Koniec z napojami energetyzującymi – a szczególnie ze słynnym Red Bullem, Monsterem czy tzw. 5-hour Energy Shot – dla wszystkich osób, które nie przekroczyły amerykańskiego progu dojrzałości czyli 21 lat.

Propozycję nowego rozporządzenia przedstawili miejscy radni George Cardenas z 12. okręgu wyborczego i William Burns reprezentujący 4. okręg wyborczy “Wietrznego Miasta”. Według radnych, sprzedaż, rozdawanie, wymiana handlowa i picie napojów energetyzujących przez młodzież poniżej 21. roku życia będzie niezgodne w świetle nowego prawa.

Sprzedawcy napojów, którzy nie dostosują się do nowych przepisów będą karani grzywną w wysokości od 100 do 500 dolarów. Przy powtórnych kolizjach z prawem miasto będzie mogło zablokować lub odebrać licencje  na prowadzenie działalności handlowej danemu sprzedawcy.

Propozycję radnych miejskich musi zatwierdzić zgromadzenie ogólne rady miejskiej.

No to teraz dopiero szokująco wzrośnie spożycie Red Bulla i jemu podobnych wśród młodych chicagowian. Wiadomo wszak od wieków, iż najbardziej smakuje zakazany owoc, a naturalnie kusi wszystko co niedozwolone osoby wchodzące w dorosłość. Odnośnie ostatniego, absurdalnego zakazu każdy socjolog skonstatuje, że dopiero teraz młodzi mieszkańcy naszej aglomeracji będą się na potęgę delektować napojami energetyzującymi. Tyle tylko, iż sami nie będą mogli ich nabywać. Szkodliwość rzeczonych napojów nie podlega dyskusji, ale formą walki ze spożyciem przeróżnych Monsterów nie mogą być zakazy, nakazy i wymierzanie kar. 20-letni osobnik to przecież dorosły człowiek zdolny do samodzielnego myślenia, w związku z czym absolutnie wystarczać powinna dobitna akcja propagandowa. Zabranianie przyniesie niechybnie idealnie odwrotny skutek.

Inną kwestią jest niebywały wzrost w wolnym kraju, za jakie uchodziły zawsze Stany Zjednoczone, masy ograniczeń wolności osobistej. Niestety, Illinois przoduje w tej – przypominającej nam coraz bardziej mroczne czasy komunizmu w kraju nad Wisłą – działalności. Nieco starsi polonusi pamiętają, jak za ich młodości w ojczyźnie kneblowani byli najdziwniejszymi prawnymi ograniczeniami. Powtórka z przeszłości uderzająca teraz w kraju Waszyngtona w ich dzieci czy wnuki jest pewnym szokiem emocjonalnym. Bo i któż uciekający kiedyś za Ocean do wolności mógł w najczarniejszych snach zakładać, że kolejne pokolenia czekać będą podobne zakazy i nakazy, będące wypadkową absurdalnych przepisów niczym w PRLu, tak pysznie wykpiwanych onegdaj choćby w filmach Stanisława Barei. Zakaz palenia papierosów w parkach (niechybnie ten niechlubny dymek musi podług urzędników szkodzić ptaszkom i roślinności) czy spożywanie Red Bulla po 21. roku życia zdają się być czołowymi pozycjami w panteonie prawnych kretynizmów Chicagolandu.

Z niecierpliwością czekamy aż komuś zabraknie w końcu właśnie cierpliwości i zaskarży w Sądzie Najwyższym Stanów Zjednoczonych kolejne ograniczenia konstytucyjnie zagwarantowanych wolności obywatelskich. Wszak ktoś w końcu musi zakończyć ten nieustający festiwal formalnych debilnych zakazów i nakazów, z wymierzaniem kar finansowych nie jako skutkiem a po prawdzie celem nadrzędnym. Bo o pieniądze tu głównie chodzi, o pieniądze! O dokumentny drenaż portfeli chicagowian…

Bodek Kwaśny, Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us