Po wielu miesiącach przesłuchań i debat administracja Chicago zdecydowała o zamknięciu około 50 szkół podstawowych. Zdecydowana większość tych placówek oświatowych znajduje się na głębokim południu i zachodzie aglomeracji, zamieszkiwanych przez społeczność Afroamerykanów.
Szefowa Chicago Public Schools Barbara Byred-Bennett zapowiedziała jak najszybsze zamknięcie konkretnych obiektów, by jeszcze przed końcem roku szkolnego umieścić uczniów z zamkniętych szkół w lepszych placówkach, które zapewnią odpowiedni poziom oświaty.
Przeciw tej decyzji ratusza miejskiego opowiadają się radni z okręgów, gdzie planowane są największe cięcia. Alderman Carrie Austin z okręgu 34. powiedziała, że to duży błąd burmistrza Chicago Rahma Emanuela. – On zapomina o ludziach, którzy pomogli mu objąć ten urząd – słowa radnej cytuje “Chicago Tribune”. Alderman Willie Cochran z 20. okręgu narzekał z kolei na brak społecznych konsultacji w sprawie likwidacji szkół.
Niewątpliwie czarnoskóra społeczność mocno odczuje planowane zmiany, tylko w Englewood zamkniętych będzie prawdopodobnie 9 placówek i nowe szkoły będzie musiało znaleźć nawet 9 tysięcy uczniów.
W historii Chicago nie zdarzyło się, by w jednym roku szkolnym zamknięto więcej niż tuzin szkół. Burmistrz Emanuel optował za radykalnym rozwiązaniem proponując jednocześnie 5-letnie moratorium na dalsze redukcje placówek.
Opublikowana w lutym lista szkół do zamknięcia liczyła 129 pozycji, likwidacja 50 szkół pozwoli ograniczyć olbrzymi, bo niemal miliardowy deficyt, jaki ma CPS.
SS
meritum.us