Jerzy Giermek, onkolog, kierownik Centralnego Ośrodka Koordynującego Populacyjne Programy Wczesnego Wykrywania Raka Piersi oraz Profilaktyki i Wczesnego Wykrywania Raka Szyjki Macicy.
Angelina Jolie poddała się prewencyjnej mastektomii, ponieważ stwierdzono u niej mutację genetyczną, która świadczy o większym prawdopodobieństwie zachorowania na raka piersi. Słusznie zrobiła?
Jerzy Giermek: Po pierwsze – nie każda kobieta, u której występuje mutacja genetyczna, zachoruje na raka, a po drugie – nie wszystkie kobiety, które przejdą profilaktyczną mastektomię, raka nie będą miały. U kilku procent on się może pojawić.
Prewencyjna amputacja piersi nie jest gwarancją zdrowia?
Nie, zawsze istnieje zagrożenie, że rak może się pojawić. Nieduże, bo u 5–7 proc. kobiet po mastektomii, ale jest taka możliwość.
Kto decyduje o tym, żeby przeprowadzić taki zabieg?
Zawsze jest dyskusja między lekarzem a pacjentką, której trzeba przedstawić alternatywę. Przy mutacji genetycznej istnieje również zagrożenie wystąpienia raka jajnika. W Polsce proponujemy zwykle wycięcie jajników, bo jest to zabieg mniej okaleczający i zmniejsza ryzyko zachorowania na raka piersi. Ale to kobieta musi podjąć decyzję. Gdyby było wiadomo, że na pewno zachoruje na raka piersi, wtedy byłoby jasne, co robić. Ale nie ma pewności. Trzeba jednak pamiętać, że strach przed chorobą powoduje, iż część kobiet nie może normalnie funkcjonować.
Czy takie zabiegi powinny się stać powszechne?
Prewencyjna mastektomia nie może być przyjęta jako standardowe rozwiązanie, bo nigdy nie ma pewności, że pojawi się rak. Przyjmijmy, że co trzecia osoba przebiegająca na czerwonym świetle zostanie potrącona przez samochód, ale to oznacza, że dwóm pozostałym się uda.
A jak to wygląda na Zachodzie?
W USA tego rodzaju zabiegi są częstsze niż u nas, ale to wynika z podejścia Amerykanów do tego rodzaju spraw. Był taki czas, kiedy profilaktycznie usuwali wszystkim dzieciom migdałki czy wyrostki robaczkowe. Potem się okazało, że to nie jest najlepsza metoda i się z tego wycofano.
Czy same badania genetyczne to wystarczający powód, żeby wyrokować, że ktoś zachoruje?
Geny stanowią tylko podkładkę. Na to się nakładają różne czynniki środowiskowe. Jest przecież mnóstwo osób, które palą papierosy. Część z nich zachoruje na raka płuc i umrze, a część nie. Czynnik zewnętrzny – w tym przypadku palenie – jest tak samo szkodliwy dla każdego. Tylko jeden ma mechanizmy genetyczne, które go przed tym bronią, a inny nie ma. Dziś nie jesteśmy w stanie określić na 100 procent, czy ktoś zachoruje na raka. Zawsze określamy tylko pewną dozę prawdopodobieństwa.
—rozmawiała Agnieszka Kalinowska
Rzeczpospolita