Zakaz wywieszania narodowej flagi, by nie urazić przybysza z innego państwa. Poprawność polityczna coraz częściej przekracza granice rozsądku.

“Tak smakuje nienawiść” – wielki napis tej treści na ścianie jednego z lokali sieci fast foodów Chick-fil-A w Kalifornii wysmarowali sprayem zwolennicy „walki z homofobią”. Dlaczego? Otóż Dan T. Cathy – właściciel tej dużej sieci (liczącej ponad 1,6 tys. restauracji w całych USA) – śmiał publicznie oświadczyć, że jest przeciwny małżeństwom gejów i lesbijek.

– Jako firma rodzinna jesteśmy bardzo oddani rodzinie w jej biblijnym znaczeniu. Wszyscy wciąż żyjemy razem z naszymi pierwszymi żonami i jesteśmy za to wdzięczni Panu Bogu – powiedział Cathy w wywiadzie dla „Baptist Press”. I dodał, że choć wie, iż to może niezbyt popularna postawa, jego firma nie zamierza zmieniać nastawienia do małżeństw gejowskich. – Dzięki Bogu żyjemy w kraju, w którym możemy wyznawać nasze wartości i działać zgodnie z biblijnymi zasadami – podkreślił.

W obozie demokratów – przed wyborami znów bardzo gorąco promujących homomałżeństwa – zawrzało. Na nic zdały się argumenty prawicowych publicystów, że przecież w tej wypowiedzi nie było nic złego. Aktywiści ruchu LGBT i reporterzy lewicowych mediów zarzucili jednocześnie szefowi sieci fast foodów wspieranie milionami dolarów organizacji antygejowskich (walczących z legalizacją homomałżeństw), a władze Bostonu, San Francisco czy Chicago ogłosiły, że nie chcą widzieć na swoim terenie żadnych nowych restauracji tej sieci. Burmistrz Waszyngtonu stwierdził, że Cathy handluje „kurczakiem nienawiści”, a Christine Quinn – demokratka przewodnicząca obradom rady miejskiej Nowego Jorku – poprosiła władze New York University o zamknięcie restauracji Chick-fil-A na swoim kampusie.

Cathy nie dał się jednak zastraszyć. – Sądzę, że ściągamy na nasz naród sąd boży, gdy wygrażamy mu pięścią i mówimy: wiemy lepiej niż ty, czym jest małżeństwo. Modlę się o to, aby boża łaska spłynęła na nasze pokolenie, które jest tak dumne i aroganckie, że wydaje się mu, że ma śmiałość na nowo definiować małżeństwo – mówił w wywiadzie radiowym. Wielu zwykłych Amerykanów również nie dało się uciszyć demokratom, którzy w imię poprawności politycznej najchętniej zamknęliby usta swoim politycznym przeciwnikom. Po apelu byłego gubernatora Arkansas Mike’a Huckabeego skrzyknęli się na Facebooku i na początku sierpnia w dniu solidarności z Chick-fil-A poszli ze znajomymi i rodzinami do restauracji tej sieci, aby zamówić kanapkę z kurczakiem.

– Tak, jestem chrześcijanką, ale moje poparcie wynika głównie z tego, że jestem też przedsiębiorcą. Chcę wierzyć w to, co chcę, i nie być za to potępiana, chcę, aby ludzie mieli prawo wyboru – mówiła Vicki Parsons, jedna z klientek fast foodu, reporterowi „The Los Angeles Timesa”. – Chcę wesprzeć Chick-fil-A za to, że mają jaja, by postawić się w obronie biblijnych wartości – podkreślała z kolei Deanna Kircher.

– Nie chodzi o to, aby angażować się w debatę o małżeństwach gejów czy dyskusję religijną. Jestem tu, aby zaprotestować przeciwko wpychaniu paluchów przez rząd w przekonania religijne przedsiębiorcy – wyjaśniał z kolei Gwilym McGrew.

Poparcie dla poglądów Dana Cathy’ego wyraziły tego dnia setki tysięcy podobnie myślących Amerykanów. Przed kasami utworzyły się długie kolejki, a kanapek z kurczakiem sprzedano kilkakrotnie więcej niż normalnie. – O tej wielkiej akcji nie poinformowała jednak w wieczornym wydaniu telewizyjnym lewicowa telewizja CBS – zauważył Dan Gainor z Media Research Center.

Liberalne media informowały za to o głośnej kontrakcji gejów, którzy dzień później zjawili się w Chick-fil-A, aby publicznie się tam całować – udział w akcji wzięło niecałe 15 tys. osób. „Smutne. Po zastraszaniu pracowników i dokonaniu aktów wandalizmu w restauracjach Chick-fil-A to był najlepszy pomysł, na który wpadli Naziści Tolerancji?” – dziwił się jeden z internautów.

Walka o tort

Burmistrzów Bostonu i Chicago – Thomasa Menino i Rahma Emanuela – skrytykował zaś nawet zwolennik małżeństw homoseksualnych, burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg. To niestosowne, by na podstawie czyichś poglądów politycznych władze lokalne czy federalne decydowały, czy ktoś może mieszkać w danym mieście lub prowadzić w nim biznes – oznajmił Bloomberg.

(…)

Jacek Przybylski

Uważam Rze

aby przeczytać całość kliknij tutaj

foto: Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us