Marihuana, a ściślej: kwestia jej legalizacji, powraca co jakiś czas w dyskusjach na najwyższym szczeblu władz Illinois. Znacząco zmniejszono kary za posiadanie “trawki” co tu i ówdzie odebrano jako preludium do całkowitej legalizacji marihuany na Ziemi Lincolna. O co w tym wszystkim chodzi? Gdy zwykle cel ostateczny nie jest głośno wyartykułowany to chodzi tradycyjnie o pieniądze.
Miasto Chicago a także cały stan borykają się z olbrzymią dziurą budżetową, stąd coś, co jeszcze parę lat temu było nie do pomyślenia zyskuje przychylny stosunek politycznych decydentów. Tak było choćby z kasynami, powstającymi od roku niczym grzyby po deszczu. A przecież jeszcze do końca pierwszej dekady XXI wieku nasz stan przodował w skali całego kraju w walce z hazardem. Pryncypia i tzw. moralność to wzniosłe zagadnienia, niemniej liczy się przede wszystkim kasa. A gdy w kasie pustka władze zaczynają lekko przymykać oko na wzniosłe zasady moralne.
Stąd też można przypuszczać, że wcześniej czy później (jednak chyba raczej wcześniej) marihuana zostanie w Illinois zalegalizowana. Wzorem choćby stanów Kolorado czy Waszyngton. Notabene w kilkunastu innych stanach dopuszczalne jest posiadanie niewielkich ilości tychże konopi indyjskich. Stąd choćby na Alasce można w tawernach legalnie palić przyniesioną “trawkę”.
Handel narkotykami, a pewnie przede wszystkim marihuaną to olbrzymie pieniądze generowane przez mafię. Legalizacja przynajmniej tej ostatniej oznacza w prostej linii ukrócenie czarnego rynku, no i przejęcie przez oficjalnych “dilerów” klienteli narkobiznesu. Stąd dziwnym zbiegiem okoliczności od jakiegoś czasu publikuje się opinie medycznych autorytetów, jakoby palenie marihuany nie powodowało powstawania uzależnienia a także, iż jest to używka znacznie mniej groźna niż alkohol. I to mimo że Amerykańskie Towarzystwo Medyczne uznało marihuanę za niebezpieczny narkotyk. Z kolei Amerykańska Akademia Lekarzy Rodzinnych sprzeciwia się używaniu marihuany za wyjątkiem wskazań medycznych i pod kontrolą lekarza. Żeby było jeszcze ciekawiej, cztery lata temu Amerykańskie Kolegium Lekarskie w swoim oświadczeniu nie zajęło stanowiska ani “za”, ani “przeciw” legalizacji marihuany. Tym samym dając furtkę dla formalnego dopuszczenia “marychy” do obrotu i legalnego jej używania. Wzorem niektórych europejskich choćby krajów, jak Holandia, część Szwajcarii (handel i spożywanie) czy od niedawna Czechy, Portugalia, Włochy (obowiązuje tam depenalizacja, ładne słowo oznaczające całkowite zniesienie karalności za posiadanie niewielkich ilości marihuany).
Czy i jak naprawdę oraz komu najbardziej szkodzi marihuana? Ostatnio na to pytanie starali się uzyskać odpowiedź naukowcy australijscy. Wnioski są jednoznaczne i dobijające.
Nastolatkowie palący marihuanę są dwukrotnie bardziej narażeni na psychozę. Zależność ta działa jednak także w drugą stronę – zaburzenia psychotyczne w młodym wieku zwiększają prawdopodobieństwo sięgnięcia po marihuanę – czytamy w piśmie „Addiction”.
W wieku kilkunastu lat osoby z historią psychozy lub schizofrenii w rodzinie są bardziej narażone na toksyczne działanie tetrahydrokannabinolu (THC), substancji psychoaktywnej zawartej w konopiach.
Badania opublikowane w 2010 roku, w których udział wzięło 3,8 tys. australijskich nastolatków, wykazały, że palenie marihuany dwukrotnie zwiększało ryzyko rozwoju psychozy. Jednocześnie ustalono, że nastolatkowie, którzy wcześniej doświadczali halucynacji sięgali po marihuanę częściej.
Obecnie, aby odpowiedzieć na pytanie, co jest przyczyną, a co rezultatem, Merel Griffith-Lendering z Uniwersytetu w Lejdzie zebrała dane na temat ponad 2 tys. nastolatków, którzy w wieku 14, 16 i 19 lat wypełniali kwestionariusze dotyczące stosowania używek oraz przechodzili badania pod kątem wykrycia objawów psychozy.
Do palenia marihuany przyznało się 940 nastolatków. Po wzięciu pod uwagę innych czynników, takich jak historia chorób psychicznych w rodzinie, spożywanie alkoholu i palenie papierosów, Griffith-Lendering ustaliła, że palenie marihuany w wieku 16 lat było związane z wystąpieniem objawów psychozy trzy lata później, a objawy psychozy u szesnastolatków były związane z większym prawdopodobieństwem sięgnięcia po używkę w wieku 19 lat.
Leszek Pieśniakiewicz meritum.us, wikipedia, PAP