Prawdopodobieństwo, że światowa gospodarka osunie się w recesję, powodując wybuch społecznego niezadowolenia i ostrą przecenę wszystkich ryzykownych aktywów, wynosi około 15-20 proc. – oceniają zarządzający funduszami towarzystwa BlackRock.
Ten najgorszy z możliwych scenariuszy rozwoju sytuacji na rynkach finansowych nazwali Nemesis, od imienia greckiej bogini zemsty. To, czy uda mu się zapobiec, jest wyłącznie w rękach rządzących.
“Jeśli rządzący skutecznie zajmą się nierównowagą fiskalną i pobudzą tempo wzrostu gospodarczego, będziemy mogli odesłać Nemesis tam, gdzie jej miejsce: do greckich mitów. Ale jeśli nie, straszne mity mogą się stać rzeczywistością” – napisali eksperci amerykańskiej firmy inwestycyjnej, która zarządza aktywami wartymi ponad 3,5 bln USD.
Na początku roku prawdopodobieństwo materializacji w 2012 r. scenariusza „Nemesis” oceniali jednak nieco wyżej, na 20-25 proc. Zmalało ono m.in. wraz z sygnałami, że Chinom uda się uniknąć twardego lądowania, a strefie euro chaotycznego rozpadu.
Zdaniem zarządzających 50 najpopularniejszymi funduszami BlackRock, najbardziej realistyczny wydaje się obecnie scenariusz, w którym światowa gospodarka nie osunie się w recesję, ale pogrąży się w stagnacji. Prawdopodobieństwo jego realizacji wynosi aż 40-45 proc., podczas gdy na początku roku było to 15-25 proc.
– Walka strefy euro z kryzysem zadłużeniowym, niechęć rynków do zaakceptowania ewentualnych jego rozwiązań oraz słabnące tempo wzrostu na całym świecie, zwiększyły prawdopodobieństwo stagnacji – wskazują eksperci BlackRock. W tym scenariuszu naprzemiennie będzie dochodziło do spadków i wzrostów apetytu inwestorów na ryzykowne aktywa.
Na początku roku zarządzający największego towarzystwa funduszy na świecie sądzili, że najbardziej prawdopodobny (40-50 proc.) jest scenariusz, w którym pogłębią się różnice w koniunkturze między rynkami wschodzącymi a dojrzałymi. Teraz oceniają, że ma on 35-40 proc. szans na realizację.
– To nie jest czas na bohaterskie zagrania na rynku – konkludują eksperci BlackRock, radząc, aby inwestorzy wstrzymali się z angażowaniem w ryzykowne aktywa dopóty, dopóki nie pojawią się wyraźne wskazówki, że perspektywy światowej gospodarki się poprawiają. Takimi wskazówkami byłyby m.in. decyzje unijnych liderów, które pozwoliłyby uzdrowić europejski sektor bankowy i przybliżyłyby strefę euro w kierunku unii fiskalnej, a także ożywienie gospodarcze w USA i porozumienie tamtejszych polityków, które pozwoliłoby uniknąć tzw. „fiskalnego klifu”, czyli podwyżek podatków i obniżek wydatków publicznych, które mają wejść w życie z początkiem 2013 r.
GS
ekonomia24 rp.pl