Never enough albo sky is the limit – to moje ulubione amerykańskie powiedzonka na żarłoczność urzędników miejskich. Zresztą nie tylko w Chicago, administracja na całym świecie jest taka sama: armia urzędasów zawsze głosuje na demokratów, a ci w podzięce mnożą ministerstwa, departamenty, wydziały itd.
Wszystko jest dobrze gdy gospodarka ma dobry okres, gdy jest kryzys biurwy dostają małpiego rozumu i podnoszą podatki, opłaty za licencje, mandaty i wszystko co może przynieść więcej kasy. Alternatywą jest bowiem redukcja etatów, coś czego zarękawki pod każdą szerokością geograficzną boją się najbardziej.
Nowym pomysłem władz miejskich w Chicago jest propozycja podniesienia podatków dla parkujących w centrum miasta. Wszyscy nieszczęśnicy, którzy wydają co najmniej $600 na miesiąc będą dobici dodatkowymi kosztami. Jesteś zaradny życiowo, masz dobrze prosperujący biznes albo po prostu musisz tu parkować ze względu na pracę – zostaniesz ukarany.
Propozycja podwyżek (jutro głosowanie w Radzie Miejskiej) jest z pozoru nawet korzystna, np. tym z nas, którzy korzystają z opcji early-birdie i płacą dziennie $12 obniży się podatek od parkingu z $5 na $2,40. Natomiast już ci pechowcy, którzy płacą więcej niż $25 zapłacą wyższy podatek. W przypadku dziennej opłaty parkingowej w wysokości $35 ekstra opłata będzie podniesiona z $5 na $7.
Miasto oczywiście nie gwarantuje, iż właściciel parkingu nie podniesie swoich stawek gdy zorientuje się, iż dzięki obniżce podatku parkujący zapłaci mniej niż dotychczas, natomiast nie ukrywa – powołując się na wyższe podatki w innych aglomeracjach w Stanach – iż chciałoby zyskać dodatkowe miliony dolarów.
Zdecydowany sprzeciw wobec planowanym zmianom zgłosili operatorzy hoteli w down town. W tej chwili średnia opłata za pobyt naszego samochodu na hotelowym parkingu Chicago to $42,31, po zmianach trzeba bedzie jeszcze dopłacić 8,46 dol. Jeszcze w 2011 roku maksymalny podatek za całodobowy parking wynosił $3.
Radny Jason Ervin z 28. okręgu natychmiast znalazł rozwiązanie problemu zgłaszając propozycję obniżenia przez hotele stawek parkingowych. Ja zgłaszam swój postulat: proponuję hotelom zmniejszenie opłat za parkowanie naszych samochodów o połowę, co pozwoli ratuszowi podnieść podatki od tej usługi o np. 300 proc. Ile można by było za te pieniądze stworzyć w City Hall nowych miejsc pracy! A na ileż to nowych fantastycznych pomysłów mogliby wpaść nowo zatrudnieni! Jest tylko jeden mały problem w tej pięknej inicjatywie utrącania średniej klasy w Ameryce. Nazywam to symptomem „chłopa, który chciał oduczyć konia od jedzenia”. Otóż chłopu prawie się udało, tyle że w siódmym dniu kuracji koń padł.
Pozdrawiam wszystkich radnych miejskich życząc rozumu.
S. Sobczak
meritum.us