Amerykański Senat otworzył dziś drogę do debaty na temat jakże ostatnio ważny i drażliwy. Chodzi o prawo do posiadania broni, za którego utrzymaniem w dotychczasowej formule są Republikanie, a które chcieliby zmienić Demokraci, mocno wspierani przez Baracka Obamę.

Po ostatniej tragicznej strzelaninie w Newton prezydent osobiście zaangażował się w walkę z lobby producentów broni żądając ograniczeń w handlu bronią, ściślejszej kontroli tożsamości przy jej zakupie i zwiększenia bezpieczeństwa w szkołach. Senat głosował w stosunku 68 do 31 i najbliższym czasie możemy spodziewać się ogólnonarodowej debaty w tej sprawie. Lider senackiej większości, demokrata Harry Reid powiedział wręcz po głosowaniu, iż “prawdziwa ciężka praca dopiero się zaczyna” mając oczywiście na myśli starcie z National Rifle Association, potężną, bogatą i wpływową organizacją (non-profit, żeby było śmiesznie), która powołuje się na drugą poprawkę do Konstytucji Stanów Zjednoczonych czyli prawa do posiadania broni.

Głosowanie w Senacie było pierwszą udaną próbą dokonania zmian w spornej kwestii od 1994 roku. Nie doszło, czego się obawiano, do tzw. filibustera czyli obstrukcji parlamentarnej, na głosowanie przyszedł nawet lider mniejszości, Mitch McConnell z Kentucky. Optymistów trzeba jednak uprzedzić, że choć dziś doszło do ponadpartynego porozumienia to w Izbie Reprezentantów  Republikanie mają sporą przewagę, a lobby związane z NRA sponsoruje tylu polityków w Waszyngtonie, iż ustawa raczej nie przejdzie, mimo oczywistych racji zwolenników całego pakietu reform przygotowanego przez sztab prezydenta Obamy.

Póki co cieszmy się, że w ogóle mowa jest o zmianach, bo wreszcie mówi się o potrzebie kontroli zakupu broni w internecie czy na specjalistycznych targach. Ściślejsza kontrola tożsamości może wyeliminuje chorych psychicznie i kryminalistów. Nie ma co jednak liczyć na zakaz sprzedaży broni półautomatycznej i magazynków o dużej pojemności.

SS

meritum.us