Każdego roku słyszymy tę przypowieść, słyszymy ich wiele, ale czy każdą z osobna rozpamiętujemy? Może nie wszyscy, a jeśli nawet, to na uwadze mamy tylko jednego syna, który przetrwonił należną mu część majątku.

Bohatera zaś szukamy w tym drugim, spokojnym synu, który nie wadzi nikomu, lecz nie próbujemy wniknąć do jego wnętrza, przyjrzeć się mu uważniej.

Każdy ma prawo obrać własną drogę i nią kroczyć, zrobić z otrzymaną zapłatą co tylko chce.

Nigdzie nie jest napisane, że człowiek musi ciułać grosz do grosza, ani też to, że należy wszystko przepuścić np. w kasynach Vegas. Człowiek otrzymał od Boga wolną wolę i sam może wybierać swój los. Najlepszym majątkiem nie jest fortuna; samochód, dom, choć to może ułatwić życie, ale dobre wychowanie i wykształcenie.

Mówią, że życie jest krótkie i to prawda, ale spróbuj przez nie przejść bez żadnych pieniędzy. W dzisiejszych czasach są one niezbędnikiem, czymś bez czego nie istnieje nawet egzystencja. Nie mówię tu o żadnej fortunie, nowobogackich zapędach: łodziach, kładach czy furach na zamówienie. Należy umieć odróżnić snobizm od normalności. Mieć pieniądze znaczy żyć bezstresowo: by wystarczyło na opłaty, życie i jakieś skromne wakacje – niekoniecznie na Krecie czy Karaibach. W naszej Polsce jest tyle wspaniałych miejsc, że przy innych – mogą być cudem świata.

Zdarzy się jednak komuś przetrwonić pieniądze, niekiedy może ostatnie. Nie jesteśmy doskonali, nie zawsze logicznie myślimy. Są na świecie pokusy, które potrafią wciągnąć. Widziałem hazard w Las Vegas, jak kręcą się ruletki i krupierów ściągających ze stołów szmal (żetony), ale nawet i tam do siedzeń nikogo nie przywiązują. Od każdego stołu można odejść, chyba, że ma się fortunę, która lekko przyszła… Lubimy błądzić więc błądzimy, ale od tego są drogowskazy, by z nich od czasu do czasu korzystać. Nie ma na świecie człowieka, któremu nie podwinęłaby się noga. Nie można ustrzec się przed wszystkim co złe, nie mieszkamy wśród aniołów i sami nimi nie jesteśmy.

Znudziło się młodszemu synowi we własnym domu, a może interesował go nieznany, ale ciekawy świat, może zatęsknił za wielką przygodą. Monotonia nie tylko mężczyznom nie sprzyja. Jedni nie lubią towarzyskiego życia, drudzy nie potrafią bez niego żyć. Chłopcy mają niekiedy szalone marzenia: chcą opłynąć świat, zamieszkać na dziewiczej wyspie, najlepiej z ukrytym skarbem. Sam śniłem o podobnym życiu, o morzu, które jest groźne, gdzie wysokie fale przewracają statki. Czym niebezpieczniej, tym lepiej. Kto ryzykuje może przegrać, kto nie ryzykuje – zawsze przegrywa. W życiu możesz być przywódcą lub niewolnikiem, tu nie ma przeciętności.

Podobał nam się Janosik zabierający bogatym, a rozdający biednym. Każdy miał w młodości jakiegoś bohatera, w którego chciał się wcielić. Mój wnuk chce zostać strażakiem i ratować ludzi, i tak mam szczęście, że nie policjantem. Nic w tym złego, jeśli człowiek chce być kimś, kto jest pożyteczny w środowisku. Ratowanie ludzkiego życia, to już nie zawód lecz powołanie. Młode panienki marzyły o bogatym zamążpójściu, każdy powinien mieć jakiś szlachetny cel, jakąś drogę, która zaprowadzi do celu.

Nic więc dziwnego, że jeden syn postanowił opuścić dom ojca. Zwykle bywa tak, że na gospodarstwie zostaje następca. Wziął więc swoją część i udał się w świat, świat dziwny, którego dotąd nie znał. Zafascynowany wolnością czy swobodą postanowił z niego korzystać. Z czasem wciągnął go ten wir i zaczął postępować jak inni. Kiedy wszedłeś między wrony… Nie da się inaczej żyć, należy dopasować się do środowiska w jakim się przybywa: bawić się jeśli inni się bawią i smucić się, kiedy inni się smucą. Łaźnie, wino i miłość niszczą nasze życie, ale też łaźnie, miłość i wino składają się na życie.

