– Nie jestem kandydatką do Kongresu Stanów Zjednoczonych. Byłam, jestem i zamierzam być tak długo jak to będzie możliwe radną miasta Chicago – stwierdziła żona mającego ostatnio serię wpadek, byłego już kongresmena Jesse Jacksona Jr. Sandy Jackson odsunęła tym samym wszelkie spekulacje dotyczące jej zamiarów ubiegania się o zaszczytny tytuł i miejsce w Kongresie zajmowane przez jej męża.

Przypomnę, że po 17 latach piastowania funkcji kongresmena zrezygnował z niej syn jednego z najbardziej wpływowych polityków w kraju, Jesse Jacksona seniora. Przyczyną jest rozpoczęte dochodzenie przeciwko Jacksonowi Jr. w sprawie malwersacji pieniędzy z funduszu wyborczego, w tym kupowanie drogich prezentów dla swoich najbliższych przyjaciół. Do tego dochodzą kłopoty ze zdrowiem popularnego w społeczności Afroamerykanów polityka, który przez ostatnie pięć miesięcy zamiast na Wzgórzach Kapitolu przebywał na konsultacjach lekarskich w słynnej klinice Mayo w Rochester, gdzie leczył się na zaburzenia afektywne dwubiegunowe. Pomimo rozpoczęcia współpracy z prokuraturą w wyniku postawionych mu zarzutów Jackson wziął udział w ostatnich wyborach w Chicago, które wygrał z wielką łatwością.

Na szczęście  dzięki decyzji gubernatora Pata Quinna i stanowej legislatury wybory na następcę Jacksona nie odbędą się w ustawowym terminie, tylko w regularnych wyborach 9 kwietnia przyszłego roku. Dzięki temu zaoszczędzone zostanie ponad milion dolarów z pieniędzy podatnika. Na liście kandydatów, którzy będą walczyć o schedę po Jacksonie pojawiło się ostatnio nazwiska jego młodszego brata Jonathana Jacksona, wykładowcy jednej ze szkół wyższych “Wietrznego Miasta”. W międzyczasie powstał komitet złożony z członków Partii Demokratycznej, którzy wkrótce ogłoszą oficjalne poparcie dla swojego kandydata w tych jakże ważnych dla naszego miasta wyborach.

Kogo namaszczą demokraci, o tym przekonamy się już w najbliższym czasie.

BK

meritum.us