Arwid Mednis, prawnik, Uniwersytet Warszawski

Ujawniono funkcjonowanie programu PRISM, który umożliwia zbieranie danych użytkowników Internetu korzystających z takich serwisów jak Yahoo, Facebook, Google, YouTube czy Apple. Gdzie jest granica między prawem do prywatności a interesem publicznym?

Arwid Mednis: Naruszenie prawa do prywatności powinno zachować pewną adekwatność i proporcjonalność. Tak naprawdę nie wiadomo czy działania w ramach PRISM i projektów podobnych, czyli ujawnianie dość istotnych danych związanych z komunikowaniem się w ramach walki z terroryzmem, faktycznie służą realizacji tych celów. Kolejny problem to taki, co się z tymi danymi dzieje, kiedy są one zebrane przez instytucje publiczne i komu są udostępniane i jak się je zabezpiecza.

Czy faktycznie zbieranie tych danych jest skutecznym instrumentem walki z terroryzmem?

PRISM istnieje od jakiegoś czasu, a zamachy nie ustają, przykładem tego ostatni zamach w Bostonie. Gdyby powiedziano ludziom, że zbieranie tych danych daje stuprocentową gwarancję, iż nie będzie aktów terroru, to pewnie wielu by się na to zgodziło. Oczywiste jest, że powinien być nadzór nad tego typu działaniami: organ badałby przede wszystkim zasadność zbierania informacji, proporcjonalność i co się z tymi danymi dzieje.

Już słychać głosy oburzenia w sprawie PRISM, choćby ze strony Parlamentu Europejskiego, ale poza podnoszeniem lamentu z powodu coraz szerszego zbierania naszych danych tak naprawdę nikt nic z tym nie robi.

Patrząc z polskiej perspektywy, mimo że wyszliśmy z systemu totalitarnego, to ludzie nie są na to wyczuleni. To, że w Polsce miały miejsce tak szerokie protesty przeciwko ACTA, wcale nie oznacza, że Polacy są za wolnością w Internecie, a przeciwko kontroli, tylko tak naprawdę jedynie przeciwko kontroli, która uniemożliwia bezpłatne wymienianie się plikami. Jeśli chodzi o ograniczanie prywatności to już takich manifestacji nie ma, to jest kwestia wyczulenia społeczeństwa na tym punkcie.

O ile cała procedura wprowadzania Patriot Act była świeżo po zamachach 11 września w pewien sposób uzasadniona, to teraz rządowi USA brakuje zarówno argumentów, 
jak i poparcia społecznego?

PRISM jest działaniem zdecydowanie przesadzonym i nie ma nic wspólnego z zasadą proporcjonalności, zwłaszcza jeśli myślimy o tym w kontekście Europy. Jednak Amerykanie pochodzą do tego trochę inaczej, bezpieczeństwo jest u nich na pierwszym miejscu, w ogóle jawność życia jest tam zdecydowanie przed prywatnością.

Agnieszka Kalinowska

Rzeczpospolita