Koniec Tony’ego Soprano i Mitcha Rappa nastąpił wczoraj, w odstępie zaledwie paru godzin. Fikcyjnymi postaciami zachwyciła się Ameryka kilkanaście lat temu, dziś przeszły już do kanonu światowej kultury.

Serialowym Tonym był  Włoch z pochodzenia, James Gandolfini, autorem  książek o agencie CIA był Irlandczyk Vince Flynn. Gandolfini zmarł w Rzymie na wakacjach, Flynna pożegnała rodzina w szpitalu w St. Paul w stanie Minnesota.

Soprano był bossem włoskiej mafii w New Jersey, Rapp walczył z terroryzmem na całym świecie. Serial telewizji HBO był hitem od końca ubiegłego stulecia do 2007 roku, książkami z przygodami Mitcha zaczytywały się miliony na całym świecie. Tony miał depresję, prowadzenie syndykatu łączył z życiem rodzinnym co przychodziło mu z trudem. Rapp znienawidził arabskich ekstremistów po tym, jak jego ukochana zginęła w katastrofie samolotu PanAm.

Aktor zmarł na atak serca w wieku 51 lat, pisarz dożył lat zaledwie 47, a przyczyną śmierci był rak prostaty. Produkcja HBO przyniosła Gandolfiemu oprócz olbrzymiej popularności także Złotego Globa i trzy nagrody Emmy. Książki Flynna analizowali, oprócz milionów „normalnych” czytelników, agenci wszystkich wywiadów i  politycy, przyjacielami literata byli George W. Bush i Bill Clinton. Sześć sezonów „Sopranos” to już klasyka, śmierć Gandolfiniego to zapewne koniec marzeń o filmie fabularnym o czym mówiło się od paru lat. Za to sprzedaż 14 książek z przygodami Mitcha Rappa, które wydał Flynn, dopiero teraz może nabrać rozpędu, a przecież tylko w Stanach Zjednoczonych do dziś rozeszły się  w 15-milionowym nakładzie. Po śmierci autora i rychłej premierze dwóch filmów opartych o dwie z nich: „American Assassin”  i  „Consent to Kill” z Brucem Willisem w roli głównej staną się z pewnością evergreenami. Gandolfini często grywał gangsterów, a prywatnie nie cierpiał celebryckiego stylu życia. Flynn był mocno wierzącym człowiekiem, przy ostatnim namaszczeniu obecni byli członkowie rodziny i przyjaciele, którzy odmówili przy nim różaniec.

Dwie różne postacie, dwie różne historie. Zmarli obaj tak młodo, ale zostawili po sobie cudowną spuściznę, do której wracać będziemy nie raz. Żegnaj Soprano! Żegnaj Rapp! W artystycznym niebie pewnie dziś święto, dołączył w końcu do zacnego grona świetny aktor i pierwszorzędny pisarz.

SS

meritum.us