Ledwo rok się zaczął, a już tyle się wydarzyło. Na szczęście nie doszło do zapowiadanego końca świata. Zdążyliśmy przywyknąć do tego rodzaju zapowiedzi, które ostatnimi czasy nie należą do rzadkości. Kalendarz Majów, reforma Balcerowicza i inne klęski.

Dla jednych świat się zaczyna, dla innych kończy; cokolwiek to oznacza. Jak z tego wynika te dwa antonimy mają różne oblicza i są niejednoznacznie odbierane.

A co u nas za wodą?

Zaprzysiężenie, wielkie inauguracje i następne niepotrzebnie wydane pieniądze. Ale na szczęście prezydent otrzymał zgodę senatu na zaciąganie nowych pożyczek. Dotychczasowy dług dawno przekroczył wartość całego kraju. Może nie jesteśmy bogaci, ale szczęśliwi.

Mamy więc w USA nowego (starego) prezydenta, który ma jeszcze więcej zrobić niż w pierwszej kadencji i to pozostawiam bez komentarza.

Duże wojny przeniosły się z frontów pustynnych do kraju i zamieniły w mniejsze, ale wciąż groźne. Strzelaniny w szkołach, na uczelniach i ulicach, to coś na wzór dzikiego zachodu opisywanego przez Karola Maya. Myślę, że to w części zasługa telewizji, która niejednokrotnie zachęca do zbrodni, bo jak nazwać bajkę, gdzie krew i przemoc stanowi jej fabułę. Kino dla dorosłych znamy wszyscy, jesteśmy coraz bardziej żądni krwi. Już nas nie cieszy sztuczna walka i tu śni się nam rzymskie Koloseum i silni jak lwy gladiatorzy walczący o wolność, która często prowadziła do śmierci.

Cały czas na świecie trwają walki, wojny zadomowiły się na stałe, zresztą ich tradycja sięga początku istnienia ludzkości. Nienawiść i miłość podobna jest biedzie i bogactwu; jedne wynikają z drugiego. Pewne jest to, że wojny nie mają nic wspólnego z miłością. Moim zdaniem nie powinny mieć miejsca nawracania do wiary mieczem i toporem. Tak było w czasach inkwizycji i krucjat. Nie możemy w żadnym razie powracać do tych niechlubnych tradycji. Tak mało mówi się o tym, co było, a jeszcze mniej o tym, co jest. Media dzisiaj służą rządzącym elitom, choć od czasu do czasu puszczą w eter muzykę, która ma na celu złagodzić nadwerężone obyczaje.

A, co w starym kraju?

Zaczyna się remontowanie niektórych stadionów (świeżo wybudowanych), naprawę dróg i pasów startowych. Z tych ostatnich można ręcznie wyjmować kamienie, ale tak mają nowe technologie. Zakupiono dwa nowoczesne samoloty, które przechodziły próby na krótkich dystansach. Przecieki, wycieki i nieodpowiednie akumulatory – ktoś najwyraźniej zapomniał, że samoloty mają służyć do latania, a nie parkowania na lotniskach. To zbyt kosztowne i niepotrzebne. Bankrutuje LOT, zresztą podobnie jak inne przedsiębiorstwa oddane za centy koleżkom. Prywatyzacja na całego, już tylko kilka zakładów oczekuje na nią z utęsknieniem. Będzie lepiej, ale jak śpiewa wieczna piosenkarka Maryla R. – ale to już było… Jak słusznie zauważono, ostatni prezes LOT-u nie był osobą zbyt kompetentną, bowiem wcześniej sprzedawał cukierki, co chyba nie do końca związane jest z lotnictwem. Nic w tym dziwnego ponieważ w rządzie aż się roi od niekompetencji.

Pomimo tego sejm stanął na wysokości zadania i nie uchwalił ustawy mającej dać więcej uprawnień małżeństwom najłagodniej mówiąc płci tej samej. Wiele państw demokrację tłumaczy głupotą. Polska nie musi powielać wszystkiego, co ustanowi zachód. Wzorców należy szukać u siebie.
Nasi ustawodawcy nie odbiegają od zachodnich standardów i wiedzą doskonale, co im przysługuje. Marszałek sejmu i wszyscy wice rozdzielili miedzy siebie ćwierć miliona złotych jako dodatek (premię) za włożony trud w budowę polskiej demokracji i dobrobytu.

