Do interwencji militarnych nakłania Amerykę klasa imperialna. To duża grupa ludzi posiadających głęboko ugruntowane poczucie misji imperialnej: dziennikarze i eksperci polityczni z think tanków – pisze analityk polityczny Robert D. Kaplan.
Stany Zjednoczone są mocarstwem imperialnym od ponad stulecia, począwszy od inwazji na Filipiny i zajęcia tego kraju w 1899 roku. Wojna hiszpańsko-amerykańska z 1898 roku, która doprowadziła do przejęcia przez Stany Zjednoczone hiszpańskiej kolonii na Filipinach, była kulminacją procesu, w wyniku którego Stany Zjednoczone zdominowały basen Morza Karaibskiego. Dzięki opanowaniu basenu Morza Karaibskiego Ameryka uzyskała dominującą pozycję na zachodniej półkuli. A gdy stała się hegemonem półkuli zachodniej, zdobyła potęgę, która pozwalała jej oddziaływać na układ sił na półkuli wschodniej. W ten sposób Ameryka uzyskała zasadniczy wpływ na politykę światową w XX wieku.
Para mieszana
Imperium amerykańskie nie ma kolonii, jest przystosowane do postnowoczesnej epoki informacyjnej, w której kapitał nie musi być koniecznie powiązany ze stałymi zdobyczami terytorialnymi. Ale nie dajmy się oszukać pozorom, wojska amerykańskie były i nadal są rozlokowane na modłę imperialną po całym świecie, od Korei Południowej po Afganistan, od Oceanu Indyjskiego po zachodni Pacyfik, dokładając starań na lądzie i na morzu, aby utrzymać porządek w egzotycznych zakątkach ziemi, tak samo jak robili to wcześniej Rzymianie, Wenecjanie, Portugalczycy, Holendrzy i Brytyjczycy. Co więcej, wielkość i zdolności bojowe armii amerykańskiej, od jej sił specjalnych po atomowe łodzie podwodne, przerasta siły większości pozostałych mocarstw razem wziętych. Twierdzić, że nie są to siły zbrojne na miarę imperium, to przeczyć rzeczywistości.
Podobnie jak imperia czasów minionych, Stany Zjednoczone co jakiś czas wysyłają swoje wojska w celu przeprowadzenia interwencji w stylu imperialnym, starając się obalić tego czy tamtego zagranicznego tyrana, który rzekomo zagraża interesom imperium. Oczywiście przedstawiciele każdej amerykańskiej administracji zawsze twierdzą, że działania takie podejmowane są w imię praw człowieka i dla dobra ludzkości – ale podobnie mówili przedstawiciele wcześniejszych imperiów.
Wiele imperiów opierało się na silnych podstawach filozoficznych, w ramach których ich własne wartości uznawano za uniwersalnie obowiązujące. I często było w tym dużo racji. Rzym, Wenecja i Wielka Brytania nie tylko posiadały dominującą pozycję militarną, ale były również najbardziej oświeconymi mocarstwami swojej epoki – a Wenecja i Wielka Brytania według standardów swoich epok były prawdziwie liberalnymi imperiami. Zatem demokracja w kraju i imperializm za granicą mogą ze sobą iść w parze.
Takie interwencje militarne w stylu imperialnym często są nierozsądne, ale i tak się zdarzają. A zdarzają się, ponieważ istnieje klasa imperialna w stolicy imperium – czyli w Waszyngtonie – która do nich nakłania.
Brzemię białego człowieka
Czym jest klasa imperialna i jakie ma poglądy? To duża grupa ludzi posiadających głęboko ugruntowane poczucie misji imperialnej, których interesy zawodowe są powiązane z powodzeniem tej misji. Zaliczają się do niej dziennikarze i eksperci polityczni z think tanków, którzy kolektywnie definiują ramy debaty pomiędzy elitami w korytarzu medialnym wiodącym z Bostonu do Waszyngtonu. A definiując tę debatę, kształtują oni opinie w dziedzinie polityki zagranicznej, którymi bombardowana jest każda administracja.
Do klasy tej należą ludzie zamożni i na ogół wykształceni w najlepszych szkołach. Jest ona wytworem dekad dobrobytu z okresu po II wojnie światowej. W połowie XX wieku w Waszyngtonie było zaledwie kilka think tanków, teraz natomiast jest ich tam bez liku. Gdy chodzi o media, stanowią one obecnie samoistny ośrodek władzy obejmujący zarówno liberalnych internacjonalistów, jak i neokonserwatystów, a i jedni, i drudzy popierali w przeszłości wykorzystywanie amerykańskich wojsk do narzucania amerykańskich wartości.
Nie jest to spisek, nie kłóci się to również w żadnej mierze z liberalizmem. W istocie znaczącą część tej klasy imperialnej można określić jako humanitarystów, którzy wierzą, że zadaniem Ameryki w świecie jest zapobieganie ludobójstwu i chronienie w inny sposób zagrożonych mniejszości etnicznych czy religijnych. Pamiętajmy o tym, że imperializm należy definiować jako stosunkowo słabą formę korzystania z suwerenności przez wielkie mocarstwo.
(…)
Rzeczpospolita
aby przeczytać całość kliknij tutaj