Kolejny dzień Chicago Blues Festival 2012 za nami. Jak się okazuje, temperatura imprezy wzrasta, również i za sprawą upalnego słońca.
W obawie przed możliwością omdlenia, nie tyle z wrażeń muzycznych ale przegrzania organizmu, władze miejskiej postanowiły schłodzić uczestników festiwalu ustawiając na skrzyżowaniu ulic Columbus i Jackson potężnej wielkości słup z podwiązanym u góry wężem ogrodowym jako zraszaczem. Dla ochłody podstawiono również dwa autobusy CTA, które zamieniono w centra „ochłody”.
Drugi dzień festiwalowych zmagań to koncerty poświęcone zmarłym w ubiegłym roku największym tuzom bluesa w Ameryce: Perkinsowi, Bufordowi, Edwardsowi i Smithowi. Na scenie Muszli Petrillo zjawili się Paul Kaye, Steady Rollin’Bob Margolin, Mud Morganfield (syn Muddy Watersa), Barrellhouse Chuck, Lil Frank, Bob Stroger, Joe Fillisko i nieoczekiwanie Billy Brunch. Ostatni koncert wieczoru zamknął występ Floyda Taylora (syna słynnego wokalisty Johnnie Taylora).
Przed nami trzeci i ostatni dzień festiwalu, podczas którego wystąpi Mavis Staples. Dla tych, którzy nie byli na festiwalu, przypominam, że jest to jedna z największych imprez bluesowych na świecie i to w dodatku za darmo.
Tekst i zdjęcia
Bogie Kwasny
meritum.us