Już jutro światowe święto nie tylko agencji reklamowych i producentów całej gamy wyrobów, od ziemniaczanych chipsów po samochody i kosmetyki (szczęśliwiec w loterii jednej z firm kosmetycznej poleci w kosmos!), ale i amerykańskiego show biznesu. Hymn amerykański wykona bowiem przed Super Bowl Alicia Keys, a w przerwie meczu wystąpi sama Beyonce, która ostatnio udowodniła, że potrafi zaśpiewać Gwieździsty Sztandar acapella, ale jak się rzekło – ta fucha jest już zajęta. Czy Beyoncé Giselle Knowles-Carter będzie towarzyszył reaktywowany girlsband Destiny Child jeszcze nie wiemy, bo napływają sprzeczne informacje. Na pewno Ameryka wstrzyma oddech gdy gwiazda wraz z Jay Z wykona Siut and Tie – pierwszy singiel z nowego krążka. Klimat podgrzeje zapewne dzisiejszy koncert Justina Timberlaka, który po czteroletniej letniej przerwie pokaże się na żywo. Specjalnie dla kibiców, choć koncert jest charytatywny, a nas – sympatyków Daru Serca – ucieszy nadzwyczajnie bo będzie to zbiórka na szpitale Shriners.

Czterdziesty siódmy Super Bowl to będzie także święto Nowego Orleanu, który po raz dziesiąty gościć będzie finał NFL (jaka szkoda, że nigdy się nie doczekamy tego wydarzenia w Chicago). Po finale ligi zaczną się przygotowania do Mardi Gras czyli Tłustego Wtorku, który tak pięknie jest w Luizjanie obchodzony.

Tegoroczny Super Bowl zakończy długą i piękną karierę sportową obrońcy Ravens Ray’a Lewisa. Wciąż jednak nie znamy roli Lewisa w tragedii, jaka rozegrała się w Sylwestra 2000 roku, gdy pod klubem Cobalt w Atlancie zginęło dwóch młodych ludzi zadźganych nożami. Wśród trójki podejrzanych, którzy uciekli z miejsca zbrodni był Lewis i pewnie już nigdy nie dowiemy się, jaki był jego udział w morderstwie. Sąd linebackera Baltimore uniewinnił, jednak do dziś nie brakuje zwolenników teorii, iż ten wolność sobie kupił za grube miliony.

Na pewno jutro wielki triumf święcić będzie trener Harbaugh, tyle czy będzie to Jim, opiekujący się teamem z San Francisco, czy John, który dowodzi ekipą Baltimore – jeszcze nie wiemy. Takiego bratobójczego pojedynku w National Football League jeszcze nie było. Bukmacherzy mocno faworyzują ekipę 49ers ale Super Bowl bywa nieobliczalny. Mnie przypomniały się piękne chwile, gdy w 1986 roku nasze “Niedźwiedzie” (wtedy faworyt meczu finałowego) w tym samym Nowym Orleanie sprały “Patriotów” z New England 46:10 zdobywając upragnione i jedyne dotąd trofeum. Od tej pory Mike Ditka jest bohaterem “Wietrznego Miasta” a my czekamy na powtórkę z rozrywki, bo działo się wtedy, oj działo. Może na stulecie Bears, które już za sześć lat? Ciekawostką jest też fakt, że przez kilka dziesięcioleci kaski dla zespołów całej NFL produkowała mała fabryczka w Chicago, usytuowana na ulicy Addison, pomiędzy Milwaukee a Cicero, niemal w sercu polonijnej dzielnicy. Kilka lat temu zakład zamknięto i produkcję przeniesiono do… Wiecie Państwo sami gdzie, na pocieszenie można dodać, iż teren wykupił Polak i tam teraz naprawiamy nasze rozbite auta.

Na koniec dygresja i refleksja nad losem herosów z NFL. Jak niebezpieczny jest to sport niech świadczy fakt, iż w minioną środę związek zawodowych graczy przekazał donację w wysokości stu milionów dolarów na badania nad rozwiązaniem problemu ich kontuzji oraz chorób mózgu i serca. Grant dostał uniwersytet Harvard, przebadanych zostanie około tysiąca byłych zawodników. Superl Bowl jest raz w roku, a oczy fanów zwrócone są na kilkudziesięciu gigantów. Będą wielcy zwycięzcy i załamani przegrani. Ale to także tysiące młodych ludzi, którzy w prawie już minionym sezonie w walce o jajowatą piłkę stracili na skutek przeróżnych kontuzji zdrowie. Warto pamiętać i o nich gdy na murawę pięknego Mercedes-Benz Superdome wybiegną potężni piękni mężczyźni by walczyć o tytuł i miliony. Bo sport to nie zawsze zdrowie, biznes natomiast i owszem.

Sławek Sobczak

meritum.us