformował, że pracownicy ogrodu zoologicznego zapewnili, że małpy te nie są niebezpieczne dla ludzi i były pod stałą opieką weterynaryjną, w związku z czym nie stanowią zagrożenia epidemiologicznego.
Tamaryn cesarski to małpa z rodziny pazurkowców. Jest zagrożona wyginięciem, występuje głównie w tropikalnych lasach Ameryki Południowej. Nazwę zawdzięcza długim, jasnym wąsom – zwierzę nazwano tak na cześć cesarza Franciszka Józefa.
PAP