Kolejny atak szaleńca z bronią, znów śmierć niewinnych, absolutnie przypadkowych osób. We wczorajszej strzelaninie na przedmieściach Portland (Oregon) zginęły dwie osoby, a jedna została ranna. Trzecią śmiertelną ofiarą był zamachowiec, który popełnił samobójstwo.
Dramat rozegrał się w Clackamas Town Center, centrum handlowym na przedmieściach Portland. Jak zeznają świadkowie zdarzenia, około godziny 3.30 po południu czasu miejscowego (5.30 czasu chicagowskiego) korytarzami sklepu sieci Macy’s przedzierał się dziwnie wyglądający młody (dla postronnych) osobnik; niczym postać z horrorów na twarzy miał białą maskę hokejową oraz ubrany był w kamizelkę kuloodporną. Gdy znalazł się w okolicach punktu restauracyjnego nieoczekiwanie wyciągnął półautomatyczny karabin i zaczął strzelać do zgromadzonych tam osób. Jak prowizorycznie obliczono, wypróżnił dwa magazynki oddając około 60 strzałów. Szaleniec zabił na miejscu dwie przypadkowe osoby a jedną ranił. Po zakończeniu krwawej jatki popełnił samobójstwo.
Policja nie podała personaliów zamachowca, nieznane są także motywy ataku szaleńca. Z pewnością świadomie wybrał miejsce i czas swego aktu terroru, jako że centra handlowe w okresie zakupów świątecznych są zawsze przepełnione.
To kolejny mord na niewinnych ludziach w ostatnim czasie w Stanach Zjednoczonych. Makabryczna zbrodnia w kinie (także w centrum handlowym) na przedmieściach Denver w Kolorado, dwie strzelaniny w Wisconsin, teraz podobne zdarzenie w Portland. Jak widzimy, niebezpiecznie zaczyna być wszędzie i w żadnym miejscu nie możemy mieć pewności, że nie natkniemy się przypadkowo na uzbrojonego desperata, szaleńca, psychopatę czy nawet jakiegoś zwykłego wariata żądnego krwi niewinnych ludzi.
LP
meritum.us