Pani do szkoły przyszła w sukience z dużym dekoltem i nowym wisiorkiem w kształcie samolotu. Jasio przez całą lekcję patrzy się na nauczycielkę. Nagle nauczycielka mówi do Jasia:
– Co Jasiu podoba ci się mój nowy wisiorek w kształcie samolotu?
A Jasiu:
– Nie, te dwie bomby pod skrzydłami.

***

Jasio poszedł z tatą do cyrku. Podczas przedstawienia z uwagą obserwuje, jak mężczyzna przebrany za kowboja jeździ wokół areny na koniu i rzuca nożami w ścianę, pod którą stoi kobieta. Widzowie klaszczą.
– Z czego się oni tak cieszą? – dziwi się Jasio. – Przecież ani razu nie trafił!

***

Mama pyta się swego synka:
– Jasiu, jak się czujesz w szkole?
– Jak na komisariacie: ciągle mnie wypytują, a ja o niczym nie wiem.

***

Nauczycielka poleciła dzieciom, żeby napisały wypracowanie, które zawierać będzie cztery tematy:
a) Monarchia
b) Seks
c) Religia
d) Tajemnica
Powiedziała też, że kto skończy jako pierwszy, będzie mógł iść do domu. Dzieci zaczęły pisać. Po kilkunastu sekundach wstaje Jasiu. Nauczycielka nie chce wierzyć, że udało mu się już skończyć. Prosi go jednak, żeby odczytał swoje wypracowanie.
Jasiu z dumą:
– Zerżnięto królową! – Mój Boże! Kto?!

***

Nauczycielka oznajmia na początku lekcji:
– A dzisiaj porozmawiamy o tym, skąd biorą się dzieci…
Na to Jasiu znudzonym głosem:
– A ci co już dymali mogą wyjść na papieroska?

***

Nauczyciel się wkurzył na Jasia, że mówi do niego na ty i kazał mu napisać 100 razy w zeszycie: nie będę mówił do nauczyciela po imieniu. Na drugi dzień nauczyciel czyta i mówi:
– Jasiu, ale ty napisałeś 200 razy, a nie 100.
– Bo cię lubię, Mietek!

***

Przychodzi Jasio do domu ze świadectwem.
Ojciec ogląda i widzi same 2.
Syn stoi uśmiechnięty i czeka.
– Czego się gówniarzu śmiejesz, przecież tu są same dwóje? – i wyjmuje pasek ze spodni.
– Spoko ojciec, jeszcze tylko mały wp….ol i wakacje!!!

***

Tata Jasia niby przez przypadek podsłuchał modlitwę syna:
– Panie Boże, błogosław mamie, tacie, babci. Dziadziu pa, pa, pa…
Na następny dzień dziadek Jasia umarł na zawał. Po miesiącu tata Jasia znowu słyszy modlitwę synka:
– Panie Boże, błogosław mamie, tacie. Babciu pa, pa, pa…
Na następny dzień babcia umarła na zawał. Po kolejnym miesiącu tata znowu słyszy modlitwę Jasia:
– Panie Boże, błogosław mamie. Tato pa, pa, pa…
Tata przez cały następny dzień chodził jak struty. Kiedy wieczorem wrócił do domu mówi do mamy Jasia:
– Dzisiaj miałem koszmarny dzień.
A na to mama Jasia:
– Ty miałeś zły dzień?! Ty?! Nasz listonosz na schodach zawału dostał!!!

***

Grzeczny Jasio dziękuje cioci za prezencik.
– Ależ dziecko – mówi wzruszona ciocia – nie ma za co dziękować…
– Ja też tak myślę – mówi Jasio – ale mama mi kazała!

***

Mały Jasio wybrał się na mecz. Siedzący obok mężczyzna pyta go:
– Jak tu wszedłeś synku?
– Miałem bilet.
– Sam go kupiłeś?
– Nie, tata kupił.
– A gdzie jest tata?
– W domu, szuka biletu…

***

Pani w szkole zarządziła zabawę w zagadki. Pierwsza zgłasza się Małgosia:
– Co to jest: je trawę, daje mleko, a w środku ma literkę “r”?
– To krowa Małgosiu, ale podoba mi się tok twojego rozumowania.
Następny jest Jaś:
– Co to jest: długie, często się napręża, a w środku ma literkę “u”?
Pani się zarumieniła:
– Jasiu! Natychmiast wynocha z klasy!
Jaś posłusznie wstaje, wychodzi. W drzwiach zatrzymuje się i rzuca:
– To jest łuk, proszę Pani, ale podoba mi się tok pani rozumowania.

***

Jasiu mówi do Małgosi:
– Małgosiu, jak dam ci snickersa, to dasz pocałować się w policzek?
– No dobrze. I ją pocałował.
Małgosiu, a jak dam ci dwa snickersy to mogę cię pocałować w usta?
– No dobrze. I znów ją pocałował.
Małgosiu, a jak dam ci 3 snickersy to mogę cię pocałować w usta, ale tak namiętnie?
– K…a, to ja dostanę cukrzycy zanim ty mnie przelecisz!

***

Nauczyciel na lekcji pyta się Jasia:
– Dlaczego się spóźniłeś?
– Bo myłem ręce i uszy, ale słowo honoru, że to się więcej nie powtórzy.