Wejściówki tanie nie są ale z pewnością będą mrocznym przedmiotem pożądania dla tych, którzy w poniedziałek nie wejdą na stronę rollingstones.com. i nie uda im się ich nabyć na któryś z koncertów  supergrupy.

Trasa koncertowa “50 and Counting” rozpocznie się w maju w Los Angeles (termin zależy od rozkładu gier hokeistów LA Kings, mecze w tej samej hali co planowany koncert – Staples Center), potem, 5 maja, w Oakland, 8 maja w San Jose, 11 maja grupa zagra w Las Vegas, cztery dni później w Anaheim. 25 maja podziwiać będziemy Micka Jaggera w Toronto, 28 maja Stonesi podbiją chicagowskie United Center. Czerwcowe, dwa ostatnie z dziewięciu koncertów, odbędą się 12. w Bostonie i 18. w Filadelfii.

Trasa jest światowa, szczegółów na razie nie ma, ale na pewno najbrzydszy zespół na globie będzie do obejrzenia i – co ważniejsze – do posłuchania na angielskim Glastonbury Festival 29 czerwca.

To będzie pierwszy tour Rolling Stones po Ameryce Północnej po 7-letniej przerwie. Zespół obchodził 50-lecie działalności w ub. roku, zagrał kilka koncertów ale prawdziwa celebra zacznie się w Kalifornii w maju. Jagger, Keith Richards, Charlie Watts, Ron Wood i Mick Taylor są w wyśmienitej formie, co wydaje się niemożliwe sądząc po ilości płynów i substancji przyjętych przez muzyków przez te wszystkie lata.

Bilety – jak wspomniałem – są drogie; najtańsze kosztują $85, najdroższe wyceniono na $600. Zapewniam, że u  koników będą chodziły wielokrotnie drożej, więc pamiętajcie: poniedziałek, 10:00 rano, www.rollingstones.com

SS

meritum.us