Powoli mija gorące i parne lato.
Zaczyna powiewać chłodem i to jest znakomita wiadomość dla tych, którzy ciężko pracowali tam gdzie było niemożliwe ochładzanie. Szczególnie w mieście lato potrafi dokuczyć topiąc słabej jakości asfalt na wybitej drodze. Nagrzewają się mury i dachy papowe. Słaba izolacja pozwala szybko przeniknąć ciepłocie do wnętrza. Słabną starsi ludzie, których nie zawsze stać na ochładzanie mieszkań. Wiem, że człowiek należy do grymaśnych istot i żadna pora roku mu nie odpowiada. Myślę, że nadchodząca jesień sprosta wszystkim wymaganiom; tych co nie cierpią gorąca i zimna. Umiarkowane temperatury i piękne pastelowe kolory zaspokoją najbardziej wybrednego człowieka. Lato prócz gorąca stwarza inne zagrożenie, powraca choroba Zachodniego Nilu. Wszystko to dzieje się latem, wszak gorąco i wilgoć sprzyja rozmnażaniu owadów przenoszących groźne zarazki. Powracają choroby, o których dawno zapomniano, a nawet pojawiają się tu i ówdzie pluskwy i wszy. Jak to wytłumaczyć i odgadnąć co temu sprzyja. Myślę, że pierwszą tego przyczyną są wojny, a drugą nędza. Już więcej jak miliard ludzi żyjących w różnych miejscach na ziemi cierpi głód. Woda nadająca się do picia zatruwana jest przez wielki przemysł. Są miejsca na ziemi gdzie woda staje się marzeniem. Tutaj należy bić na alarm, już naszym rzekom i zbiornikom wiele do czystości brakuje. Pitnej wody na świecie wcale nie jest tak dużo i będzie coraz mniej. Zapasy wielkiej wody w postaci lodowców topnieją i zasilają zbiorniki słonej wody, która w żadnym razie nie nadaje się do spożycia. Szukamy wody na Marsie, a tymczasem nie potrafimy zabezpieczyć jej zapasów na ziemi. Nie zawsze technika musi mieć coś wspólnego z logiką. Zapasy ropy też nie są wieczne, można sobie wyobrazić na ile mogą wystarczyć przy tak wielkim zużyciu. Mało pracuje się nad paliwami alternatywnymi, krótko terminowe myślenie nie zapewni przyszłości. Mijają lata, jesienie, zimy, na horyzoncie pojawiają się nowe kryzysy, które mniejszości przynoszą fortuny, a biednych zamieniają w nędzarzy. Koło powoli się zamyka, a człowiek przestaje logicznie myśleć. Wybieramy prezydentów, senatorów, posłów jakby to było najważniejsze. Praktycznie między wyborami pozostaje mało czasu na rozważanie poważnych spraw dotyczących nie jednostek lecz wszystkich ludzi. Zwyczajny człowiek podobny rybie, nie ma głosu, a jeśli nawet, to kto go słucha. Podawane są rankingi najbogatszych ludzi w danym państwie czy na świecie. Nie istnieją podobne spisy ludzi żyjących poniżej poziomu ubóstwa, może tylko dlatego, że jest ich zbyt wielu. Media zainteresowane są tylko sławami: wiemy, kto i na co choruje, ile ma kochanek, ile kupił wysp, i ile zysku przyniósł mu ostatni rok. Kluby sportowe kupują zawodnika, bagatela, za 140 milionów euro.
Zastanawiam się dlaczego zwyczajny człowiek jest inny, często niewidoczny, czyżby był głupszy i nie zasługiwał na uznanie? Mówi się, że w demokracji wszyscy są równi, podobni do siebie, funkcjonujący na takich samych zasadach i prawach. Nie znajduję argumentów, by można było to w jakiś sposób udowodnić. Może to zbyt ostre słowa, ale według mnie są panowie i niewolnicy słuchający gwizdu bata nad głową. Głodowe pensje nie pozwalają na nic więcej jak opłaty i skromne utrzymanie, niekoniecznie dostateczne. Jak zrozumieć wciąż rosnącą administrację zarabiającą spore pieniądze. Dla nich nie ma żadnego kryzysu, pensje otrzymują na czas, wszystkie świadczenia, a obok zwalnia się jedynych żywicieli rodzin. Od pamiętnych czasów nic się nie zmienia, więc komu służy owa demokracja? Czasami pytania są zbyt skomplikowane, a odpowiedzi nadto proste. Mimo to nikt na nie stara się odpowiadać. Czym mniej pytań, tym łatwiejsze życie.
Powiewa chłodem, to znak, że zbliża się jesień. Gdyby tak świat się zmieniał jak pory roku, a w dodatku na dobre, nie musielibyśmy nikogo pytać o przyszłość. Część z nas nie zdaje sobie sprawy, co przyniesie nam jutro. Oferta jest ograniczona i kurczy się z każdym dniem. Zadłużenie państw niczego dobrego nie wróży, z reguły o dług ktoś się kiedyś upomni i co wtedy? Widzimy co dzieje się z zadłużonymi państwami w Europie, Polska będzie następna. Czy znajdzie się nowy wybawca oddający za nas dług? Nowy zabór wisi na włosku i tutaj kończą się żarty.
Powieje chłodem, który na długo oziębi naród i znowu będziemy rozpamiętywać stare przysłowie: mądry Polak po szkodzie. Tak nam mijają lata nad rozpamiętywaniem wydarzeń, że nie staje czasu na tworzenie nowej, logicznej przyszłości. Zapędzeni w kozi róg szukamy bezpiecznego wyjścia, a gdy udaje nam się z niego wydostać zaczynamy za nim tęsknić.
Tacy już jesteśmy, nasza filozofia nie natrafia na mocne fundamenty, dlatego ciągle mieszkamy w chwiejnym domu. Jak zwykle wiemy jak temu zaradzić, ale nigdy się nam to nie udaje. Zwalczyliśmy komunizm, by go wzmocnić, weszliśmy w kapitalizm, z którym nie możemy sobie poradzić. Słowem weszliśmy z deszczu po rynnę i tak już zostanie.
Powiewa chłodem, kiedy myślę o przyszłości jaką zgotowaliśmy naszym dzieciom. Niby przewróciliśmy świat do góry nogami, ale nie potrafimy tego uporządkować. Ów bałagan w naszym przekonaniu nie jest możliwy do sprzątnięcia. Nie usunęliśmy śmieci, kiedy było ich mało, dzisiaj na porządki już za późno. Mijają kolejne stracone pory roku, życie nie stoi w miejscu, tylko niektórym spokojnie upływa, większość ludzi ciągle wegetuje. Te wielkie zmiany nie zawsze idą w dobrym kierunku i to najbardziej szkodzi społeczeństwu.
Myślę, że nie istnieje droga, z której nie można zawrócić.
Władysław Panasiuk
foto: Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us