Pierwsza w amerykańskich siłach powietrznych instruktorka szkolenia stanęła w sądzie w San Antonio oskarżona o seksualne molestowanie podwładnych.

Sierżant Emily Allen przyznała się do odbycia w bazie Air Force w Lackland, w Teksasie, seksualnych stosunków z czterema stażystami szkoły techników lotniczych, w tym z dwoma kobietami. Prawo wojskowe zabrania instruktorom jakichkolwiek prywatnych kontaktów z rekrutami. Sierżant Allen grozi kara do roku więzienia. Przestępstwa miały miejsce w 2011 roku.

Sprawa Emilly Allen jest fragmentem ogromnej afery seksualnej. Prawie 30 instruktorów obu płci zostało przesłuchanych w sprawach od tak niewinnych jak flirt po gwałty. Ponad 60 obecnych lub byłych żołnierzy Air Force złożyło skargę o prześladowanie seksualne podczas służby w Lackland. Sprawą zajął się nawet amerykański Kongres, skrytykowany Pentagon rozpoczął ostre działania w celu wyjaśnienia jednej z największych afer amerykańskiego lotnictwa. Na pierwszy ogień poszła sprawa Allen, pozostałe również są – używając języka prawniczego – „rozwojowe”.

Dla rosnących w niebywałym tempie całych tabunów wszelkiej maści feministek, przy okazji zakładających formalne i nieformalne organizacje oraz grupy wsparcia, casus żołnierki Allen powinien stanowić kubeł zimnej wody na rozgrzane – z lekceważenia czy nawet nieskrywanej pogardy dla płci brzydszej – głowy. Czepiające się maniakalnie niczym pijany płotu każdego najdrobniejszego przykładu molestowania seksualnego niewinnych kobiet ze strony perwersyjnych z atawistycznych wręcz uwarunkowań mężczyzn urocze – najczęściej jednak niestety: rzadko – walczące feministki powinny teraz dać sobie nieco na wstrzymanie. Wszak oto okazuje się, że gdy niewiasta ma władzę to i też potrafi być seksualnie nachalna. Nawet poza granice przyzwoitości.

Inna kwestia, że w tych ostatnich sprawach – rozstrzyganych w sądowych salach – też dochodzi czasami do przegięć. Bo i dość często orzekana jest przez wymiar sprawiedliwości racja poszkodowanych wielce panów, sądzących damy o dokonanie na nich gwałtu. Po prawdzie jednak, tak jakoś niżej podpisanym trudno sobie wyobrazić wymuszenie sprawności seksualnej na samcu z przyczyn czysto fizjologicznych. No, jakby nieco kłóciło się to z prawami natury. Sąd jednak wie lepiej, bądź też znacznie rozszerza znaczenie słowa “gwałt”. Inaczej wszak tegoż nie sposób pojąć.

Sławek Sobczak, Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us