Senat uchwalił ustawę o reformie prawa imigracyjnego. Ostatnia zmiana z zapisach miała miejsce w 1986 roku (Immigration Reform and Control Act) za prezydentury Ronalda Reagana i przybyła w międzyczasie do Stanów Zjednoczonych niemała liczba nielegalnych imigrantów z wielką nadzieją patrzy na to co się dzieje w Waszyngtonie.

Nadmiernym optymistom przypomnieć trzeba jednak, iż identyczna sytuacja była w 2006 roku, gdy senatorzy uchwalili swoją ustawę, która nie przeszła w Izbie Reprezentantów i projekt upadł. Teraz jest podobnie, republikański przewodniczący Izby Reprezentantów, John Boehner oświadczył, że ustawa Senatu nie będzie nawet poddana pod głosowanie w Izbie, gdzie większość mają posłowie z GOP. Konserwatyści przygotują w Izbie osobną ustawę, która nie będzie już tak przychylna dla 11 milionów nielegalnych imigrantów. Republikanie uzależniają też powodzenie projektu od zapisów wprowadzających na początek uszczelnienie granicy z Meksykiem. Wg projektu ich przedstawicieli Boba Corkera i Johna Hoevena musi być najpierw: dołożone dodatkowo 700 mil ogromnego płotu na południowej granicy, zatrudnionych dwa razy tyle pograniczników niż dotąd (obecnie 20 tysięcy) i wprowadzony dla wszystkich pracujących w USA elektroniczny paszport (E-Verify) uniemożliwiający zatrudnienie nielegalnego przybysza.

Wczorajsze wieczorne głosowanie w Senacie nad ustawą przygotowaną przez dwupartyjną grupę zwaną „Gangiem Ośmiu” przyjęto stosunkiem głosów 68 do 32 co oznacza, iż 14 senatorów republikańskich opowiedziało się za. Gdy przewodniczący tego dnia Senatowi wiceprezydent Joe Biden ogłosił werdykt na galerii Demokratów rozległy sie głośne okrzyki: Yes , we can! czego chyba tłumaczyć nie trzeba. Prezydent Barack Obama również nie krył zadowolenia: – Dziś Senat zrobił swoje, teraz czas By Izba Reprezentantów zrobiła to sama. Ucieszyli się latynoscy politycy, a meksykański minister spraw zagranicznych Jose Antonio Meade, który jeszcze 3 dni temu protestował przeciwko rozbudowie płotu granicznego wydał oświadczenie: „Ustawa ma potencjał znaczącej poprawy warunków życia milionów moich rodaków żyjących w Stanach Zjednoczonych”.

Rzeczywiście oprócz swoistej amnestii dla nielegalnych, pochodzących głównie z Meksyku, ustawa wstawia się za najczęściej przybywającymi zza Rio Grande niewykwalifikowanymi robotnikami gwarantując im minimalne stawki godzinowe i opieke prawną. Dla wykształconych w swoich krajach przyszłych imigrantów władze przeznaczą znacznie większą ilość wiz pracowniczych H-1B co ucieszy być może rząd Korei Południowej, starający się o to najbardziej.

O powiększeniu grona krajów należących do Visa Waiver czyli o staraniach Polski by dołączyć do uprzywilejowanych państw mówi się niewiele lub wręcz w ogóle. Wprowadzanie ustawy w życie to bowiem walka wyborcza Demokratów i Republikanów i to często tylko wewnątrz klubów. Republikanie boją się, że armia Latynosów po otrzymaniu obywatelstwa dołączy do wyborców demokratycznych, przedstawiają więc obraz straszliwych skutków ustawy dla rynku pracy i budżetu. Demokraci wprost przeciwnie, opowiadają o niezwykłym ożywieniu gospodarczym jakie przyniesie ogromna fala nowych pracowników wreszcie płacących podatki itd. Politycy amerykańscy w ogromnej większości nie przejmują się losem nielegalnych, obawiają się natomiast jak ich wyborcy przyjmą ich poparcie czy sprzeciw wobec projektu ustawy. I nie chodzi bynajmniej o prezydenckie wybory w 2016 roku, a o przyszłoroczną elekcję do obu izb parlamentu. Trzeba wziąć pod uwagę, iż ogromna liczba senatorów już nie będzie kandydować w 2014 roku i nie odpowie przed wyborcami za swe decyzje, odwrotnie do przyszłych członków Izby Reprezentantów, którzy zdając sobie sprawę z potrzeby zdobywania latynoskich głosów znają wyniki sondaży. A te mówią o ogromnym sprzeciwie konserwatywnej części Ameryki do projektu abolicyjnej ustawy imigracyjnej. Dlatego – moim zdaniem – ustawa tak jak 7 lat temu nie przejdzie w Izbie zdominowanej przez Republikanów i miliony nielegalnych imigrantów, w tym spora liczba Polaków, pozostanie na marginesie społeczeństwa. Zielona karta wciąż dla wielu może zostać tylko w sferze marzeń niestety i obym się mylił.

Sławek Sobczak

meritum.us