W centrum Chicago przebrzmiały echa parady zwycięzców NHL czyli Blackhawks i wrzaski cieszących się z życia gejów i lesbijek, a już słychać okrzyki przerażenia właścicieli nieruchomości w down-town po otwarciu kopert z naliczoną nową stawką podatku.

Oczywiście zaraz za nimi krzyczeć  zaczną wynajmujący w budynkach pomieszczenia restauratorzy, handlowcy czy hotelarze. Oni też podniosą ceny swoich usług, ale co mają zrobić właściciele biur czy zwykli lokatorzy?

Największy impakt nowych stawek dotknie ogromne wieżowce i kompleksy wystawowe. Water Tower Place, Merchandise Mart i siedem innych gigantów zapłaci po milionie dolarów więcej niż w roku ubiegłym! Siedemnastu  budynkom podniesiono stawkę od 600 tys. do miliona “zielonych”.

Największą progresję podatku od nieruchomości zanotował budynek przy 600 West Chicago Avenue. Były magazyn Montgomery Ward dziś jest siedzibą główną Grouponu, a podwyżka o 125 proc – czyli o 3 miliony dolarów – zaiste szokuje! Średnia podwyżek podatkowego haraczu mieści się pomiędzy 10 a 20 proc.

Dobrą wiadomością dla  mieszkańców Chicago spoza centrum jest ta, że ich podatek od nieruchomości zmieni się stosunkowo niewiele. W powiecie Cook właściciele 1,8 miliona posesji czyli ok. 54 proc. będzie musiało zapłacić więcej niż rok temu. W Chicago samorząd zdecydował o podwyżce stawek średnio o 2 proc. czyli o 1 proc. więcej niż  rok wcześniej i 1,5 proc. więcej niż 2 lata temu. Jak twierdzi biuro skarbnika powiatowego Davida Orra, stawki są odzwierciedleniem spadku wartości nieruchomości o ok. 20 proc. Ceny nieruchomości w centrum miasta, zwłaszcza komercyjnych, nie odnotowały tak dużego spadku, dlatego na nie przeniesiono główny ciężar utrzymania kasy miejskiej, w której i tak jest ogromna dziura.

SS

meritum.us