Chicago lubi przodować pod każdym względem. Mamy najlepsze hotele, restauracje, najwięcej zabójstw, a do tego dochodzą jeszcze jedne z najwyższych w Stanach Zjednoczonych podatki. “Wietrzne Miasto” uplasowało się na piątym miejscu wśród amerykańskich metropolii w kwestii wysokości płaconych przez mieszkańców podatków.
Warto na to zwrócić uwagę, zwłaszcza w gorącym sezonie rozliczeniowym, który potrwa jeszcze przez najbliższych kilka tygodni. Jak wynika z rankingu opublikowanego przez dziennik “Wall Street Journal” najwyższe podatki płacą mieszkańcy Bridgeport w Connecticut. Kolejne miejsce zajęła Filadelfia w Pensylwanii, następnie Columbus w Ohio i Louisville w stanie Kentucky.
Z badania wynika, że średnio każda rodzina, która zarobiła w 2011 roku 25 tysięcy dolarów musiała odprowadzić do fiskusa 15,6% swoich zarobków czyli 3 tysiące 898 dolarów. W przypadku rodzin, których dochody przekroczyły $150 tysięcy podatki wyniosły tylko 9,9%, jakkolwiek tutaj wpłacona na rzecz Wuja Sama kwota wyniosła niemal 15 tysięcy dolarów.
Dodatkowo w “Wietrznym Mieście” płacimy jedne z najwyższych w USA podatki od nieruchomości i od sprzedaży. Kilka dni temu w życie weszły przepisy zwiększające podatek od papierosów. Do tego dochodzą wyższe opłaty za media, parkingi, mandaty etc. Jednym słowem Chicago staje się miastem dla bogaczy. Dodając do tego stopę bezrobocia, szacowaną na 9,7%, możemy zacząć myśleć o drugiej pracy lub przeprowadzce do innego stanu, jak chociażby Wisconsin czy sąsiadującej z nami Indianie. Pytanie tylko, co tam robić?
bk, lp
meritum.us