Bóg kolejny raz przyszedł do ludzi, narodził się w ubogiej stajence i zapłakał nad staczającym się światem. A co na to świat, gdzie mędrcy? Mają pilniejsze zajęcia, ustawiają pionki na wielkiej światowej szachownicy, ustawiają żołnierzy, a ci ruszają o świcie. Wiedzą, iż w czasie pokoju armia najwięcej kosztuje.
XXI w. nie pozwala na roczną wyprawę na grzbiecie wielbłąda, dzisiaj lata się rakietami na księżyc, a nawet wysyła je na Marsa. Kto by podążał za gwiazdą, a tym bardziej kłaniał się dziecku leżącemu w stajni. Piłat słuchał głosu tłumu, dzisiaj nawet nie pozwala się na referenda w najważniejszych sprawach dotyczących ogółu. Nie tak wiele zmieniło się od narodzenia Chrystusa, w dalszym ciągu jedni mieszkają w pałacach, innych pozbawia się dachu nad głową. Ludzie pokornieją sami. Herodzi mordują nienarodzone dzieci, a świat milczy jak zaklęty i wrzuca do urn fałszywe głosy.
Taki jest nowy świat, tacy jesteśmy. Wprawdzie nie mamy decydującego głosu w sprawach światowych, ale zabieramy głos w innych okolicznościach. Opowiadamy o sobie, o naszych kolegach i naszej skromnej twórczości. Piszemy wiersze, które mówią za nas, odsłaniają nasze oblicze, a niekiedy i tajemnice. Mamy wiersze niemal na każdą okazję, a takich w roku jest wcale niemało.
Jedną, a może nawet najważniejszą okazją do napisania wiersza jest Narodzenie Pana. Każde narodziny stanowią ważną datę w życiu każdego z nas.
Rodzi się nowy człowiek, jak myśl nowa, jak gwiazda i najjaśniej świeci. Wszystko zaczyna się od narodzin, od dzieci, które wróżą przyszłość i szczęścia dają moc. One jako blask słońca wstającego rankiem, a w noc niczym peleryna z gwiazd wisząca nad głową. Ich uśmiech dodaje nam sił, uskrzydla, że dotykamy nieba pułapu. Jestem dumny z moich dzieci i dzięki nim czuję się młody. W dziecku jest tyle urody, że zapiera dech. A co dopiero jak Bóg się rodzi, pełen świętości i blasku, to jak perła leżąca na piasku, odbijająca promienie słońca. To ktoś, kto nie ma początku, a więc i końca, żyjący po wszystkie czasy.
Śpiewajmy więc Maleńkiemu wśród nocnej ciszy, niech nasz głos każdy usłyszy, niech echo powtarza te słowa i niesie w góry wysokie. Niech płyną na morskich falach jak Arka Noego przed laty, na skrzydłach gołębich niech lecą gdzie raju brama otwarta. Gdzie sokół nie dojrzy okiem, niech płynie nasza kolęda. Cicha noc; niech jeszcze cichszą się stanie, bo tylko wtedy nasze wołanie usłyszy Bóg. Zamiast śniegu opłatek biały kryształem zabłyśnie w dłoni, ta noc jest cicha i święta. Ludzkim głosem przemówią zwierzęta, a ludzie zamilkną choćby na chwilę – choć to graniczy z cudem. Bóg od wieków próbuje rozmawiać z ludem i różne tego są rezultaty. Słuchanie zda się najtrudniejszą sztuką… Jak zamknąć usta, które same krzyczą, jak opanować skołatane nerwy, kiedy bez przerwy mówią do człowieka. Nie możesz pomóc jeśli nie wysłuchasz, co już jest pomocą.
Bóg się rodzi moc truchleje, dlaczego nie ludzie? Cud za cudem się dzieje, a człowiek chromy, widzi tylko pieniądze i domy. Kupuje fury i drogie ubrania i coraz rzadziej u żłóbka się kłania. I coraz częściej sam w siebie wierzy, bo słyszał, że wiara przenosi góry. Człowiekowi rosną wciąż dłuższe pazury, dlatego drapie i pnie się na szczyty, niby różnorodny, a tak jednolity jak bryła piaskowca, która sama w sobie krucha i ulotna. Prawie w oczach ginie jak obłok na niebie. Tak blisko nam do ludzi, daleko do siebie.
W żłobie leży któż pobieży kolędować małemu…
Od samego początku naszego literackiego istnienia kolędujemy w JOM. Wspaniała Szopka przypomina o Narodzeniu Jezusa. Klimat jaki panuje u Jezuitów jest wymarzonym do kolędowania. Nie było tłumów, jednak spotkanie udało się. Przy dźwiękach gitary i akordeonu rozbrzmiewały kolędy. Każdy z uczestników mógł przeczytać swoje wiersze w większości mówiące o Narodzinach Pana. Nie było pośpiechu, co jest ważne przy recytacji.
Były też czytane wiersze klasyków, nie zabrakło konkursu związanego z tradycjami świątecznymi przygotowanego przez prowadzącą ten wieczór Alinę Szymczyk. Za prawidłowe odpowiedzi były nagrody książkowe jak przystało na poetów.
Najważniejszym punktem spotkania był opłatek. Niczym biały śnieg sypały się życzenia, a jest czego życzyć w tym zagubionym i niepewnym jutra świecie. Na ile były szczere trudno zgadnąć, to się okaże na zakończenie roku. Jakie życzenia taki rok.
Spotykamy się dość często, by podzielić się swoimi doświadczeniami i pochwalić małymi osiągnięciami. Coś nam się udaje, a braki eliminujemy przy każdej nadążającej się okazji.
W Zrzeszeniu jak w rodzinie różnie bywa, wszyscy wiemy, że nie ma idealnego małżeństwa, ani też bezbłędnej organizacji. Od tego są ludzie, by robić błędy, ale również i od tego, by je naprawiać.
Boże Narodzenie
Kiedy dziecko się rodzi i na świat przychodzi
Jest jak Bóg, co powietrzem się nagle zakrztusił
I poczuł, że ma ciało, że w ciemnościach brodzi
Że boi się człowiekiem być, i że być musi
Wokół radość. Kolędy szeleszczące złotko
Najbliżsi jak pasterze wpatrują się w Niego
I śmiech matki – bo dziecko przeciąga się słodko
A ono się układa do krzyża swojego
Ernest Bryll
Władysław Panasiuk