Sprawdza się stara prawda, iż nie ważne jak o tobie mówią – byleby tylko mówili. A w ostatnich latach szczególnie głośno było w Ameryce i na świecie o Chicago. Bo i starania o organizację letnich igrzysk olimpijskich, bo i spektakularne afery korupcyjne, bo i szczyt NATO, bo i masa imprez kulturalnych o globalnym wręcz znaczeniu – w sumie wyjątkowy medialny szum wokół naszej całej aglomeracji. Dołóżmy do tego szeroką akcję promocyjną miasta, a zrozumiemy, dlaczego dzisiaj zaczynają się “żniwa”, czyli rozgłos powoduje masowy najazd turystów na “Wietrzne Miasto”. Obłożenie hoteli w Chicago w marcu br. pobiło rekord z 2006 roku.
– To jedne z najlepszych rezultatów jakich się kompletnie nie spodziewaliśmy – twierdzi Meghan Risc dyrektor wykonawczy Biura Promocyjno-Turystycznego przy władzach miejskich “Choose Chicago”.
Jak się oblicza, obłożenie hoteli w poprzednim miesiącu uplasowało się na poziomie 73,5% w porównaniu do 73,2% jaki odnotowano w marcu 2006 roku. Ponadto cała branża hotelowa z naszego miasta odnotowała nieznaczny wzrost dochodów z wynajmu pokojów, o czym świadczą ostatnie liczby. Przeciętnie każdy z turystów odwiedzających “Wietrzne Miasto” za jedną noc zapłacił $168,41 w porównaniu do wydanych $160,53 w marcu 2012 roku.
W sumie w pierwszych trzech miesiącach 2013 roku obłożenie hoteli w Wietrznym Mieście uzyskało rekordowy poziom 59,9%, najwyższy wskaźnik od ostatnich sześciu lat.
Według najnowszych danych firmy konsultingowej Strategic Marketing & Research Inc., dzięki ostatniej kampanii reklamowej przeprowadzonej przez biuro “Choose Chicago”, na którą wydano milion trzysta tysięcy dolarów, podczas zbliżających się wakacji zarezerwowano już 378 tysięcy pokoi w hotelach Chicagolandu o wartości 207 milionów dolarów. Oznacza to, że każdy dolar zainwestowany w promocję Chicago przyniósł zysk w wysokości 160 dolarów.
Więcej informacji: www.choosechicago.com
BeKa, eLPe
foto: Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us