Burmistrz Chicago Rahm Emanuel ogłosi w tym tygodniu plan wydania 300 mln dolarów na budowę hali sportowej dla uniwersytetu DePaul. Dziennik “Sun-Times” podał, że obiekt ma mieć 12-tysięczną widownię i powstanie przy McCormick Place. Obok mają stanąć dwa olbrzymie hotele co rozszerzy i tak ogromną ofertę tego centrum wystawniczego i kongresowego. Pieniądze na te wielkie inwestycje pochodzić mają: z naszych podatków, funduszu McPier Bond i od prywatnych sponsorów.
Trwają rozmowy z właścicielami gruntów, sprawa wydaje się być istotna zwłaszcza w aspekcie planowanej w tym rejonie budowy kasyn, ale ratusz nie komentuje tych doniesień. Jeszcze w tym tygodniu biuro burmistrza planuje zwołanie specjalnej konferencji prasowej w tej sprawie. Zatrudnieni zostali już konsultanci, którzy pracują nad zagospodarowaniem rejonu starego szpitala Michaela Reese, zakupionej przez Chicago za 91 mln dolarów nieruchomości, gdzie miał być po zburzeniu teren wioski olimpijskiej, a których to igrzysk – jak już wiemy – nie zorganizujemy. Czyżby kolejnym pomysłem by wyjść z twarzą i ograniczyć straty miałaby być budowa hazardowego sanktuarium?
“Wietrzne Miasto” walczy o prawo do budowy kasyn, ustawa przeszła przez Senat i jest rozpatrywana przez stanową Izbę Reprezentantów. Potem już tylko podpis gubernatora i… budujemy drugie Las Vegas! Tymczasem gubernator Illinois Pat Quinn uzależnił proces rozpatrywania tego projektu od zakończenia prac nad reformą systemu emerytalnego. Wykluczył też zdecydowanie pomoc federalną dla tej inwestycji.
Sprawa budowy sali dla uniwersytetu DePaul może być jednak pchnięta inną ścieżką, choć przewodniczący Senatu, John Cullerton przyznał, iż istnieje dopiero zarys projektu. Co ciekawe, DePaul w tym roku odrzucił ofertę bezpłatnego, 10-letniego użytkowania przez drużynę koszykarzy tej uczelni, słynnych “Niebieskich Diabłów”, hali United Center, gdzie rozgrywają swoje mecze koszykarze Chicago Bulls i hokeiści Blackhawks.
Sprawa jest bardzo poważna, bo mowa jest o setkach milionów dolarów z kompletnie pustej kasy miejskiej, a projekt jest kolejnym asem z rękawa Rahma Emanuela. Rejony, o których jest mowa to okolice McCormick Place, pomiędzy Indiana Street i Prairie Avenue, oraz północna część Cermak Road na zachód od McCormick Place.
Jak wynika z sondaży na półmetku pierwszej kadencji Emanuela, mieszkańcy Chicago burmistrza oceniają słabo. Czy kolejny projekt inwestycji kolejnych setek milionów dolarów (których notabene nie ma) przyniesie mu wzrost notowań? Na pewno przynajmniej kilka grup już się cieszy z ewentualnej pracy, np. krupierzy, barmani, kelnerzy i inni przedstawiciele zawodów, którym klimat hazardu sprzyja niezmiernie. Mnie, kibica średniego, a hazardzisty żadnego projekt raczej niepokoi.
S. Sobczak
foto: L. Pieśniakiewicz
meritum.us