Facebookowi się udało, dziesiątkom podobnych portali społecznościowych już tak dobrze nie poszło. Bebo stworzyli w styczniu 2005 roku w swoim domu w San Francisco Brytyjczycy Xochi i Michael Birch. Nazwę zastrzegli, a jest to skrót od: “Blog Early, Blog Often”.
Użytkownicy (a było ich w szczycie 45 milionów!) mieli do dyspozycji osobiste profile z mnóstwem miejsca na blogowanie, umieszczanie wideo, zdjęć, muzyki i Bóg wie czego jeszcze. AOL szybko zobaczył wielki potencjał w nowatorskim wówczas rozwiązaniu i kupił interes 3 lata później za 850 milionów dolarów! Tyle że złe zarządzanie i właśnie powstający Facebook szybko pogrążyły Bebo i pracę w America OnLine stracił zarządzający gigantem Randy Falco. W 2010 roku prywatny fundusz inwestycyjny Criterion Capital Partners kupił Bebo za… 10 mln zielonych, a firma wkrótce poprosiła o ochronę przed bankructwem. Nowym właścicielem Bebo został właśnie… Michael Birch, który “zatwitterował” po transakcji, iż będzie miał dużo zabawy w przywracaniu swojego internetowego dziecka do życia.
Też bym miał sporo ubawu, zważywszy że z 600 mln dolarów jakie państwu Brzoza zostało po zapłaceniu podatku po sprzedaniu firmy ubył teraz tylko 1 milion baksów, bo tyle jest warte Bebo. Bo obojętne w jakim biznesie siedzimy, proszę Państwa, chodzi z grubsza o to by drogo sprzedać i tanio kupić (najlepiej to co się wcześniej sprzedało). A jak się uda interes powtórzyć to się ma prawo do nazwy geniusza. Trzymam kciuki za Anglików, którzy są właścicielami wielu spółek branży IT, są nieźle “odjechani” na punkcie czystej wody co kosztuje ich miliony rocznie i prowadzą w San Francisco ekskluzywny – ale nie elitarny – klub The Battery. Jetem przekonany, że o Bebo jeszcze usłyszymy!
SS
meritum.us