– To wspaniały facet – tymi słowami Dennis Rodman określił dyktatora komunistycznej Korei Północnej Kim Dzong Una na zakończenie kilkudniowej wizyty w tym kraju.
Rodman to jeden z najbardziej kontrowersyjnych koszykarzy w historii ligi NBA. W czwartek wieczorem były ulubienic także kibiców z Chicago i kolejny dynastyczny (ewenement w historii świata: monarchia komunistyczna) przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un oglądali wspólnie mecz towarzyski koszykarzy Harlem Globetrotters, który się zakończył remisem, a następnie zjedli wspólną kolację. W jej trakcie panowała bardzo serdeczna atmosfera – twierdzą lokalne media. Na zakończenie spotkania Kim Dzong Un otrzymał w prezencie strój amerykańskiego koszykarza.
Według przywódcy komunistycznej Korei, wizyta koszykarzy Harlem Globetrotters w Korei Północnej przyczyniła się do „większego zrozumienia pomiędzy społeczeństwami obu państw”.
Przed odlotem do USA, Dennis Rodman podczas krótkiej konferencji prasowej stwierdził, że przywódca narodu koreańskiego to człowiek bardzo uczciwy a zarazem wspaniały. Podobnie wyraził się o jego poprzednikach Kim Dzong Ilu i Kim Il Sungu.
– Jest bardzo dumny ze swojego kraju, ze swoich obywateli, którzy go bardzo kochają. Muszę wam powiedzieć, kocham tego gościa. Jest świetny – stwierdził były zawodnik Chicago Bulls.
Tak to bywa, gdy może i kiedyś świetny zawodnik, ale – niestety – półgłówek zaczyna wykorzystywać swoją dawną sławę do zabawy w politykę. Mamy teraz żenujący spektakl i niech się wstydzą wszyscy ci, którzy robili z Rodmana ikonę amerykańskiej koszykówki, a równocześnie popkultury. Bo między sportem a politykę jest tak po prawdzie cienka, bardzo cienka granica. Którą teraz totalnie nieodpowiedzialny słynny Amerykanin przekroczył. Legitymizując okrutny reżim północnokoreański.
BK, LP
meritum.us