Powódź sieje spustoszenie w północno-zachodniej części Chicagolandu. Tylko w Des Plaines zalanych zostało około 2.200 domów. Straty szacowane są już na miliony dolarów. Wszystko efektem ostatnich opadów deszczu z burzami, jakie przeszły nad naszym stanem.

Wciąż główne drogi dojazdowe do i w samym Des Plaines (w sumie 18), w tym Des Plaines River Rd., na wielu odcinkach są zamknięta dla ruchu. Pozostają boczne ulice i dobra znajomość topografii, aby dojechać do wybranego przez nas celu w tym rejonie. Przy większości domów działają 24 godziny na dobę pompy, które usuwają wodę z zalanych piwnic i podtopionych domów. Jak twierdzą władze miasteczka, główna fala powodziowa już przeszła, tak więc jeżeli nie dojdzie do powtórnego załamania pogody jak najszybciej powinien się rozpocząć proces usuwania szkód.

Zagrożone zalaniem są nie tylko domostwa w Des Plaines, ale praktycznie we wszystkim miejscowościach położonych wzdłuż rzeki o tej samej nazwie. Sam dojazd do leżących po zachodniej stronie Des Plainer River miasteczek grozi wręcz utopieniem samochodów. Sytuacja w niektórych rejonach wciąż jest wręcz dramatyczna. Zaistniały stan rzeczy wywołał ostre spory między magistratami Mount Prospect, Prospect Heights i Des Plaines. Padały wzajemne oskarżenia o poczynione błędy, które spotęgowały skutki powodzi.

Tylko w samym Des Plaines ewakuowano z domów 70 osób, straż pożarna uratowała z całkowicie zalanych samochodów 15 uwięzionych kierowców i pasażerów, jedną osobę wyłowiono z rzeki. W piątek poziom Des Plaines River osiągnął w tamtym rejonie aż niemal 11 stóp, na szczęście od południa w sobotę woda zaczęła opadać.

BeKa, eLPe

zdjęcia: Bodek Kwaśny, Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us