Nie tylko nadmiar kalorii i brak ruchu prowadzą do zbytniego przybierania na wadze. Uczeni z Norwegii wykryli jeszcze jeden, zupełnie nieoczekiwany czynnik.

Naukowcy z Norweskiego Uniwersytetu Nauki i Techniki w Trondheim analizowali dane dotyczące grupy 1196 ochotników, dziewcząt i chłopców, najpierw w wieku nastoletnim, a potem jako osób dorosłych w wieku 24 – 30 lat. Zespołem kierował prof. Koenraad Cuypers. Wiadomość o tym zamieszcza pismo Journal of Obesity.

Wszyscy uczestnicy badania, jako osoby kilkunastoletnie, mieli normalną wagę ciała,  tzn. wskaźnik BMI wynosił w ich przypadku poniżej 25.

Wartość wskaźnika BMI, Body Mass Index, poniżej 18,5 oznacza niedowagę, powyżej 25 – nadwagę, powyżej 30 – otyłość. Wskaźnik ten tworzy się poprzez podzielenie masy ciała podanej w kilogramach przez kwadrat wysokości ciała podanej w metrach.

Jednak wbrew temu, co pokazywała podziałka, część monitorowanych ochotników była przekonana, że ich waga jest zbyt duża.

Okazało się, że w wieku dorosłym osoby, które jako nastolatki były przeświadczone o swojej zbyt dużej wadze, w rzeczywistości miały wskaźnik BMI średnio wyższy o 0,88 punktu od tych, którzy w młodości nie mieli zastrzeżeń do swojej wagi. Osoby te miały także obwód w pasie większy średnio o 3,46 cm.

Z badań norweskich naukowców wynika również, że tendencja do uważania siebie za osobę zbyt dużo ważącą występuje wyraźniej wśród dziewcząt. Przeświadczenie takie wyraziło 22 proc. monitorowanych dziewcząt o wadze normalnej i 9 proc. chłopców.

– Ta różnica jest alarmująca. Wskazuje na ogromną presję wywieraną przez  telewizję, prasę, reklamy. Pod tym naciskiem młodzi ludzie dążą do tego, aby ich ciało było idealne, niestety, często z opłakanym skutkiem – ostrzega prof. Koenraad Cuypers.

Krzysztof Kowalski

rp.pl

foto: Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us