Przebojem internetu jest nagranie z pokładu samolotu linii American Airlines, który leciał kilka dni temu z Los Angeles do Nowego Jorku. Mimo zakazu robienia zdjęć, który jest słyszalny w tle, jeden z pasażerów lotu AA 004 nagrał telefonem komórkowym scenę, gdy policjanci wyprowadzają czarnoskórą młodą kobietę.
Jedynym, za to widocznie wyjątkowo uciążliwym dla wszystkich przewinieniem nieszczęsnej pasażerki był… śpiew. Rzeczywiście, nawet w momencie uchwyconym przez sprytnego pasażera kobieta wykonuje „I Will Always Love You” w sposób, no – nazwijmy to – daleki od znanego nam w wydaniu Whitney Houston.
O zatrzymaniu „solistki” zdecydował obecny na pokładzie funkcjonariusz US Marshall Office, lądowanie awaryjne w Kansas City przebiegło bez większych problemów, nie licząc oczywiście koncertu kobiety, która lepiej, żeby była w tym momencie niepoczytalna bo to ją może zwolni z zapłacenia wyjątkowo w takich sytuacjach wysokich kar.
Nagranie wyemitowała już lokalna stacja KCTV, widać na nim skonsternowanych i – co tu dużo mówić – wściekłych pasażerów. Nazwiska niedocenionej artystki nie ujawniono.
Przebój rozsławił film sprzed ponad 20 lat, „Bodyguard”, w którym życia pięknej Houston strzegł przystojny ochroniarz czyli Kevin Costner. Utwór został najlepiej sprzedającycm się singlem zaśpiewanym przez kobietę w historii muzyki, choć pierwszą wykonawczynią piosenki była jej autorka, czyli Dolly Parton w 1973 roku. Superhitem stała się jednak dopiero 20 lat później i pewnie będzie już evergreenem po wsze czasy co udowadnia historia podniebnego koncertu z finałem w areszcie.
Sławek Sobczak
meritum.us