Właśnie ogłoszono, że spada bezrobocie w Stanach Zjednoczonych. We wrześniu odnotowano 7,8% bezrobotnych w skali całego kraju. Psychologiczny zabieg w przededniu prezydenckich wyborów?
Trudno kwestionować oficjalne dane, jakkolwiek wielce prawdopodobne jest, iż na minimalne obniżenie rosnącego przez cztery lata bezrobocia przygotowywano się technicznie od dłuższego czasu. Wszak i pozytywne wskaźniki potrzebne są rządzącym teraz bardziej niż przez całą kadencję Baracka Obamy.
Jeszcze w sierpniu bezrobocie wynosiło 8,1 procent. Dzisiejsze dane z rynku pracy to jeden z najlepszych wyników jakie odnotowano na przestrzeni ostatnich czterech lat.
Według danych Departamentu Pracy, liczba amerykańskich bezrobotnych spadła o 456 tysięcy, do poziomu 12 milionów 100 tysięcy ludzi.
Od sierpnia w amerykańskiej gospodarce powstało 114 tysięcy nowych miejsc pracy.
Ciekawe, że optymistyczne dane dotyczące rynku pracy opublikowano dwa dni po debacie kandydatów na przyszłego prezydenta kraju, podczas której Mitt Romney zarzucał aktualnemu rezydentowi Białego Domu m.in. wzrost bezrobocia za jego kadencji. Z pewnością to tylko zbieg okoliczności…
bk, lp
meritum.us