Jason Collins jest koszykarzem. Zawodnikiem miernym, już 33-letnim, zmieniającym kluby NBA niemal jak rękawiczki. Od 6 maja będzie na ustach nie tylko sportowego świata. Tego właśnie dnia “Sports Illustrated” opublikuje spory materiał o graczu zaczynający się następująco: “I’m a 34-year-old NBA center. I’m black. And I’m gay”.
Collins dokonał w ten sposób przełomu, wszak jeszcze nigdy amerykański zawodowy zawodnik sportu zespołowego otwarcie nie przyznał, że kocha inaczej. W USA zdarzało się, iż zawodnicy przyznawali się do swojej – odmiennej od większości – orientacji seksualnej, ale już po zakończeniu kariery. Collins jest członkiem drużyny Washington Wizards, w trwającym jeszcze sezonie reprezentował także barwy Boston Celtics. Zagrał w sumie 38 meczów spędzając na parkiecie średnio 10 minut zaliczając tylko 1,1 punktu i 1,6 zbiórki na mecz. W lipcu zostanie uwolniony od kontraktu i naprawdę ciekawe będzie czy znajdzie nowy klub w aspekcie gigantycznego zamieszania jakie już powstało wokół jego osoby.
Jak przyjęło wyznanie Collnsa środowisko? – Jestem zaskoczony – powiedział rozgrywający Chicago Bulls, Kirk Hinrich, który grał z centrem w Atlancie. – To jest jego sprawa – dodał Hinrich. – Nie lubię, gdy ktoś mi mówi jak mam żyć. On był dobrym kolegą, w porządku gościem. Jego wyznanie nie zmienia mojego do niego stosunku – dodał.
Poparcie dla Collinsa, który jest Afroamerykaninem, przyszło z samego Białego Domu. Oprócz Baracka Obamy wsparcie okazali były prezydent Bill Clinton i jego córka Chelsea, która studiowała razem z Collinsem na uniwersytecie Stanforda. Inny absolwent tej prestiżowej uczelni, dziś zawodnik New Jersey Nets, Brook Lopez powiedział: – Zaszczytem dla mnie jest nazwanie Jasona Collinsa swoim przyjacielem. Zawsze go poprę. Szczerze podziwiam jego odwagę i godność z jaką wyznał światu prawdę o sobie.
Sam Collins przyznał, że zaczął myśleć o wyrzuceniu z siebie prawdy podczas lockoutu w 2011 roku, zmotywowały go dodatkowo: tragedia podczas maratonu w Bostonie i fakt że na czele ubiegłorocznej parady gejów i lesbijek stanął jeszcze inny jego kolega ze Stanford, kongresmen Joseph Kennedy.
– Kocham koszykówkę, mam w niej wciąż wiele do zaoferowania. Nie chcę dalej żyć w zakłamaniu. Chcę być wiarygodny i autentyczny – pisze Collins w „Sports Illustrated” Czy szczerość będzie dla niego opłacalna? Największe gwiazdy NBA i komisarz ligi David Stern stali się dla mediów żądnych komentarzy nieuchwytni. Podobnie inni sportowi celebryci. Wielką entuzjastką coming outu mierzącego 213 centymetrów wzrostu koszykarza okazała się była gwiazda tenisa Martina Navratilova, która napisała na Twitterze: „Jason Collins – jesteś teraz aktywistą!!! Uwierz mi, będziesz teraz spał znacznie lepiej – wolność to słodkie uczucie, naprawdę!”.
No cóż, wolność ma zaiste słodki smak tyle tylko, że niedługo homoseksualny Collins może mieć duże kłopoty ze znalezieniem pracodawcy i to może zmącić mu radość otwarcia, które już dziś – sądząc po komentarzach na całym świecie – okazało się prawdziwym tsunami. Po 12 sezonach spędzonych w najlepiej płacącej koszykarskiej lidze świata biedy też Collins raczej nie zazna. A że zostanie ikoną „tęczowych„ jest już raczej pewne. Czekamy na następne szczere wyznania. To może być naprawdę dobry czas dla kolorowych magazynów!
Sławek Sobczak
meritum.us