Brakuje pieniędzy dla emerytów, dla służby zdrowia (zamyka się szpitale), ale są pieniądze dla rządzących, jak za cara. Przyciągnijcie pasa – przemawiał niegdyś premier do narodu, hojnie podwyższając pensję swoim urzędnikom. Jak kryzys, to kryzys.

Za pomysłem sejmu rychło podążył senat, zapomniał wół… Wprawdzie owe nagrody oddano instytucjom charytatywnym, ale zrobiono to dopiero po nagłośnieniu sprawy. Nasuwa się pytanie ile podobnych nagród wcześniej przelano na konta.

Tymczasem Unia rozbudowuje już i tak w szwach pękającą administrację i doprowadza kolejne państwa do upadku. Pytanie: kto następny!

Podoba mi się postawa angielskiego premiera, który zaproponował referendum w sprawie przynależności do Unii. Pragnę przypomnieć, iż Anglia płaci więcej składek niż z Unii pobiera, a my? Tak wiele znaków zapytania należałoby postawić, ponieważ sytuacja tego wymaga, ale kto znajdzie tyle odwagi, by je zadawać większym od nas. Z tego też powodu jesteśmy skazani iść w jednym szeregu z Rumunią czy Bułgarią, wszak i oni potrzebują partnera.

Komuna ustawiła nas w odpowiednim szeregu i do dzisiaj w tym trwamy, wynika z tego, że znamy swoje miejsce.

Obchodzimy w tym roku 150. rocznicę Powstania Styczniowego i właśnie z tej krwawej lekcji powinniśmy wyciągnąć odpowiednie wnioski. Najwyraźniej widać, że nie potrafimy uczyć się na błędach, które nas od początku istnienia polskości prześladują. Ów zryw nie był przecie ostatnim. Postawa służalcza do niczego dobrego nie prowadzi. Co najgorsze wprawdzie już za nami, sprzedana (oddana za przysłowiowy grosz) gospodarka nie powróci. Trzy bilionowy dług nic dobrego dla państwa nie wróży i tu nasuwa się pytanie, gdzie ulokowane są pieniądze za „prywatyzację”?

Mówiło się o zacofanych fabrykach nad Wisłą, wielu zmieniłoby zdanie gdyby zobaczyło niektóre amerykańskie manufaktury. Obce chwalicie, swego nie znacie…

Wraz z przyjściem na świat Jezusa narodziło się wiele dzieci, które nie poznają prawdziwej historii, a ci co ją znali tak szybko odchodzą. Świat tuszuje wiele niewygodnych prawd, bo w wielkim postępie i nadmiernym bogaceniu się mniejszości, to niewygodny element i właściwie niepotrzebny.

Biedni i ryby głosu nie mają

Tak więc zaczął się rok 2013 i już nawet ta rzekomo pechowa końcówka nie powinna nikogo przerażać. Jeśli wygasną jedne wojny, wybuchną następne, wszak najwięcej kosztują armie w czasie pokoju. Mamy siedem kontynentów, to zbyt dużo, by na każdym panowała miłość, co wiąże się z pokojem. Siedem miliardów ludzi nie potrafi się porozumieć, skoro niekiedy ciężko ten cel osiągnąć w rodzinie. Siedem miliardów ludzi i siedem kontynentów, czyż to nie wymowne?

Według możnych tego świata umieramy zbyt wolno, a rodzący się historii nie znają, przeto są doskonałym narybkiem nowoczesnej ery, jakkolwiek ją zwać. Dajmy zezwolenie na likwidację szkół i historii, a wkrótce staniemy się gladiatorami walczącymi o przeżycie wszak wolność nie jest nam pisana. Minęło 183 lata od Powstania Listopadowego, 150 od Styczniowego, 32 od stanu wojennego. Do tego przeszły przez nasze terytoria dwie wojny światowe, straty w ludziach były ogromne. Polacy najlepiej wiedzą ile kosztuje wolność, ale kiedy są jej blisko wchodzą w jakieś dziwne nowe układy. Kumamy się z innymi, którzy nas niejednokrotnie zdradzali, ale najbardziej boli, kiedy robi to swój i tu przykłady można mnożyć.

Uczymy się na błędach, tylko dlaczego zabiera nam to tak dużo czasu?

Władysław Panasiuk

meritum.us