Nie da się być odludkiem, tym bardziej w młodości. Wiem coś o tym. Zaraz po ukończeniu podstawówki wyjechałem w świat i próbowałem dostosować się do większości. Wprawdzie nie przetrwoniłem majątku, ale może gdybym go miał, kto wie?! Staram się w pełni zrozumieć owego syna z przypowieści. Moim zdaniem był niesamowitym i odważnym młodzieńcem. Najpierw uległ pokusie i choć wszedł w niebezpieczny nurt, potrafił się z niego wycofać. Nie każdy podnosi się po upadku. Umiał się upokorzyć, przyznać do winy, zaakceptować swój własny błąd.

Przyjął najgorszą pracę u gospodarza, by napełnić żołądek strąkami jakie jadły świnie. Wrócił myślami tam skąd wyruszył.  W końcu zdobył się na odwagę powrotu. Umiał przeprosić i popatrzeć ojcu prosto w oczy. Ojciec ucieszył się na jego widok, podbiegł i uścisnął go. Z reguły ojcowie są twardzi, ale mają miękkie serca. Myślę, że każdy ojciec postąpiłby podobnie.

Nie zauważamy drugiego, posłusznego syna, który się nigdy nie sprzeciwił ojcu. Pozostaje on ciągle w cieniu, nie wyłania się na pierwszą pozycję.
Może i ten postąpiłby podobnie, jednak nie miał odwagi oddalić się od domu, spróbować zacząć żyć na własną rękę. Przyzwyczajony był do wygód, to w większości ojciec za niego myślał, troszczył się o jego byt. Przyzwyczajenie to jeszcze nie miłość.

Kiedy ojciec kazał wydać ucztę, starszego syna ogarnęła zazdrość. Nie chciał, by jego pozycję zajął ktoś inny. „Dlaczego ojciec nie darował mi koźlęcia bym zabawił się z przyjaciółmi”. Zawsze byłem posłuszny, nigdy nie sprzeciwiłem się ojcu.

Nie było entuzjazmu w jego oczach po powrocie zaginionego brata. W takich momentach człowiek zapomina o wszystkim. Jego egoistyczna postawa wysuwa go na dalszy plan.

Powrót to radość. „Był martwy, a ożył, zaginął, a się odnalazł”. Czyż może być coś jeszcze piękniejszego w życiu człowieka? Wszystko co odnajdujemy jest cudowne. Powracamy z radością do młodości, naszych rodziców i najpiękniejszych chwil, które razem spędziliśmy. Nie rozpamiętujemy tego, co było niedobre, bo radość potrafi wielokrotnie przebić smutek.

Wiem doskonale czym są powroty.”I ja żegnałem nieraz kogoś i powracałem już nie taki”. Nikt nie wraca już taki sam, każdy dzień i sytuacja potrafi zmienić i zmienia człowieka. Moje życie już od samej młodości składało się z pożegnań i powrotów. Dziwne to życie, ale i dziwny jest ten świat. Nie potrafimy kierować naszym losem, jesteśmy do tego zbyt słabi. To przeznaczenie decyduje o naszym być lub nie być, decyduje o naszych pożegnaniach i powrotach.

Szczyt można zaliczyć jako zdobyty dopiero po powrocie w bezpieczne miejsce (do bazy). Powroty są najważniejsze i najradośniejsze, bo nie zawsze człowiek powraca.

Cieszymy się, kiedy ktoś bliski rzuca nałóg i tym samym zbliża się do rodziny. Każdy powrót dziecka ze szkoły, dorosłego z pracy winien być radością, bo szczęście przeżywa się razem, piekło osobno. Czasami próbujemy płynąć pod prąd, pragniemy sprawdzić swoje siły. Nie każdy włącza się do ruchu, by podążać za innymi, szukamy własnych dróg, jeszcze nie wydeptanych, nieprzetartych szlaków, dziewiczych ścieżek. Nie ma nic gorszego od pragnienia, którego nie da się zaspokoić.

Władysław Panasiuk

meritum.us