Na łamy amerykańskiej prasy wróciła sprawa Charlie Nash, która 4 lata temu w wyniku ataku szympansa została koszmarnie poraniona, straciła wzrok i obie dłonie.

Kobieta była zatrudniona przez właścicielkę zwierzaka i w wyniku ugody dostała od niej odszkodowanie za utracone zdrowie. Zgodnie z porozumieniem  żyjąca dziś w specjalnym zakładzie pod Bostonem, będąca po operacji przeszczepienia twarzy Nash otrzymała: nieruchomość wartą $3,4 mln, $331 tys. w gotówce, sprzęt wartości $149 tys. i dobrej klasy samochód. Właścicielka Travisa, bo tak nazywał się zastrzelony po ataku szału szympans, Sandra Herold zmarła piętnaście miesięcy po tragedii, wcześniej zmarł jej mąż. Przyczyną ataku agresji u małpy był Xanax, lek na boreliozę podany przez weterynarza. Rodzina Nash żądała od Heroldów, stanu Connecticut, miasta Stamford i weterynarza rekompensaty w wysokości $10 mln, ale w listopadzie ubiegłego roku przyjęła w/w walory. Jak się okazało, poszkodowana i jej bliscy nie zostali usatysfakcjonowani fortuną i złożyli pozew wzywający stanowy departament odpowiedzialny za środowisko naturalne do wypłaty odszkodowania w wysokości $150 mln. Do oskarżenia jednak nie dojdzie, władze odrzuciły możliwość ponownego procesu.

Niewątpliwa tragedia jaka spotkała 59-letnią dziś Nash powinna być nauką dla wszystkich, którzy traktują zwierzęta jak swoje dzieci. Świat przyglądał się z rozbawieniem jak Travis – gwiazda telewizyjnych programów jadał przy stole ze swoimi „rodzicami” (spali w trójkę w łóżku!) homary i lody, sami tolerujemy przeróżne cudactwa na rękach celebrytów. Możemy się śmiać ze słynnego stylisty Karla Lagerfelda, który chce wziąć ślub ze swoją kotką, ale – na Boga – uważajmy na swoich pupili! Ileż tragedii rozgrywa się codziennie przez zwykłą głupotę i nadmiar zaufania do czworonogów, które mają instynkt zamiast rozumu, a kły i pazury po to by ich używać!

Potwierdzeniem mojej teorii jest wypadek, który wydarzył się w miniony piątek w jednym z największych ośrodków opiekujących się dzikimi zwierzętami w Stanach Zjednoczonych. Exotic Feline Rescue Center w Center Point w sąsiedniej Indianie to 110-akrowy kompleks w stylu safari  położony 60 mil na południowy zachód od Indianapolis, który ma w zasobie aż 230 ogromnych kotów, w tym 140 tygrysów. Codzienne czyszczenie klatek stało się rutyną, która zgubiła jedną z pracownic, pochodzacą ze Streamwood Marissę Dub. Niedomknięte drzwiczki pomiędzy klatkami spowodowały wydostanie się pręgowanego drapieżcy na wolność. 18-letni tygrys Raja zaatakował 23-letnią kobietę trzymając nawet dłuższą chwilę jej głowę w swojej paszczy. W efekcie dziewczyna walczy o życie w szpitalu Wisharda w Indianapolis. Wg Joe Tafta – dyrektora placówki w Center Point, Dub uwielbiała swoją pracę, zwierzęta były jej pasją i przeznaczeniem. Okazało się, że niestety ta miłość była jednostronna. Pamiętajmy – dzikie zwierzę jest rozkoszne i prześliczne dopóki nie wyrosną mu pazury wielkości kilku centymetrów.

Atak tygrysa na pracownika był drugim przypadkiem tego typu od momentu otwarcia ośrodka w 1991 roku, w pierwszym także nie doszło do śmiertelnego finału. Zwierzę odciągnięto od nieostrożnej Dub nęcąc go świeżym mięsem i polewając go silnym strumieniem wody. Kobieta przeżyła atak choć wciąż jest w stanie krytycznym i tylko możemy mieć nadzieję, że nie doszło do aż tak wielkich uszkodzeń ciała jak w przypadku Charlie Nash.

S. Sobczak

meritum.us